Nauczyciele walczą o pracę
30 osób do zwolnienia w raciborskich szkołach? Sprawdziliśmy czy to możliwe.
Belfer przebrany za rewolucjonistę z bronią to wyjątkowo trafny komentarz do zbliżających się rozstrzygnięć na oświatowym rynku pracy. Dni Raciborza pokazały jak mocny to punkt w społecznej strukturze miasta – bez placówek oświatowych korowód na stadion skończyłby się na oficjelach. Od tego środowiska wiele zależy jeśli chodzi o wynik wyborów samorządowych i władze wiedzą, że muszą się z nim liczyć. Tymczasem niż demograficzny nie tylko puka, ale już wali pięściami do drzwi szkół. Między ostatnim, a pierwszym dzwonkiem w szkołach rozegra się batalia o przyszłość zatrudnionej tam kadry. Oliwy do gnia dolewa złowieszcza prognoza radnego miejskiego Franciszka Mandrysza, który uważa, że wskutek aktualnej polityki władz miejskich wkrótce pracę w szkołach straci nawet 30 osób.
Pospolite drżenie pod szkolną tablicą
Do oświatowej „Solidarności” napływają sygnały o spodziewanych redukcjach etatów nauczycielskich. – Na razie są to jedynie informacje, choć w tonie niepokojącym. Ale to propozycje, które dyrektorzy muszą uwzględnić w projektach organizacyjnych na nowy rok szkolny – tłumaczy przewodnicząca związku Teresa Frencel.
Dodaje, że sytuacja wyklaruje się po zakończeniu naborów do szkół, czyli w pierwszych dniach lipca. Z jej analiz wynika, że szefowie placówek idą w kierunku ograniczania etatów by kadra zachowała pracę, choć straci część wypłat. – Ten kierunek jest dobry. Później pojawią się jakieś dodatkowe godziny, nauczanie indywidualne czy zajęcia na dopełnienie etatu – wylicza Frencel. Oświatowcy dowiedzą się ile będzie dla nich pracy naprawdę, dopiero gdy zabrzmi pierwszy dzwonek w nowym roku szkolnym.
Choć Solidarność nie ma wielu członków w przedszkolach to w związku zdają sobie sprawę, że gdy braknie tam całego rocznika 6-latków to ubytek musi się odbić na rynku zatrudnienia. Koncepcja przenosin opiekunek dzieci z przedszkola do szkoły nie wypaliła, bo w podstawówkach są już nauczyciele, którym trzeba dać pracę. Jak dotąd związki nie dostały sygnału by interweniować. Uspokajają też w magistracie. – Dramatu nie będzie – zapewnia prezydent Raciborza Mirosław Lenk.
Pokrzepiająca dla kadry jest informacja o możliwości powrotu wysłanego do szkoły sześciolatka w ciągu roku szkolnego. Będzie miał na to czas do końca grudnia, decyzję podejmie rodzic. W tych okolicznościach nauczycieli przedszkoli nie można się pozbywać bo okaże się, że za chwilę będzie ich brakować. Poza tym przedszkola raciborskie będą pracowały dłużej, bo takie są postulaty rodziców i planują przyjmować 2,5-latków by odciążyć kolejkę do publicznego żłobka.
Teresa Frencel wie o głośnej w mieście rywalizacji G3 i G5. Ich dyrektorzy rywalizują o uczniów i bronią miejsc pracy swych podwładnych. O ile w podstawówkach idzie lekka zwyżka frekwencji dzięki 6-latkom, to szczebel wyżej jest już gorąco w zmaganiach z niżem demograficznym. – Ta fala musi się tamtędy przetoczyć. Walczy się o każdego ucznia i nie dziwią mnie działania dyrektorów nawet te mało cywilizowane – Frencel nawiązuje do sporu w radzie miasta, gdzie radni Andrzej Lepczyński i Franciszek Mandrysz skarżyli się na praktyki dyrekcji G5 próbującej podbierać uczniów G3.
Dyrektorzy planują na wyrost
Kluczowy będzie przebieg sierpniowych konferencji plenarnych tzw. plenarek, gdzie każdy nauczyciel otrzymuje przydział czynności zgodnie z wynikiem naboru uczniów. W maju dyrekcje składały w urzędzie – siedzibie organu prowadzącego – projekty organizacyjne. Każdy dyrektor planuje nowy rok szkolny. Jeśli nie ograniczy etatów, a nabór uczniów się nie powiedzie to przekroczona zostanie dyscyplina budżetowa. Dyrektorzy się asekurują i planują na wyrost, bo naboru nie są w stanie przewidzieć. – Lepiej się mile zaskoczyć niż utracić stanowisko – mówi szefowa „Solidarności”.
Stan niepokoju o miejsce pracy będzie zatem towarzyszył nauczycielom przez całe wakacje. Utrata pracy dla nauczyciela oznacza katastrofę. – Średnia wieku w oświacie to około 45 lat. Co osoba w takim wieku ma robić dalej? – pyta doświadczony związkowiec. 640 nauczycieli jest zatrudnionych w placówkach miejskich, a ponad 1300 jeśli liczyć ich razem z powiatowymi. Dziś niemal każdy z nich musi liczyć się z redukcją etatu, czyli niższą wypłatą od 1 września.
Zabiorą dyrektorom
Co robią w magistracie? Tną nauczycielom godziny, w pierwszej kolejności robią to wobec kierujących placówkami. – Dyrektorzy to bardziej menadżerowie niż nauczyciele. Kontrolują budżet, gospodarują majątkiem i nadzorują remonty. Ich zajęcia postanowiliśmy przekazać nauczycielom – tłumaczy prezydent Lenk. Nauczyciel ma standardowo 18 godzin zajęć dydaktycznych tygodniowo. W 27 jednostkach – od przedszkoli po gimnazja – zredukowane zostaną godziny dyrektorskie i wicedyrektorów. To da magistratowi do dyspozycji tyle godzin, że starczy na parę nowych etatów. To oferta dla kadry w obliczu dyskusji o redukcji etatów. – O zwolnieniach nie mówimy – zastrzega włodarz i reklamuje nowe rozwiązanie jako: pożytek dla zarządzania oświatą, zysk dla nauczycieli i korzyść dla dzieci.
Ciekawe pytanie zadał prezydentowi Roman Wałach radny z Oblicz. Dociekał co z szefami małych placówek gdzie ci mają tylko jedną godzinę dydaktyczną w tygodniu. Po obniżce stracą i ją. Prezydent Lenk wyjaśnił, że to możliwe, a poza tym w jego kompetencji jest możliwość zawieszenia w ogóle pensum dyrektora.
30 do zwolnienia?
Przed tygodniem radny Franciszek Mandrysz, odwołany z funkcji szefa komisji budżetu, powiedział nam, że wskutek złej polityki oświatowej miasta nawet 30 nauczycieli w Raciborzu może stracić pracę. – Nie wiem skąd on bierze takie dane. Rolą szefa komisji powinno być pilnowanie budżetu, a kwestie organizacji pracy w szkołach są w kompetencji innych osób – komentuje uwagi rajcy naczelnik Kurpis. Przyznaje, że część nauczycieli może być zagrożona utratą pracy, ale zaraz przytacza przykład, że w zeszłym roku redukowano godziny niektórym pracownikom oświaty z 18 na 15 a nawet 12 godzin w tygodniu i okazywało się później, że 80% z nich wracało na pełne etaty.
– Arkusze organizacyjne są przygotowane według czarnego scenariusza. A nabór trwa do końca wakacji i wtedy poznamy prawdę – podkreśla szef miejskiej oświaty. Przytacza dla przykładu dane z gimnazjów – trójki i dwójki gdzie planują teraz po 250 uczniów. – Prawdopodobnie będzie ich po 20 więcej w obu placówkach – przewiduje.
Wśród nauczycieli panuje solidarność w obliczu kryzysu. Z lektury arkuszy organizacyjnych wynika, że gdy dla dwóch polonistów nie starcza jednego etatu to obniża się im godziny by obaj mieli równe zakresy, a nie jeden etat a drugi tylko jego połówkę.
Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze