Minuty zaważyły na przyszłości naszych śmieci
Nie wiadomo kto będzie wywoził odpady po 1 lipca
Przetarg na wywóz śmieci w Raciborzu wciąż nierozstrzygnięty, choć z końcem czerwca przestanie obowiązywać kontrakt miasta z przewoźnikiem.
Przed rokiem dokonała się tzw. rewolucja śmieciowa. Państwo wprowadziło podatek od śmieci, który w Raciborzu ustalono na poziomie 9 zł od mieszkańca. W naszym mieście, gdzie od lat rozwijano segregację odpadów i stawiano na ochronę środowiska (ISO 14001) wydawało się, że zmiany będą kosmetyczne, a śmieciami nadal będzie zajmowało się Przedsiębiorstwo Komunalne.
W przetargu spółka miejska okazała się jednak za droga. Chciała o milion złotych więcej za usługę niż należące do niemieckiego koncernu Tonsmaier przedsiębiorstwo z Rudy Śląskiej (PUK). PK pogrążyło się w kryzysie, ludzie stracili posady. Prezydent Raciborza Mirosław Lenk nie wykluczał, że „głową” za przegraną zapłaci szef spółki Krzysztof Kowalewski. Pożar próbowano gasić – PK zostało podwykonawcą dla Tonsmaiera i współpraca trwała blisko pół roku. W międzyczasie samorząd zaczął przymierzać się do uruchomienia tzw. RIPOK-a (Regionalna Instalacja Przetwarzania Odpadów Komunalnych), inwestycji kluczowej dla firm branży śmieciarskiej, decydującej o ich przyszłości.
W tych okolicznościach ogłoszono wiosną tego roku nowy przetarg dla przewoźników śmieci, którym zaproponowano półtoraroczną umowę (wcześniej obowiązywała 12 miesięcy). Wystartowały dwie rybnickie firmy (Transgór i Eko), rydułtowski Naprzód oraz konsorcjum niedawnych konkurentów – Tonsmaier Południe oraz raciborskiego PK. Te propozycje dotarły do magistratu na Batorego w terminie jaki wyznaczono na otwarcie ofert – do 20 maja o godz. 11.30. Gdyby tu skończyć nasz artykuł to zwycięzcą byłoby wspomniane konsorcjum, ale sprawy przybrały nieoczekiwany obrót.
Blisko dwie minuty po godz. 11.30 (według urzędników z Raciborza) albo punktualnie o tej porze (zdaniem przedstawicieli firmy Komart z Knurowa) wpłynęła jeszcze jedna oferta. Powstał spór o jej dopuszczenie, bo zdaniem organizatorów przetargu jak i jego uczestników, spóźnialskich nie należało brać pod uwagę. Ci odwołali się od takiej decyzji do Krajowej Izby Odwoławczej, argumentując przy tym, że ich propozycja cenowa jest niższa od przedstawionych w Raciborzu. Co ciekawe, w dniu przetargu otwarto koperty z cenami proponowanymi przez 4 oferentów, a spóźnieni z Knurowa swojej nie mogli zaprezentować jako złożonej po regulaminowym czasie.
KIO tak przychylne dla Raciborza w przypadku przetargu na sprzątanie i odśnieżanie miasta (hiszpańska firma chciała to zrobić dużo taniej niż miejscowe spółki miejskie ale uznano, że cena jest rażąco niska, a usługa niemożliwa do realizacji) tym razem zaskoczyło raciborskich włodarzy. Przyznało rację kwestionującym wynik przetargu. Izba zdecydowała, że postępowanie trzeba powtórzyć.
– Gdyby termin ustalono np. na północ 20 maja i ktoś złożyłby ofertę minutę po północy to mielibyśmy nie tylko 60 sekund spóźnienia ale też kolejny dzień. Tu jest podobnie, termin upłynął. Czekaliśmy na propozycje przez 40 dni, a tę, która była podstawą do odwołania złożono po czasie. Decyzja Izby jest dla nas zaskakująca – komentuje wiceprezydent Raciborza Wojciech Krzyżek, odpowiedzialny w urzędzie za gospodarkę komunalną.
Co dalej? Bo mieszkańcy dopytują o harmonogram wywozu śmieci po 1 lipca. Aktualnie posiadają rozpiskę do końca czerwca, a terminy wywozu już raz zmieniano w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
W magistracie czekają na oficjalne uzasadnienie wyroku KIO w raciborskiej sprawie. Powinno dotrzeć do Raciborza na początku tygodnia. Niewykluczone, że urząd zaskarży wyrok w sądzie powszechnym. Możliwe, że odwołanie złoży w KIO nieformalny zwycięzca przetargu z 20 maja – konsorcjum Tonsmaier/PK. – Stanowisko KIO stawia pozostałych uczestników przetargu, którzy dopełnili regulaminowych wymogów, w dziwnej sytuacji – komentują na Batorego.
Samorząd będzie musiał znaleźć przewoźnika odpadów na czas do rozstrzygnięcia nowego przetargu. Poprzednia procedura trwała 2 miesiące więc najwcześniej nową firmę miasto znajdzie po wakacjach.
– Czy zapłacimy więcej za śmieci? – pytamy w urzędzie. Bo tymczasowego przewoźnika nie będzie obowiązywał wygasający z końcem czerwca kontrakt, w którym stawki zaniżono by pokonać konkurencję. – Usiądziemy do negocjacji. Możemy uzyskać nawet niższą cenę niż w dotychczasowej umowie – twierdzi wiceprezydent. Czy odpadami nie może zająć się przez wakacje tutejsze PK? – Potrzebujemy przedsiębiorstwa z odpowiednim potencjałem, nie sądzę, żeby nasza spółka sama poradziłaby sobie teraz z obsługą całego miasta – podsumowuje prezydent Mirosław Lenk.
Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze