środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Mam 95 lat, chciałabym pracować i poznać kawalera

30.09.2014 00:00 red

Kuźnia Raciborska. Marta Piechnik obchodziła 8 września swoje 95 urodziny. Jubilatka jest mieszkanką Kuźni Raciborskiej, ale urodziła się w Gliwicach, a większość życia spędziła w Katowicach. Jej korzenie sięgają jednak właśnie Kuźni, skąd pochodzą jej rodzice.

Ojciec małej Marty był kurierem kolejowym. W związku z jego pracą, na początku drugiej dekady XX wieku, cała rodzina przeprowadziła się do Katowic. Marta miała jeszcze trzech braci. Jako dziecko co wakacje odwiedzali rodzinne strony w Kuźni Raciborskiej (wówczas Ratiborhammer). – Pamiętam, że już wtedy czuliśmy różnicę między ulicami Katowic a klimatem w Kuźni Raciborskiej. Tu odbywały się festyny, było dużo zieleni, mieli dodatkowe wakacje, tak zwane kartoffelferien – wspomina dziś pani Marta.

W 1938 r. wyszła po raz pierwszy za mąż. Zbliżająca się wojna wkrótce zabrała jej najmłodszego brata, który zginął pod Lwowem, gdzie jest pochowany. Okupacja Katowic przez Niemców nie odbiła się drastycznie na rodzinie młodej Marty. – Owszem, mężczyźni byli zmuszani do pracy dla Niemców, ale mogę powiedzieć, że ten czas minął w miarę spokojnie – opowiada.

Kiedy miasto odbili czerwonoarmiści, czego późniejszym symbolem była zmiana nazwy miasta na Stalinogród, znów do pracy wyciągano z domów niewinnych ludzi. – Akurat wróciliśmy z braćmi z kościoła kiedy wpadli do naszego mieszkania i nas wyciągnęli. Okazało się, że prowadzą nas z innymi ludźmi w stronę lotniska, gdzie mieliśmy pracować. Dzięki wskazówkom brata udało mi się uciec z tego dwuszeregu – przypomina. Co ciekawe, osoby prowadzone do prac były omyłkowo brane przez innych Polaków za Niemców. Takie uwagi były słyszalne dla wszystkich prowadzonych pod przymusem do pracy. – A my byliśmy przecież Polakami! – dziwi się dziś 95-latka.

Powrót do Kuźni

Już w trakcie wojny mąż Marty zachorował na gruźlicę. Aby małżeństwo miało środki do życia młoda żona zaczęła pracę w hucie. Z chorobą nie udało się wygrać. W 1952 r. Marta wyszła po raz drugi za mąż. Podjęła pracę w Centrostali w dziale zbytu. Przepracowała tu aż do emerytury, po której zakład zatrudnił ją na pół etatu. – W końcu powiedzieli, że jest redukcja i mnie zwolnili – wspomina jubilatka. Czas spędzony w zakładzie wspomina jednak z sentymentem.

Małżeństwo z Władysławem było bardzo udane. Urodziła się im dwójka dzieci, w 1953 r. córka Teresa, zaś trzy lata później syn Andrzej. Dzieci, po wejściu w dorosłe życie, wkrótce opuściły rodziców. Córka wróciła w rodzinne strony do Kuźni, syn wyjechał za ocean.

W 2004 r. sędziwi małżonkowie przyjechali w odwiedziny do córki Teresy i jej męża Jana. Tak im się spodobało, że wspólnie zdecydowali aby nie wracać do stolicy Górnego Śląska. Wkrótce pani Marta pożegnała męża.

Czeka na 100 lat

Czy mając 95 lat ma się jeszcze jakieś marzenia? – Chciałabym wrócić do pracy – mówi jubilatka. – Wiem, że jestem już stara, mam problemy ze wzrokiem i nie potrafię się sprawnie poruszać, ale naprawdę bym chciała – potwierdza. – Kiedy za pięć lat będę świętować setne urodziny, podwoją mi emeryturę, to zamierzam poszukać sobie jakiegoś mężczyzny. Jeśli będzie w moim wieku to nie widzę problemu – dodaje z uśmiechem na twarzy. Tymczasem pani Marta nie kryje sympatii do słodyczy, których jednak nie może jeść z powodu cukrzycy. – Cieszę się nawet kiedy mogę na nie popatrzeć. Kiedyś było nie do pomyślenia, że na stole stał półmisek pełen czekoladek – wyjaśnia.

Codziennym źródłem radości pani Marty jest bliskość z rodziną, spacery po obejściu domu, telewizja. – Mam dobry apetyt i wcale się bardzo nie przejmuję dietą. Kiedy czuję się dobrze to chce się żyć. Czasami jednak przychodzą dni gdy coś boli, i wtedy sobie myślę czy to już czas aby odejść? – zastanawia się marszcząc skronie.  

Marta Piechnik obiecała, że poinformuje nas kiedy będzie organizować imprezę z okazji setnych urodzin. My życzymy jej kolejnych jubileuszy w jak najlepszym zdrowiu i wśród kochającej rodziny.

Marcin Wojnarowski

  • Numer: 39 (1168)
  • Data wydania: 30.09.14
Czytaj e-gazetę