środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Skarby między kartkami czyli o tym co można znaleźć w książkach

19.07.2016 00:00 red.

Kiedy otwieramy kolejną stronę wypożyczonej książki, nawet w pozycji ściśle naukowej możemy trafić na miłosny list, zwolnienie lekarskie, czyjąś klasówkę, albo druk PKP z wierszem na odwrocie.

Prowizoryczną zakładką może się stać wszystko, co właśnie jest pod ręką, a ponieważ prowizorka jest najtrwalsza, w Bibliotece Pedagogicznej w Raciborzu wciąż powiększa się kolekcja tego, co zostawiamy w książkach.

Lektura z pianką

Dzięki czytelnikowi, który jako zakładkę wykorzystał program kina „Bałtyk”, możemy się przesunąć w czasie do lutego 1968 roku i podejrzeć jakie hity znalazły się w zimowym repertuarze. Na seansach, które odbywały się codziennie o godzinie 15.30, 17.45 i 20.00, można było zobaczyć wiele „nowości”. Wśród filmów zagranicznych był szwajcarski dramat wojenny „Po wielkiej burzy” z 1948 roku, amerykański western z 1956 roku „Ostatnie polowanie” i ambitny meksykański „Anioł zagłady” Luisa Buñuela. Kinematografię polską reprezentował film „Ucieczka w nieznane” z Małgorzatą Niemirską w roli głównej.

Obok repertuaru znalazła się reklama sklepów MHD, które oferowały „szeroki wybór owoców strączkowych (…) oraz wielki asortyment mrożonek warzywno-owocowych”, a także ostrzeżenie kierownictwa kina o restrykcyjnym podchodzeniu do sprawdzania wieku przed wpuszczeniem kogokolwiek na widownię. Zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami, na seanse wieczorne młodzież nie mogła być wpuszczana.

Czytelnicy korzystający z Biblioteki Pedagogicznej mają też słabość do napojów z pianką. W jednej z książek ktoś zostawił rachunek za jedno piwo z nieistniejącej już Restauracji „Hotelowej” w Raciborzu, który opiewa na sumę 4,29 złotych, a w innej z rydułtowskiego sklepu z alkoholami. Jako zakładka posłużyła też komuś podkładka pod piwo. W kolejnych lekturach znaleziono cztery czarno-białe zdjęcia ze sklepu i baru PSS Społem (najprawdopodobniej jest to usytuowany przy ul. Pocztowej „Ekspres”) oraz jedną fotografię uczniów na wycieczce szkolnej. Książka musiała też nieźle wciągnąć jakiegoś egiptologa, który między stronami zostawił osiem kolorowych slajdów ze starożytnymi zabytkami.

Ktoś starający się o przyznanie abonamentu telefonicznego zostawił w jednej z książek niewypisany jeszcze wniosek. Wynika z niego, że osoby, ubiegające się o zainstalowanie telefonu w swoim mieszkaniu były zobowiązane do przestrzegania „warunków korzystania ze stacji telefonicznej, ustalonych w Ordynacji telefonicznej, a w szczególności do regulowania rachunków w obowiązującym terminie oraz niedokonywania we własnym zakresie żadnych zmian w urządzeniach stacji telefonicznej”. Szczęśliwy abonent, za odpowiednią opłatą, mógł w spisie numerów obok imienia i nazwiska umieścić informację o swoich tytułach naukowych lub zawodowych.

Kopernik był astronautem

Dziewczyny ze szkoły dla pielęgniarek musiały z biblioteki korzystać dość często, bo zostawiały w książkach wyrwane z zeszytów kartki z notatkami, ocenami i kartkówkami. Można się z nich dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy o technice przewijania niemowląt, czy sprawdzania zleceń lekarskich. Jest też instrukcja użytkowania czepka pielęgniarskiego, o którym producent donosi, że jest praktyczny, modny, elastyczny i trwale usztywniony. Należy go czyścić gąbką lub watą zwilżoną wodą z dodatkiem proszku do prania „IXI 65” i jak wszystko z modnego wówczas non ironu, nie prasować. Inne instrukcje dotyczą niemowlęcego kombinezonu narciarskiego, wyprodukowanej w Częstochowie tapety tłoczonej, którą należy przyklejać na styk bez zakładki i pasty do zębów Fluorodent, której „jeden centymetr należy wycisnąć na zwilżone włosie szczoteczki i szczotkować kolejno wszystkie zęby przez 2 – 3 minut”.

Zostawione między kartkami książek klasówki z historii, które w 1963 roku pisali uczniowie klas czwartych, to cenny materiał na temat ich ówczesnej wiedzy i możliwości ortograficznych. Krysia z IV b, która dostała ocenę bardzo dobrą, potknęła się jednynie na Czesinach, którzy razem z Rusinami pomagali Polakom w bitwie pod Grunwaldem. Jej koleżanka Łucja napisała, że wojskami polskimi dowodził wtedy Łokietek, a ziemia obraca się wokół słońca, księżyca i gwiazd. Inny uczeń, którego wiadomości oceniono na dostateczne, twierdził, że Kopernik był astronautem, Długoż nauczycielem a Witcwoż żeźbiarzem. Jak się można domyślić, z ortografii dostał dwóję, podobnie jak Piotrek, który zapamiętał z lekcji, że „Dawniej studętów Akadejmi Krakowskiej nazywano rzakami. Studęci uprani byli w długie suknie i na szyji kałamasz drewniany”.

Znacznie lepiej poszły klasówki uczniom klas dziewiątych z geografii. Poza „ryboustwem” zasady pisowni polskiej były przestrzegane, a wiedza oceniana na poziomie dobrym. Ciekawą lekturą jest zadanie domowe, z którego wynika, że wśród największych producentów pszenicy, ryżu, kukurydzy, bawełny, kawy i tytoniu, prym wiedzie Związek Radziecki. Jest też obszerna praca ucznia IIc SWF na temat problemów wychowawczych dzieci, napisana w języku rosyjskim, za którą otrzymał ocenę + хорошо oraz zwolnienie lekarskie z zajęć szkolnych wystawione przez lekarza medycyny Wernera Wallacha w 1986 roku studentce Studium Wychowania Fizycznego.

Radosna twórczość w wagonowni

W pokaźnym zbiorze biblioteki najwięcej jest widokówek i świętych obrazków. Wśród tych pierwszych dominują życzenia świąteczne i pozdrowienia z wakacji. W latach 70. najczęściej wysyłano je znad polskiego morza, a jeśli zagraniczne to z NRD. Dwie dekady później, gdy podróżowanie stało się łatwiejsze, pojawiły się kartki z Danii, a nawet Wysp Kanaryjskich.

W formie zakładki często wykorzystywano też bilety autobusowe, kolejowe i koncertowe. W egzemplarzach wypożyczanych w czasach PRL-u pojawiały się często różne historyjki obrazkowe z Kaczorem Donaldem, Myszką Miki, czy Psem Pluto, dołączane do gum balonowych Donald. O kryzysie świadczyły też pieczołowicie przechowywane między stronami złotka po niemieckich czekoladkach.

Jedni przeszli do historii zostawiając w książkach ślady w postaci ważnych dokumentów, inni, zapisując na kartkach swoje myśli. Szesnaście lat temu, w VIII Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wziął udział jako wolontariusz raciborski uczeń Łukasz Lipiński. Jego identyfikator ze zdjęciem jest teraz jednym z eksponatów kolekcji „Znalezione w książkach”. Są też wystawione 23 czerwca 1972 roku gratulacje dla obywatela Bukowskiego Janusza z okazji ukończenia szkoły średniej. Sukcesu w nauce winszowała dyrekcja Fabryki Śrub „Lewin Brzeski” wraz z Samorządem Robotniczym.

Najbardziej osobiste są jednak wiersze i odręcznie napisany list, który zaczyna się słowami „Kochany”. W dzisiejszych czasach można by go uznać za relikt minionej epoki, zwłaszcza, że autorka ma zacięcie literackie i od poezji w nim nie ucieka. „Jeśli chodzi o mnie, to odkrywam coraz bardziej pory roku. Koszmary wiosenne odkładam na półkę, niech obrastają kurzem i nabierają mocy urzędowej, bądź zginą śmiercią naturalną. Mimo ogromu spraw do załatwienia, staram się przede wszystkim zrelaksować. Jeszcze trochę wody upłynie, nim będę miała warunki do całkowitego odpoczynku, ale nie myślę zabijać się, po to, by wakacjami załawić wszystko. (…) Mam nadzieję, że uda mi się w niewiadomej przestrzeni zrzucić z siebie starą skórę (jak wąż), zresztą już się łuszczę, co znaczy, że tupot polnych koników niedaleko” – pisze autorka listu porzuconego w książce.

Rewersy druków raciborskiej wagonowni PKP, najprawdopodobniej któremuś z jej pracowników, posłużyły do zapisywania wierszy. „Chcę pisać: O czułości, miłości, wierności

Chcę pisać, by krzyk rozniósł się wśród ciemności” – kreślił na kartkach, przeznaczonych do opisu ładunku, kolejarz – poeta, którego rymy interesowały bardziej niż wyszczególnienia braków lub uszkodzeń w luźnych częściach wagonowych. Wierzył bowiem, że „słowo jest ponad brudnymi błotem ulic chodnikami”...

Zupełnie inne niż pisane na gorąco i pełne skreśleń próby poetyckie z wagonowni, są wiersze, sygnowane znaczkiem Duraśko. Powstały z pewnością znacznie wcześniej, a na opalany z każdej strony papier w kolorze écru zostały naniesione czarnym atramentem w jakimś celu. Może miały być komuś podarowane, ale na skutek zrządzenia losu wersy z szuflady zasiliły kolekcję Biblioteki Pedagogicznej. „Dokąd odejdziemy, kiedy zabraknie nam serc? Czy namiętność, którą wypełniamy te szare i ponure kąty naszych pragnień rozbłyśnie ponownie?” – pyta w wierszu „Strata” jego autor i pewnie nie przypuszcza, że tak jak inni bohaterowie tego artykułu, dzięki własnemu roztargnieniu, może gościć na łamach „Nowin Raciborskich”.

Katarzyna Gruchot

  • Numer: 29 (1260)
  • Data wydania: 19.07.16
Czytaj e-gazetę