środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Za rok marzy mi się Brazylia

24.06.2014 00:00 red

O zakończonej przed tygodniem 14 edycji festiwalu „Śląsk – kraina wielu kultur” organizowanego w Raciborzu przez Stowarzyszenie Kultury Ziemi Raciborskiej „Źródło” rozmawiamy z Aldoną Krupą-Gawron, prezesem i choreografem.

– Jak od kuchni wygląda nawiązanie kontaktu z grupą taneczną, waszym odpowiednikiem, ale z innego kraju?

– Przed koncertami rozmawiamy, czekając na występ wspieramy się i zaprzyjaźniamy. Poza tym spotykają się z nami tamtejsze władze i tak dochodzi do wymiany adresów. Poziom taneczny, egzotyka itp. zachęcają do zaproszeń. Kluczowe są koszty podróży, zakwaterowania i inne organizacyjne sprawy. Jak ktoś leci przez pół Europy, albo dalej, to jego pobyt musi potrwać z tydzień. Zawieramy umowę o współpracy i składamy wizytę. Co ciekawe, zaprzyjaźniamy się w zupełnie innych miejscach, na wyjazdach zagranicznych np. zespół z Austrii poznaliśmy w Brazylii, a Cypryjczyków we Francji. Dobór zespołów na festiwalu to zawsze moja domena. Wybieram takie, które wiem, że spodobają się publiczności.

– Czym wyróżniała się edycja 2014 od poprzednich festiwali w Raciborzu?

– To był festiwal z dużo większym zaangażowaniem członków stowarzyszenia, rodziców dzieci. Dotąd tylko towarzyszyli im przyprowadzając na występy, a sprawy organizacyjne spoczywały na mnie i paru innych osobach. Tym razem włączyli się prawie wszyscy. Po mszy niedzielnej, na której daliśmy koncert, 250 osób z zespołów zagranicznych zostało zaproszonych przez polskie rodziny na prawdziwy, odświętny obiad. Obie strony były bardzo zadowolone. Kontakt z inną kulturą ich zachwycił, szczególnie dzieci. A grupy z okolic Raciborza zostały poczęstowane wypiekami raciborzan. Mamy tancerek upiekły łącznie 1500 porcji ciasta i częstowaliśmy nimi przyjezdnych przez 2 dni. Na koniec pożegnaliśmy wszystkich uroczystą kolacją w świetlicy Zakładu Karnego gdzie odbywają się nasze ćwiczenia.

– Festiwal to duże przedsięwzięcie, które sporo kosztuje. Skąd czerpiecie fundusze na organizację?

– Władze lokalne są nam przychylne i z urzędów otrzymujemy dotacje na zadania celowe, np. na festiwal. Otwiera on Dni Raciborza. Kiedyś nasze występy odbywały się tuż przed występami gwiazd, ale problemy ze sceną zapełnioną sprzętem muzyków sprawiły, że odłączyliśmy się od tamtych imprez i koncertujemy na zamku, gdzie warunki mamy idealne. To już 3 raz z rzędu tam bawimy. Współpracę z dyrektor Grażyną Wójcik uważam za wzorcową. Tak dobrego menadżera nie powstydziłby się żaden wielki festiwal europejski. Jej przychylność uskrzydla.

– Jak oceniłaby pani poziom artystyczny tegorocznego festiwalu?

– Mogę mówić za siebie, ale uważam, że był wspaniały. A największe wrażenie robiły orkiestry. Tak dużych jeszcze u nas nie było, największa, bo ponad 50-osobowa orkiestra przybyła z Wielkopolski. Przyznam, że na ocenach skupiam się przy innych okazjach, gdy bierzemy udział w mistrzostwach, konkursach i przeglądach. Tutaj ideą jest spojenie różnych kultur.

– Co podobało się Pani szczególnie w 14 edycji imprezy?

– Zawsze wielkie wrażenie robi msza połączona z naszym koncertem. Tam śpiewają ludzie różnych wyznań. Prawosławni Serbowie zaśpiewali do komunii świętej, katolicki zespół ze Śląska towarzyszył ofiarowaniu, a islamscy goście wystąpili na koniec. Wielokulturowość to nie problem, Europa jest wspólnotą, a cały świat się przenika. Nasza młodzież potrafi zaśpiewać tureckie piosenki, a Turcy – „Mam chusteczkę haftowaną”.

– Tegoroczny korowód który przeszedł przez centrum robił niesamowite wrażenie. Chyba różnił się od poprzednich?

– Faktycznie był bardziej roztańczony niż kiedykolwiek. Potężny i piękny. 36 zespołów przeszło przez rynek na zamek. Znakomicie wyszło organizacyjnie. Mieliśmy ruszyć o 15.00 i nie spóźniliśmy się minuty. Orkiestry ustawiliśmy z zespołami na zasadzie bloków dźwiękowych. Dzięki temu wszyscy idąc tańczyli.

– Co czeka festiwal za rok? To będzie już 15 edycja.

– Nasze letnie wyjazdy posłużą zawieraniu kontaktów z nowymi zespołami i mam nadzieję sprowadzić kogoś z nowo poznanych do Raciborza, by znów czymś zaskoczyć publiczność. Meksyk, Nowa Zelandia już u nas gościły. A mnie marzą się Brazylijczycy, spod granicy z Urugwajem. To bardzo egzotyczna grupa. Istnieje szansa, że przyjadą.

– Jakie są najbliższe plany Źródła?

– Za 2 tygodnie ruszamy na Balkan Folk Fest do Bułgarii, potem wybieramy się na Festiwal Winobrania w Austrii a we wrześniu na 2 tygodnie do Meksyku. Lot za ocean to najważniejszy nasz wyjazd w tym roku. Są jeszcze Mistrzostwa Świata Mażoretek w Pradze, w sierpniu. Nie byliśmy jeszcze na takiej imprezie. To wyjątkowo blisko jak na te zawody. Szukamy możliwości finansowych, tam płaci się startowe oraz noclegi i wyżywienie. Opieramy się na składkach rodziców więc łatwo nie będzie bo występujemy 60 razy w roku na tyluż imprezach. Ale przypomnę, że jesteśmy Mistrzyniami Polski z 19 złotymi medalami i powinnyśmy być w Pradze.

  • Numer: 25 (1154)
  • Data wydania: 24.06.14
Czytaj e-gazetę