Pan jest wśród nas
ks. Jan Szywalski przedstawia
„Zróbcie Mu miejsce,
Pan idzie z nieba,
pod przymiotami
ukryty chleba.
Zagrody nasze
widzieć przychodzi,
i jak się jego
dzieciom powodzi”.
Ze słowami tej pieśni na ustach wychodziły w ubiegły czwartek, w Boże Ciało, procesje z kościołów na ulice naszych miast i wsi. W każdą niedzielę, nawet w każdy dzień, zaprasza nas Chrystus do siebie, do kościołów, które Mu miłość wiernych wystawiła. Raz w roku jednak wychodzi do nas: „sam ludu swego odwiedza ściany, bo pragnie bawić między ziemianie”. Jezus między nami pod postacią chleba niesiony w procesji między domami! Tak towarzyszy nam w pochodzie przez ziemskie życie.
Nauka katolicka o realnej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jest trudna do przyjęcia. „Któż jej słuchać może” – tak mówili już ludzie w Kafarnaum do Chrystusa gdy mówił o pokarmie, którym jest Ciało Jego. Trudna jest wiara w obecność Boga w hostii niesionej rękami kapłana. Nawet dla kapłana.
Dostałem kiedyś telefon. Przestawił się człowiek, którego znałem jako dobrego i prostolinijnego. Należał do innej wiary, a właściwie do innego wyznania, bo chrześcijaninem był.
– Niech się ksiądz nie gniewa, jeżeli zapytam, co to jest za złoty przedmiot, który się z taką czcią obnosi po ulicach przy śpiewie i świecach, przy dymie kadzidła i po dywanie kwiatów?
– Pan mówi zapewne o monstrancji – domyśliłem się – ale to nie o ten złocony przedmiot chodzi. Cześć oddajemy Hostii tam umieszczonej. Wierzymy bowiem, że w niej obecny jest żywy Jezus Chrystus.
– Nie bardzo rozumiem – odrzekł po chwili namysłu.
– Jezus podczas ostatniej wieczerzy – tłumaczyłem – wziął chleb w swoje ręce i rzekł nad nim, „To jest Ciało Moje, za was wydane”. Nad winem zaś powiedział: „To jest kielich Krwi Mojej”. Dodał jeszcze: „To czyńcie na Moją pamiątkę”. Konsekwentnie wierzymy, że Pan Jezus dał apostołom, a także tym, którzy są ich następcami, władzę przemienienia chleba w Ciało Jego, i wina w Krew Jego. A że Chrystus zmartwychwstały jest zawsze żywy i więcej nie umiera, jego Ciało jest żywą obecnością Jego osoby w tej Hostii, w tym chlebie, nad którym kapłan, święcony na następcę apostołów, powtórzył sakramentalne słowa Chrystusa. Oczami ciała widzimy biały opłatek – oczami wiary Jezusa.
– Opowiadanie o ostatniej wieczerzy jest nam naturalnie znane – odparł – ale obecność Chrystusa rozumiemy raczej symbolicznie więcej w sensie „to znaczy Ciało Moje”, jako że chleb przypomina nam Chrystusa; On się nam dał na podobieństwo chleba.
Kościół katolicki jednak bardzo dosłownie bierze Jezusowe powiedzenie „to jest Ciało moje” jako urzeczywistnienie obecności Jego wśród nas: „Żywy, choć ukryty, jako Bóg i jako człowiek, cały pod każdą postacią i pod każdą cząstką tej postaci” – jak mówi dogmat. Trudna to prawda wiary! Zmysły – wzrok i smak – podpowiadają, że mamy do czynienia z chlebem, rozum buntuje się i mówi, że to absurd, by Bóg ukrył się w chlebie, tylko wiara każe zaufać słowom Jezusa, który się mylić nie może, ani nas oszukać nie chce. Dlatego zginamy kolana wchodząc do kościoła, stroimy płoty i okna naszych domostw, którędy przechodzi procesja Bożego Ciała, zagłębiamy się w rozmowie z Nim po komunii św., świętujemy okazale dzień pierwszego spotkania z Nim naszych dzieci i wołamy Go do naszych chorych, którzy za chwilę może spotkają się z Nim twarzą w twarz już bez osłony wiary.
Dzisiejszy człowiek chciałby jednak widzieć, dotknąć i sprawdzić. Bóg jakby dla zaradzenia naszemu niedowiarstwu, daje czasami pewne nadzwyczajne znaki. Historia zarejestrowała ponad czterdzieści cudów eucharystycznych, choć tylko część uznana jest przez Kościół. Głośno było niedawno o Sokołówce pod Białymstokiem. Tam 12 października 2008 r. upadła kapłanowi hostia. Ksiądz umieścił ją w naczyńku z wodą obok tabernakulum, a po mszy św. przeniósł zawartość do naczynia w sejfie zakrystii.
19 października po otwarciu sejfu zobaczono na zanurzonym komunikancie plamę sprawiającą wrażenie krwi.
29 października naczynie z komunikantem przeniesiono do tabernakulum w kaplicy na plebanii.
7 stycznia 2009 r. z komunikantu pobrano próbkę, która następnie została niezależnie zbadana prze dwóch profesorów specjalistów patomorfologów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Wydali oni zgodne orzeczenie, które brzmi: „Przysłany do oceny materiał (…) w ocenie dwóch niezależnych patomorfologów (…) wskazuje na tkankę mięśnia sercowego, a przynajmniej ze wszystkich tkanek żywych organizmu najbardziej ją przypomina”. Akta sprawy przekazane zostały do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie.
Czy musimy dać wiarę takim cudownościom? Nie musimy, ale umocnieniem naszej wiary mogą być. Zresztą cuda rzadko nawracają niewierzących. Dla nich dogmatem jest, że nie ma cudów. To twierdzenie przyjmują naturalnie też na wiarę, czasem wbrew oczywistości, na przekór zmysłom i rozumowi.
„Upadnij na kolana,
ludu czcią przejęty.
Uwielbiaj swego Pana:
święty, święty, święty”.
Najnowsze komentarze