7 absurdów drogowych Raciborza
Świat ma swoje 7 cudów, a w Raciborzu bez problemu znaleźliśmy 7 – naszym zdaniem – absurdalnych rozwiązań drogowych, które utrudniają życie kierowcom. Prezentujemy ten subiektywny wybór, a poniżej opinie jednych z najbardziej doświadczonych kierowców w mieście opisujących kolejne absurdy widziane zza kółka.
Raciborscy taksówkarze spędzili w trasie po kilkadziesiąt lat jeżdżąc w Raciborzu. Mają szereg uwag do rozwiązań drogowych ale narzekają, że nikt ich nie słucha. Postanowiliśmy pomóc im w nagłośnieniu podpowiedzi dla drogowych planistów.
– Światła za mostem za krótko trzymają w kierunku na Gliwice – to pierwsza uwaga jaką od nich słyszymy. W godzinach szczytu powodowuje to korki od dużego ronda po światła obok sądu. Wyjazd spod wiaduktu pod dworcem też spędza sen z oczu kierującym. – Tylko „polski inżynier” mógł to wymyślić – kpi taksówkarz Jerzy, dojrzały mężczyzna i były prezes korporacji taxi. Nazwiska nie chce podać, bo nie zależy mu na medialności. Jeździ taryfą 20 lat. Dla niego absurdalnym jest oddalenie postoju taksówek od obu dworców zamiast wyznaczenie go zaraz obok. Dziwi się także, że na Gamowskiej pacjenci muszą wsiadać do taksówek od strony drogi. – Przecież to niebezpieczne dla schorowanych, często unieruchomionych osób – zaznacza.
– Coś się tworzy w tym mieście. Na przykład słynną nerkę przy Kozielskiej i Londzina. W mądrym społeczeństwie robi się spotkanie i słucha kierowców. W Raciborzu tego zabrakło i teraz ciągle poprawia się kostkę w tym miejscu – dodaje pan Jerzy.
Do zestawu absurdów dorzuca jeszcze krzyżówkę przy Rudzkiej. – W godzinach szczytu, żeby wyjechać z osiedla wieżowców trzeba wyjść z auta i włączyć przy pasach sygnalizację świetlną na żądanie. Ona zatrzyma ruch na głównej ulicy i można wtedy wyjechać z podporządkowanej – opisuje częsty obrazek na Ostrogu.
Pasy dla mądrych
Małgorzata Martynus-Malińska ma bogate doświadczenie w jeździe taksówką, aż 30 lat. W tym także zagraniczne – w Niemczech pracowała „za kółkiem” dwie dekady. Szybko wymienia rzeczy, które nie podobają się jej w poruszaniu po Raciborzu. Zaczyna od tego, że oczekuje nowego rozwiązania przy zamkniętej ul. Londzina. – Myślałam, że rondo nerka rozwiąże tam problemy, ale raczej ich przysporzyło – ocenia. Nie sugeruje jednak powrotu do poprzedniego modelu. Za „tragedię” uznaje duże rondo przy moście. – Pasy rozdzielające są tam dla mądrych ludzi. Wielu jednak nie przestrzega tam przepisów – zaznacza. Narzeka też na wyjazd z ul. Ocickiej w Opawską nieopodal dawnego Świńskiego Rynku i wskazuje problemy na ul. Eichendorffa w okolicy wiaduktu i krzyżówki z ul. Kościuszki. – Kto chce tam wyjechać w godzinach gdy Rafako kończy pracę potrzebuje sporo szczęścia i cierpliwości – podkreśla.
Nerka – tragedia
Więcej optymizmu prezentuje Tadeusz Masiak. – Nie jest najgorzej. Kto zna miasto potrafi się po nim sprawnie poruszać – twierdzi zawodowy kierowca z 45-letnim stażem. Podoba mu się zmiana na Michejdy, gdzie zbudowano nowe rondo. Ale co do wyjazdu spod wiaduktu na Piaskowej też ma krytyczne uwagi. – Klienci myślą, że ich naciągamy, bo objeżdżamy naokoło ten obszar, a ja nie mogę nawrócić – przyznaje taksówkarz. Chwali władze, że „coś robią na drogach”. – Wszystkiego od razu się nie da, bo skąd na to wziąć? – pyta. Tak jak poprzednicy rondo – nerkę określa jako tragedię.
Wszyscy nasi rozmówcy zgodnie orzekają, że czekają na obwodnicę. – Póki jej nie będzie, póty nie będzie dobrze – kwituje kierowca zawodowy z 20-letnim stażem.
Mariusz Weidner
1 Zborowa – nowy parking. Zaparkowane tu samochody w miejscach wyznaczonych na postój potrafią skutecznie zablokować ruch na ulicy. Przekonali się o tym pracownicy Przedsiębiorstwa Komunalnego gdy śmieciarką próbowali opuścić Zborową. Sygnalizowaliśmy w urzędzie, że obecnie wymalowane pasy postojowe budzą zastrzeżenia, ale nie dokonano żadnych poprawek. Co więcej, zakaz zatrzymywania się został ustawiony tyłem do kierowców wjeżdżających w ulicę Zborową, więc może dotyczyć jedynie tych, którzy jadą pod prąd.
2 LIPOWA – krawężnik – blokada. Część tej ulicy została zaanektowana na wjazd na parking dla mieszkańców budynku City Center przy Opawskiej. Z tego powodu kierowcy drogi publicznej nie mogą jej pokonać, bo po pierwsze: ograniczają ją dwa krawężniki i betonowe słupki, a po drugie: nawet gdyby ich nie było to wg oznakowań od strony Matejki mogą wjechać tylko mieszkańcy pobliskiego bloku.
3 MARKOWICKA SZYKANA. Postawiono ją nie dla zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców ul. Olimpijczyka, bo stoi w szczerym polu, ale po to, by zniechęcić kierowców do korzystania z tej drogi.
4 OGRANICZENIA DLA WYBRANYCH. Kolejnym absurdem w Markowicach jest to, że ograniczając ruch samochodów osobowych, kieruje się tu autobusy miejskie, które wjeżdżają w drogę, gdzie znaki ograniczają ruch pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony.
5 Wiadukt przy ul. Piaskowej.
Na wyjazd spod wiaduktu czyli z ul. Piaskowej narzekają wszyscy. Jest nadzieja, że to rozwiązanie przejdzie do historii. Magistrat zleci badanie ruchu w tym miejscu. Prezydent Lenk twierdzi, że w oparciu o te dane będzie można wrócić tam do pierwszeństwa dla wyjeżdżąjących spod wiaduktu. Zapowiada, że decyzja może zapaść w tym roku.
6 LWOWSKA. Trzeba tu szczególnie uważać włączając się do ruchu na skrzyżowaniu Warszawskiej i Wileńskiej. W pasie drogowym tych dwóch ulic poprowadzona jest ścieżka rowerowa, na której kierowca musi się zatrzymać, by zobaczyć, czy ma wolną drogę. Przy ograniczonej widoczności nietrudno tam o potrącenie rowerzysty.
7 MICKIEWICZA. Nikt nie wie, jaki miało cel jej zamknięcie w kierunku dworca. Kierowcy jadący tą ulicą od rynku w stronę Piaskowej muszą kombinować wybierając albo przejazd parkingiem Kauflandu, albo objazd ul. Drzymały i Sejmową, po czym zawracają bezpośrednio za przejściem na ul. Kościuszki.
Absurdy parkingowe
List do redakcji.
Do redakcji napisał Czytelnik, pan Maksymilian (nazwisko do naszej wiadomości). Napiętnował nieprzestrzeganie przez kierowców przepisów o parkowaniu. Dostało się też stróżom prawa, którzy, zdaniem autora listu, pobłażliwie traktują łamiących prawo, a nawet pozorują swoją pracę. – Wąski chodnik przy placu Długosza od strony fontann jest codziennie zastawiony samochodami pomimo zakazu. Na ul. Leczniczej chodnik jest niszczony przez parkowanie. Prawo łamane jest także obok centrum krwiodawstwa przy ul. Sienkiewicza – wylicza Czytelnik. Jego zdaniem niektórzy parkują „jak chcą i robią to bezkarnie”. Ubolewa, że podwórka zamieniły się w nielegalne parkingi. Dodaje, że radiowozy policji i straży miejskiej patrolują te tereny, ale reakcji brakuje. Gdy spytał strażnika dlaczego, ten odesłał go do policjantów. Według pana Maksymiliana, upomnienia udzielane przez straż nie skutkują poprawą sytuacji. Sugeruje służbom tak radykalne działania jak w przypadku zabierania praw jazdy kierującym pod wpływem alkoholu. – To przyniosło skutek. Egzekucja prawa jest kluczem do bezpieczeństwa – sądzi autor listu. Przywołuje też przykład z Bawarii w Niemczech gdzie mieszkańcy pilnują się nawzajem w przestrzeganiu prawa. – Tam policja reaguje szybko i płaci się wysokie mandaty – zaznacza.
(r)
Najnowsze komentarze