Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Piórem naczelnego

20.01.2015 00:00 red

Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich

Razem z kolegami relacjonujemy studniówki szkół z Raciborza. W weekendy zwiedzamy sale i lokale, które przyszli maturzyści zapamiętają jako miejsce tej szczególnej imprezy, którą przeżywa się raz w życiu. Polonez, taniec z nauczycielem i coś czerwonego w ubiorze oto nieodłączne skojarzenia studniówkowe. W porównaniu z balami sprzed roku widoczna jest pewna tendencja. Młodzież nie chce bawić się przy muzyce na żywo, woli tę z komputera, dozowaną przez didżeja. Miałem okazję przed tygodniem spotkać się z muzykami, którzy na studniówkach grywali i chwalono ich za dobrą robotę. W tym roku nie grają nigdzie. Nie było zapotrzebowania ze szkół. Organizatorów studniówek pytam co takiego ma didżej, czego kapeli muzyków brakuje. Bo pierwsze skojarzenie to finanse. Ktoś kto gra „z taśmy” nie weźmie tyle ile grupa ludzi z instrumentami. Jednak nie o pieniądze chodzi tym razem. Młodzi chcą mieć szeroki wybór, chcą by impreza muzycznie była „na bogato”. Didżej zagra wszystko co się komu zamarzy, jak nie ma pod ręką, to ściągnie w mgnieniu oka, bo internet musi zawierać coś co jest znane. To znak czasów – nowe pokolenie chce czuć się na studniówce tak jak w innych sferach swego życia. Wybór ma przecież w: supermarkecie, galerii handlowej, multikinie itd. Zabawa też musi się na nim opierać. Tylko z jednym trudno się nie zgodzić z muzykami grającymi na żywo. Bal studniówkowy powinien mieć oprawę z zespołem bo inaczej z balu zmienia się w dyskotekę.

  • Numer: 3 (1184)
  • Data wydania: 20.01.15
Czytaj e-gazetę