Raport - PW: Mieszkańcy chcą rozwoju gminy
Rozmawiamy z gospodarzem gminy, wójtem Andrzejem Wawrzynkiem
– Poparcie jakie pan uzyskał w ostatnich wyborach, najwyższe w powiecie, traktuje pan jako nagrodę za poprzednie kadencje czy zobowiązanie?
– Sądzę, że to dowód uznania za to, że staramy się rozwijać gminę. Nasze działania zyskały powszechną społeczną akceptację. To trochę jak z uczniem, któremu wystawiono ocenę na koniec nauki. Mieszkańcy pokazali, że mi ufają. Wybory są testem czego oczekuje miejscowa społeczność.
– Pomiędzy momentem gdy zaczął pan pełnić swoją funkcję a dniem współczesnym jakie różnice dostrzega pan w gminie?
– Mam duże doświadczenie w pracy urzędnika i porównanie dwóch ustrojów. Różnica między gospodarką socjalistyczną a kapitalistyczną jest ogromna, co widać także po funkcjonowaniu gminy. Kiedyś była to część administracji państwowej, a teraz samorządowej. Uczymy się tego wszyscy, a czasy nie są łatwe. Wójtowi przypada rola wprowadzania społeczności lokalnej w wir toczącego się życia. Nie wszystkie przepisy akceptuję osobiście i denerwuję się ograniczeniami czy nakazami tak jak każdy obywatel. Ale czasami inaczej nie można, bo takie jest prawo.
– Pietrowicką społeczność zna pan od seniorów po ich wnuki. Jak się zarządza taką gminą?
– Zmienił się mieszkaniec. W przeszłości małe gospodarstwo rolne potrafiło utrzymać całą rodzinę. Te czasy minęły. Dziś rolnicy są przedsiębiorcami, na rynku radzą sobie tylko najwięksi i najlepsi. Wielu małych gospodarzy musiało znaleźć pracę w innych gałęziach gospdarki, często decydując się na wyjazdy zarobkowe, co gmina odczuła w wielu sferach negatywnie.
– Z czego jest pan szczególnie zadowolony jeśli chodzi o ostatni okres pracy?
– W samorządzie należy cieszyć się rozwiązaniem problemów, jakie postawiły przed gminami przepisy unijne. Wyzwaniem była gospodarka odpadami po tzw. rewolucji śmieciowej. Po zebraniach wiejskich widać, że udało się nam wyjść z niej zwycięsko. Nie ma uwag mieszkańców. Podobnie stało się z gospodarką wodno-kanalizacyjną. Postawiliśmy na innowacyjne rozwiązania, bo tradycyjne byłyby bardzo kosztowne dla mieszkańców, drenując ich kieszeń na nawet 500 złotych miesięcznie. Przydomowe oczyszczalnie ścieków sprawdziły się i teraz inni wzorują się na nas.
– W jakiej kondycji finansowej znajduje się obecnie gmina?
– O tym, że jest ona dobra, a budżet stabilny świadczy poziom inwestycji. Stawiamy na przedsiębiorczość, która daje ludziom pracę, a gminie dochody. Korzystamy przy tym ze źródeł unijnych. Jako jedyni w powiecie zdecydowaliśmy się na scalanie gruntów. Te pieniędze dosłownie leżały na ziemi, ale wymagały wysiłku, by do nich sięgnąć.
– Gmina odpowiada za politykę oświatową, te wydatki to ponad połowa jej budżetu. Dziś w samorządach mówi się o cięciach w tej sferze, likwidacji placówek. Jaka sytuacja jest w Pietrowicach Wielkich?
– Reformy zaczęliśmy wiele lat wstecz. Zorientowaliśmy się, że bez inwestycji nasze szkoły zostaną w tyle. Ważne było żeby utrzymać miejsca pracy w oświacie. Decyzje należały do trudnych, mieszkańcy mieli obawy. Zmieniła się kadra – emeryci zrobili miejsce dla młodych nauczycieli. Placówek ubyło, ale te co zostały unowocześniliśmy. Poziom dydaktyczny jest tam wysoki, uczniowie mają do dyspozycji to co ich koledzy z dużych miast. Teraz możemy mówić o spokoju w tej dziedzinie, reformy przyniosły skutek.
– Pietrowice Wielkie postrzega się jako lidera przedsiębiorczości w powiecie. Czym zasłużyliście na takie określenie?
– Na promocję przedsiębiorczości nie stawiamy z przypadku, czy z mody. Działania w tym kierunku mają u nas długoletnią tradycję. Prócz tego, że w gminie dobrze się mieszka, istotne jest by funkcjonowały tu miejsca pracy. Do aglomeracji śląskiej jest daleko, rolnictwo nie daje już tyle zatrudnienia co kiedyś i trzeba działać by ludzie mogli pracować w miejscu zamieszkania. Gminie zależy by mieszkańcy stąd nie emigrowali. Mamy pracowitą i ambitną społeczność. Żeby zostać Billem Gates’em nie trzeba mieszkać w USA, można w Pietrowicach Wielkich gdy ma się pomysł i warunki by go zrealizować. Samorząd oferuje tereny inwestycyjne, ulgi podatkowe, szkolenia dla przedsiębiorców, przyjazne traktowanie w urzędzie a także honorowanie najlepszych na gali. To wszystko pomaga przedsiębiorcom. W ostatnich latach powstało u nas 300 firm i 2000 miejsc pracy, od małych rodzinnych przedsiębiorstw po Eko-Okna.
– Na ziemi pietrowickiej jest jednak wciąż wielu rolników. Jak połączyć przemysł z tą sferą gospodarki?
– Nie mówimy już o zacofanej polskiej wsi tylko o rolnikach, którzy konkurują z Europą. To menadżerowie, którzy muszą inwestować w przyszłość. Gmina pomaga im przygotowując infrastrukturę – drogi transportu rolnego, melioracje czy tereny pod powierzchnie magazynowe. Najnowsze działania w tym kierunku to powiatowy targ warzyw i owoców, który uruchomimy przy targu końskim oraz akademia rolnicza, która zaproponuje szkolenia i edukację prowadzoną przez ekspertów, w tym kadrę akademicką.
– Nie samą pracą człowiek żyje. Co można robić w gminie popołudniami i w weekendy?
– Powstają nowoczesne i bezpieczne place zabaw oraz wiejskie miejsca spotkań. Mamy wiele atrakcyjnych tras rowerowych, które zapełniają się w weekendy. Od rana do wieczora wykorzystywane są boiska wielofukcyjne, których jest aż 6. Gminę odwiedza wielu ludzi. To dodatkowa oferta dla mieszkańców powiatu zainteresowanych turystyką weekendową. Planujemy w najbliższym czasie instalację kilku siłowni „pod chmurką” aby aktywizować dorosłych i seniorów.
– Dzięki majowym targom posiadacie wizerunek gminy promującej ekologię. Czy utrzymacie ten efekt?
– Jako gmina rolnicza posiadamy naturalne zasoby i działania ekologiczne chronią je. To z ochrony czystości powietrza zrodziły się eko–targi, bo szukamy tam alternatywnych źródeł ciepła by nie truć powietrza. Przydomowe oczyszczalnie ścieków, konieczność przy rozproszonej zabudowie, przekonały sceptyków i będzie ich wkrótce prawie 1400 w gminie. W gospodarce śmieciowej stworzyliśmy warunki by odpadów nie wyrzucano po rowach i lasach. U nas nie płaci się za dzierżawę kubła, więc ludzie nie kombinują co zrobić ze śmieciami. Dbają też o porządek w obejściu, to wiekowa tradycyja tych ziem, że w soboty sprząta się podwórko. Czekamy na ustawę prosumencką, która pozwoli mieszkańcom produkować energię elektryczną. Chcemy być pionierem w tej dziedzinie już planujemy cykl spotkań informacyjnych. Kolejny aspekt to energia z wiatru. Tak jak kopalnie działają tam gdzie są złoża węgla, tak gigantyczne wiatraki powstają tam gdzie jest wiatr. Mamy takie miejsca i zbliżamy się do finalizacji pierwszych inwestycji choć to długotrwały proces bo przedsięwzięcia są bardzo kosztowne.
– Jakie wyzwania dostrzega pan przed tą kadencją samorządu?
– Zależy nam aby w pełni wykorzystać szanse jakie daje Program Rozwoju Obszarów Wiejskich w nowej perspektywie unijnego dofinansowania. Nie można przespać okazji na pozyskanie tych pieniędzy. Poprzedni okres wsparcia z UE to udowodnił. My korzystaliśmy w dużym zakresie ale są gminy, które nie zdążyły i sposobność minęła bezpowrotnie. Potrzebujemy środków na infrastrukturę drogową i komunalną. Priorytetem jest remont dworca kolejowego. Po 8 lat starań udało się go przejąć jesienią ubiegłego roku. Szukamy dlań najlepszego rozwiązania.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze