Nowa dyrektor Złotej Jesieni: pracownicy przyjęli mnie ciepło
Małgorzata Krawczyńska zastąpiła Jolantę Rabczuk w funkcji dyrektora DPS Złota Jesień. Ma 39 lat, mieszka pod Raciborzem. Jest mężatką, ma dwoje dzieci. Posiada ponaddziesięcioletnie doświadczenie na stanowisku kierowniczym. Wcześniej pracowała w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie (od 2000 r.). Chętnie przystała na propozycję rozmowy z Nowinami. Uważa, że „Złota Jesień” powinna być otwarta na zewnętrzną promocję.
- Jakie posiada pani doświadczenie zawodowe?
– Pracę zawodową zaczęłam w raciborskim PCPR od stanowiska pracownika socjalnego. Byłam w bezpośrednim kontakcie z klientem tej jednostki. Praca z człowiekiem i w terenie. Podjęłam tę pracę po studiach kierunkowych, ukończyłam pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą w Katowicach. Praca nie była łatwa, ale za to bardzo ciekawa. Zaczynając pracę od podstawowego w strukturze stanowiska zyskuje się możliwość poznania funkcjonowania całej jednostki. Później, przejmując kierowanie działem, mogłam odnieść się do własnego doświadczenia. To takie moje osobiste szczęście zawodowe, że mogłam obserwować rozwój tej jednostki. Tak budowało się moje doświadczenie i zyskałam kompetencje. Również w zarządzaniu zespołem ludzi.
– Jak pani zareagowała na ofertę pracy w „Złotej Jesieni”?
– Tej propozycji zdecydowanie towarzyszyła refleksja. Znałam sytuację jaka tu zaistniała, ale przyznam, że nie myślałam o niej w kontekście mojej osoby. Pan starosta poprosił o rozważenie propozycji i trzeba było dość szybko podjąć decyzję. Zdecydowałam się i od 28 lipca kieruję DPS-em.
– Jaka jest pani aktualna forma zatrudnienia?
– Jestem dyrektorem przyjętym na zastępstwo. Taka forma zatrudnienia dopuszczana jest przez kodeks pracy, choć rzadko stosowana w przypadku dyrektora. Na dzień dzisiejszy jestem samodzielnym dyrektorem, bez zastępcy. Podjęcie decyzji personalnych wymaga czasu.
– W jaki sposób przywitała się pani z załogą oraz kadrą kierowniczą?
– Zdeklarowałam współpracę z nimi i otwartość na zmiany. Ważny jest dla mnie dialog z pracownikami. Obiecałam sprostać zadaniom, których się podjęłam.
– Jak pani postrzegała wcześniej „Złotą Jesień”?
– Ta jednostka nie jest dla mnie obca. Poznałam ją dużo wcześniej. Po pierwsze PCPR blisko współpracuje ze Złotą Jesienią. Ponadto przez parę pierwszych lat działalności właśnie tutaj Powiatowe Centrum miało swoją siedzibę. Znam obiekt i pracujących tu ludzi. Ułatwiło mi to podjęcie decyzji o zatrudnieniu. Pracownicy przyjęli mnie ciepło i z życzliwością.
– Zarządowi powiatu przedstawiła pani trzy priorytety jakie zamierza zrealizować w tym miejscu. Proszę je przybliżyć.
– Po pierwsze chcę wdrożyć działania doraźne, dotyczące przede wszystkim zatrudnienia. Jednostce potrzebna jest płynność w funkcjonowaniu. W wielu sferach działa tu wszystko bardzo dobrze. Opieka dla mieszkańców świadczona jest na wysokim poziomie. Trzeba jednak zadbać o pewne sprawy, jak choćby podniesienie morale pracowników. Oni są zmęczeni i osłabieni sytuacją z ostatnich miesięcy. Zależy mi na tym, aby poprawić atmosferę wewnętrzną.
– Jaki jest drugi z priorytetów?
– Na pewno potrzebna jest tu pewna reorganizacja. Zmianie należy poddać system organizacji pracy i wyjść naprzeciw oczekiwaniom pracowników. Chodzi tu o działania w dłuższej perspektywie czasowej.
– Dobro kadry, nowa organizacja pracy i co jeszcze z zadań na przyszłość?
– Mam też nadzieję, że uda się odbudować pozytywny wizerunek „Złotej Jesieni”. Na pewno nie tylko w odniesieniu do tego, co zaistniało tu w ostatnich tygodniach, ale przede wszystkim w kontekście tego co jest teraz i co będzie się działo dalej. Ja zaczynam z czystą kartą. Co można kontynuować dobrego, będzie kontynuowane z pewnością. Trzeba też wprowadzać rzeczy, których dotąd nie było.
– Którą ze swoich kompetencji uważa pani za szczególnie przydatną na nowym stanowisku?
– Sądzę, że największym atutem będzie połączenie kilkunastoletniego doświadczenia zawodowego z umiejętnością współpracy z ludźmi. Bardzo cenię sobie pracę w zespole, bo zespołowo można wypracować dużo więcej niż to, co uda się zrobić w pojedynkę. Każdy pracownik wnosi wiele przydatnego do zespołu.
– Z jakimi problemami spotkała się pani na początku swej pracy w „Złotej Jesieni”?
– Mamy 208 miejsc dla pensjonariuszy i aktualnie 4 są wolne. To dużo. Brakuje chętnych na naszą ofertę. Wolne miejsca przekładają się finansowo na nasze funkcjonowanie. Z miesiąca na miesiąc coraz bardziej jest to odczuwalne.
– „Złota Jesień” działa na konkurencyjnym rynku. Kilka prywatnych placówek w powiecie stara się o waszych klientów.
– Musimy z nimi skutecznie konkurować. By to robić, trzeba przejrzyście funkcjonować i dbać o wysoki standard. Przyciągamy nowych mieszkańców profesjonalną kadrą opiekuńczą i pielęgniarską. W „Złotej Jesieni” znaczna część kosztów pobytu pokrywana jest przez dotację gminną. W prywatnych placówkach nie można na to liczyć, a opłaty kształtują się na zbliżonym poziomie.
– Ile potrzebuje pani czasu by wdrożyć swoje koncepcje w życie?
– Przy tej formie zatrudnienia trudno odnosić się do ram czasowych. Sadzę jednak, że pół roku to okres, który pozwoli zapoznać się z funkcjonowaniem jednostki. Są wyzwania organizacyjne, które i tak przed nią stoją. Niewątpliwie miło byłoby móc obserwować, jak jednostka reaguje na zmiany. Pracownicy też mają wiele swoich wniosków, które warto rozważyć. Wierzę, że razem spróbujemy je zrealizować.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze