Niezła jazda z tą (eko)jazdą
Przyszli kierowcy na egzaminie na prawo jazdy będą musieli patrzeć już nie tylko na drogę i znaki, ale i na wskazania obrotomierza. Dziś wszystko musi być „eko”, więc ośrodki egzaminowania zaczynają wymagać „ekojazdy”. Zmiany wchodzą w życie już za dwa tygodnie.
Wielu młodym kierowcom, jeszcze z listkiem na szybie, wspomnienie egzaminu na prawo jazdy kojarzy się z niewyobrażalnym stresem. Ci nieco starsi długą zastanawiają się czy bardziej denerwowali się na maturze, czy na placu manewrowym. Dziś prawo jazdy to jeden z podstawowych wymogów jaki stawiają pracodawcy, a szczęście na placu manewrowym często decyduje o szansach na otrzymanie dobrej posady.
Jakby stresów było mało, urzędnicy wprowadzają nowe przepisy, a te, zmiany w sposobie przeprowadzania egzaminów na prawo jazdy. Chodzi o rozporządzenie Ministra Infrastuktury i Rozwoju z 9 maja tego roku. W dokumencie pojawia się wymóg energooszczędnej jazdy lub jak kto woli, modnego ostatnio określenia ecodrivingu. Od 1 stycznia 2015 roku, każdy przystępujący do egzaminu będzie musiał się wykazać umiejętnością „zmiany biegów właściwej dla energooszczędnej jazdy”. Co to oznacza? Urzędnicy wyjaśniają, że w przypadku egzaminów na kategorię B i B+E „osoba egzaminowana powinna dokonywać zmiany biegu na wyższy w momencie, kiedy silnik osiągnie od 1800 do 2600 obrotów na minutę, a pierwsze cztery biegi powinny być włączone zanim pojazd osiągnie 50 km/h. W zakresie pozostałych kategorii prawa jazdy osoba egzaminowana powinna utrzymywać prędkość obrotową silnika w zakresie zielonego pola pracy oznaczonego na obrotomierzu pojazdu egzaminacyjnego – czytamy w rozporządzeniu.
Na kursantów padł blady strach, bo siedząc w jednym aucie z egzaminatorem wielu z nich z trudem równocześnie ogarniało sytuację na drodze, prawidłowo obsługiwało sprzęgło oraz przestrzegało znaków, a teraz jeszcze będą musieli nie spuszczać wzroku z obrotomierza.
Po co ta cała ekojazda? W skrócie chodzi o to, że nadmiernie gazując, nasz pojazd spala większe ilości paliwa, a przez to przyczyniamy się do większej emisji spalin. Ecodriving, poza ochroną środowiska, przynosi bardziej odczuwalne korzyści, jak mniejsze wydatki na paliwo.
Jak uspokaja w rozmowie z nami Krzysztof Tomczak, pełnomocnik dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach, nowych zasad nie należy demonizować. – Tak naprawdę 80 procent kursantów, którzy w ostatnich latach pomyślnie zdali egzamin mniej lub bardziej świadomie spełniało te wymagania – wyjaśnia pracownik WORD. Chodzi między innymi o kulturę i płynność jazdy i wykorzystanie jej ekonomiki. – Trzeba być świadomym tego, jaka jazda jest najbardziej ekonomiczna. Że nie sprzyjają jej nagłe przyspieszenia i zatrzymywanie się, że należy w miarę możliwości wykorzystywać uzyskany pęd pojazdu. To samo dotyczy jazdy ze stałą prędkością na określonych obrotach. Jeśli ktoś katował silnik obrotami rzędu 5 tysięcy obrotów na minutę, to raczej nie zdałby egzaminu zarówno na starych jak i na nowych zasadach. Jesteśmy już po szkoleniach zarówno instruktorów nauki jazdy, jak i egzaminatorów. Ci ostatni będą z pewnością, na ile to możliwe, wyrozumiali. Wiadomo, że podczas miejskiej jazdy są momenty, kiedy trzeba dodać więcej gazu, za chwilowy wzrost obrotów powyżej wskazań ustawodawcy z pewnością nikt nikogo nie obleje – zapewnia Krzysztof Tomczak.
Adrian Czarnota
Najnowsze komentarze