środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Księżniczka zapasów

08.03.2016 00:00 red

ZAPASY. Sara Jezierzańska jest zapaśniczką z LKS Dąb Brzeźnica. 23-letnia zawodniczka to młodsza siostra Sebastiana, który walczy o kwalifikację olimpijską do Rio de Janeiro. Jak rozpoczęła się jej przygoda ze sportem? Gdzie planuje swoją przyszłość?

– To Twój pierwszy wywiad?

– Nie, ale nie było tego za dużo.

– 8 marca to Dzień Kobiet. Obchodzisz te święto?

– Hmm. Trudne pytanie, bo nigdy nie obchodziłam tego święta.

– Ale kwiaty od mężczyzn na pewno dostawałaś?

– No to kwiatek i tyle. Jak dla mnie to dzień jak co dzień. Mężczyźni też często zapominają o tym dniu.

– A to jeśli nie Dzień Kobiet to Walentynki już pewnie obchodzisz?

– Walentynki bardziej niż Dzień Kobiet. Na pewno jest to ważniejszy dzień dla mnie.

– Jesteś obecnie na piątym roku studiów w Poznaniu. Dopiero zaczynałaś wyższą uczelnię, a tu już czas ją kończyć.

– Studiuję dziennie w Poznaniu, teraz zaczęłam ostatni semestr, czas na pisanie pracy i mam nadzieję w czerwcu się obronić. Jestem na kierunku inżynieria środowiska na Politechnice. Wcześniej zrobiłam inżyniera w Gliwicach.

– Interesował cię wcześniej ten kierunek?

– Poszłam na studia, ale nie wiedziałam do końca, co to jest za kierunek i czym się będę zajmować, ale spodobało mi się i tak już leci piąty rok.

– Planujesz zostać w Poznaniu?

– Czas pokaże. Trudno mi na razie odpowiedzieć, bo nie wiem co przyniosą kolejne miesiące.

– A chciałabyś wrócić do Raciborza?

– Racibórz to małe miasto i podoba mi się tutaj, ale w Poznaniu są większe perspektywy na przyszłość, łatwiej o pracę. Nie wiem czy tutaj wrócę. Decyzję podejmę po studiach.

– Mimo studiów, cały czas trenujesz...

– Nadal reprezentuję klub LKS Dąb Brzeźnica, ale trenuję w Poznaniu, w tamtejszym Grunwaldzie. Tam mogę gościnnie trenować.

– Jak to się stało, że trafiłaś do Dębu?

– Najpierw zaczął trenować mój starszy o rok brat. Były wakacje, nudziło mi się, więc poszłam na trening. Spodobało mi się, ale rodzice na początku byli przeciwni, bo zapasy i kobieta – nie współgrało to im ze sobą. Zaczęło się kilka treningów, później coraz więcej i więcej. W końcu zaczęłam na poważnie trenować.

– W jakim wieku zaczęłaś?

– Muszę policzyć... 12 – 13 lat miałam, czyli trenuje od jedenastu lat.

– Zapasy to jest sport dla kobiet?

– Tak! Ludzie jak słyszą zapasy i kobieta to się dziwią. Prawda jest taka, że nie mieli z tym doczynienia. Myślą o zapasach, a widzą sumo czy coś w tym stylu. Zapasy to coś innego, mają dużo wspólnego z atletyką czy akrobatyką.

– A nie boisz się o urodę? Jesteś bardzo ładną dziewczyną, więc czy nie masz obaw np. przed zapaśnicznymi „kalafiorami”?

– Jedyne co to „kalafiory”, bo uderzeń jak w boksie, w zapasach nie ma. Na szczęście trenuję tyle lat i „kalafiorów” nie mam. Bardziej mężczyźni je mają. Nie wiem z czego to wynika, ale większość zapaśników je ma, natomiast u kobiet nie zdarza się to często. W zapasach nie ma żadnych ciosów, „dźwigni”, więc złamań czy obić nie ma.

– Co robiłaś poza zapasami?

– Tańczyłam może z 10 lat. Łączyłam zapasy z tańcem. Byłam mażoretką w Stowarzyszeniu Kultury Ziemi Raciborskiej „Źródło”. Później kolidowało to ze sobą i musiałam wybrać pomiędzy tańcem i zapasami. Wybrałam to drugie. Poza mażoretką tańczyłam również tańce nowoczesne w zespole Efekt należącym do „Źródła”.

– Jesteś zadowolona z tego co osiągnęłaś w zapasach?

– Generalnie tak. Wiadomo, że nie osiągnęłam wszystkiego co bym chciała. Nie jest też jakoś bardzo źle, bo jednak medali sporo zdobyłam. Nie był to czas zmarnowany i nigdy nie żałowałam, że zaczęłam trenować zapasy. Najtrudniej było w okresie gdy omijały mnie imprezy, półmetki, komersy i inne. Nie byłam na żadnym, bo było dużo obozów, zawodów i treningów.

– Jaki moment najmilej wspominasz w karierze sportowej? Twój największy sukces?

– Na mistrzostwach Europy przeważnie byłam piąta. Medal na ME udało zdobyć mi się raz, jak byłam pierwszym rokiem kadetek. A tak to prześladowało mnie ciągle to piąte miejsce. Walki były na styku, ale zawsze o trzecie miejsce przegrywałam. Dwukrotnie startowałam także na mistrzostwach świata i tam kończyłam na siódmym i piątym miejscu. W zeszłym roku byłam na młodzieżowych mistrzostwach Europy to zajęłam siódme miejsce. Także największym sukcesem był medal kadetek.

– W czym bardziej lubisz chodzić? Obuwie sportowe czy szpilki?

– Sportowe. Czasem mam taki dzień, że lubię się wystroić, ale jednak adidasy to jest wygoda i komfort.

– Masz wzorce sportowe, a także takie poza sportem?

– W sumie to nie mam takiej osoby. Autorytetem w życiu prywatnym są dla mnie rodzice, jak chyba dla każdego dziecka.

– Czym się interesujesz poza sportem?

– Ogólnie lubię sport. Poza nim to nie mam szczególnych zainteresowań. Nie mam zbyt wiele wolnego czasu, a gdy go mam to idę na trening.

– A sport to tylko zapasy czy lubisz też inne aktywności fizyczne?

– Lubię jeździć na rowerze. Nienawidzę biegać. Jak trzeba biegać na obozach to dla mnie jest to męczarnia. Co innego jak mam biec sama dla siebie. Chyba obozy mnie zniechęciły do biegania. Poza tym bardzo lubię siłownię.

– Boją się ciebie mężczyźni?

– Nie. Oczywiście reagują na to, że zapaśniczka, ale uważam, że żadna kobieta nie da rady mężczyźnie pod względem fizyczności. Mężczyzna to mężczyzna.

– Musiałaś kiedyś użyć siły?

– Też nie. Ani w stosunku do kobiety, ani mężczyzny. Na szczęście w życiu nie spotkała mnie taka sytuacja.

– Rywalizujesz czasem z bratem na macie?

– Teraz waży zdecydowanie więcej ode mnie, ale za dziecka owszem. Często się biliśmy. Mam jeszcze młodszego brata, więc kłótni i bójek było bez liku (śmiech).

– Jak oceniasz szanse brata, Sebastiana w starcie do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro?

– Na mistrzostwach świata żadnemu z polskich zapaśników nie udało się awansować do igrzysk. Teraz będą turnieje eliminacyjne i wierzę, że uda mu się dostać na najważniejszą sportową imprezę na świecie. Myślę, że ma duże szanse. Teraz mają sporo obozów przygotowawczych, praktycznie nie ma go w domu, więc ciężko pracuje, aby awansować do Rio.

– Jak oceniasz sytuację w Dębie Brzeźnica? Był moment, że klub miałby połączyć się z Unią Racibórz.

– Uważam, że Dąb tyle lat prosperował normalnie, więc nie powinien się łączyć. Nie wiem czy wyszłoby to na dobre. Jest dobrze tak jak jest. Bardzo lubię ten klub i nie zamieniłabym na żaden inny.

– Gdzie lubisz spędzać wolny czas?

– Na wolnym powietrzu. Lubię wyjść na spacer, na rower – zdecydowanie aktywny wypoczynek. Na pewno nie przed telewizorem. Wiadomo, że czasem jest taki dzień, że chce się tylko leżeć i nic nie robić, ale zdarza się to u mnie bardzo rzadko.

– Jakie masz plany na przyszłość?

– Nie myślę aż tak przyszłościowo. Żyję z dnia na dzień. Teraz są studia i po nich będę myślała co dalej. Czy wrócę do Raciborza czy też zostanę w Poznaniu? Nie wiem. Po obronieniu się, mogę pracować w biurach projektowych, bo jestem na specjalizacji ogrzewnictwo, wentylacja i klimatyzacja. W Raciborzu jest tylko parę takich biur, a w Poznaniu wachlarz jest dużo większy. Póki co to chciałabym dalej trenować i startować w zawodach. Do pewnego momentu będę trenowała, a potem będzie trzeba pomyśleć o innych rzeczach.

Rozmawiał Maciej Kozina

  • Numer: 10 (1242)
  • Data wydania: 08.03.16
Czytaj e-gazetę