środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Czerwony Piątek czyli ciąg dalszy kobylskiego skandalu

20.05.2014 00:00 red

PIŁKA NOŻNA – Podokręg Racibórz

Wracamy do sytuacji sprzed tygodnia, gdy podczas meczu raciborskiej B klasy pomiędzy Zameczkiem Czernica i Płomieniem Kobyla doszło do największego skandalu w ostatnich latach na lokalnych boiskach. Zawodnik drużyny gości Michał Piątek uderzył sędziego meczu Grzegorza Piwowarczyka, a ten upadł na boisko. Spoglądając wstecz okazuje się, że to nie pierwszy wybryk związany bezpośrednio z małą wioską koło Raciborza oraz klubem piłkarskim w niej działającym.

Surowa kara

Na początku skupmy się na reakcji raciborskiego podokręgu w sprawie zajścia jakie miało miejsce 10 maja w Czernicy. – Było to zachowanie wysoce naganne, tacy zawodnicy nie powinni grać – komentuje Stefan Ekiert, prezes Podokręgu Racibórz. Szef raciborskiej piłki nie przypomina sobie, aby doszło do czegoś podobnego za jego kadencji. – Zapoznaliśmy się z historią tego gracza, jest to zawodnik wcześniej notowany. Za mojej kadencji jako prezesa podokręgu czegoś takiego nie było. Zdarzały się przepychanki czy też podkładanie nóg sędziemu, ale uderzenia arbitra w klatkę piersiową nie było – powiedział prezes Ekiert. Piątka spotka najprawdopodobniej bardzo wysoka kara. – Na najbliższe czwartkowe posiedzenie wydziału dyscypliny Podokręgu Racibórz zaprosiliśmy zawodnika wraz z przedstawicielem klubu z Kobyli, a także działacza z Czernicy i poszkodowanego sędziego – poinformował Stefan Pytlik, przewodniczący wydziału gier Podokręgu Racibórz. Pytlik wstępnie rozmawiał w murach podokręgu o karze jaka może spotkać piłkarza. – Może to być minimum od pół roku do roku, a może i więcej. Zawodnik raczej nie będzie mógł liczyć na złagodzenie kary – oznajmił przewodniczący. – Gracz Kobyli musi dostać solidną karę, aby miał nauczkę, a także aby sankcja na niego nałożona była przestrogą dla innych. Musimy spotkać się z sędzią i zawodnikiem, żeby nie być nadgorliwym, ale też nie pobłażliwym. Trzeba wyważyć tę sytuację i ukarać sprawiedliwie. My jako podokręg możemy nałożyć na zawodnika karę do roku, a przedłużyć może ją tylko WD Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Klub i zawodnik zawsze może się odwołać – dodaje prezes Ekiert. Na mecz Czernicy z Kobylą przyjechał Grzegorz Piwowarczyk, który ma na swoim koncie ponad 1700 meczów przesędziowanych. – Obojętnie jaki to jest sędzia, czy dobrze sędziuje czy źle, nie wolno czegoś takiego zrobić i trzeba to piętnować. Nie możemy odpuszczać, bo Piątek to jest kontrowersyjny chłopak. Trudno karać na podstawie tego, co sędzia napisał, bo każdy ma prawo do obrony – podkreślił Stefan Pytlik.

Kobyli nawet Webb nie pomoże

Sędzia Piwowarczyk, który jest również obsadowym, na początku rozmowy z nami powiedział: „Zawodnik zwariował”. Po chwili kontynuował swój komentarz. – Zarząd Płomienia Kobyla przepraszał mnie wraz z zawodnikami, ale on nie. Arbitrzy już kiedyś rezygnowali z sędziowania przez Kobylę – alarmuje popularny na lokalnych boiskach „Piwko”. Z rozmów przeprowadzonych przez nas wynika, że sędziowie boją się jechać do Kobyli. – „Wczoraj był u mnie jeden sędzia i pyta gdzie jedzie, no to powiedziałem mu, że do Kobyli, na co on, że chyba żartuję. Odpowiedziałem, że ktoś tam musi jechać” – powiedział arbiter i wspomina wcześniejsze sezony. – Jak odszedł inny sędzia, który też kiedyś został uderzony w Kobyli to mój poprzednik zapytał mnie dlaczego ja wysłałem takiego młodego sędziego? Okazuje się, że ja przyjechałem i jest to samo. Tam Howard Webb musiałby przyjechać to może by się wystraszyli – dodał Piwowarczyk.

Bezczelny SMS

Doświadczony arbiter raciborskiego podokręgu zgłasza sprawę na policję. – Z tym trzeba zrobić porządek. Dostałem jeszcze sms-a po meczu, z numeru, którego nie znam, o treści: „Piwko bolało?”. Odpisałem mu tylko, że jego numer będzie tak samo zgłoszony na policji. Początkowo nie chciałem pójść na komisariat, ale gdy czytałem to, co piszą ludzie w komentarzach pod artykułem z tego meczu na Nowinach, to postanowiłem jednak zrobić inaczej. Może było tak jak w komentarzu ktoś napisał, że bali się wyżej przegrać to zrobili „zadymę” – powiedział sędzia Piwowarczyk.

Sędziowie odkładali gwizdek

Jak pokazują wcześniejsze lata, sędziowie raciborskiego podokręgu kończyli przygody z gwizdkiem po meczach w Kobyli. – Tak, to prawda, sędziowie kończyli przygodę z sędziowaniem po meczach w Kobyli. Dziwna ta drużyna, działacze i kibice z Kobyli, bo sytuacje z pobiciem sędziów itp. powtarzają się tam za często. Moim zdaniem wydział dyscypliny zbyt słabo karał w latach wcześniejszych i teraz mamy powtórkę z uderzeniem sędziego – zauważył Zdzisław Matysiak, przewodniczący Kolegium Sędziów Podokręgu Racibórz.

Dostać butelką za 50 zł? Szkoda zdrowia

Udało nam się dotrzeć do arbitrów, którzy potwierdzili, że w Kobyli bywało niebezpiecznie. W 2007 roku przy okazji meczu Płomień Kobyla – Płomień Siedliska również było gorąco. – To było z siedem lat temu również w Kobyli. Tylko winę wtedy ponosili kibice obydwu drużyn. Mecz musiałem przerwać, bo zaczęli się tłuc kibice z zawodnikami, tego nie szło opanować. Musiałem dbać o dobro zawodników, bo tam butelki leciały i inne przedmioty. Było bardzo groźnie. Po tym meczu zakończyłem przygodę z sędziowaniem, bo za 50 złotych dostać butelką, to szkoda zdrowia i życia – wspomina Lucjan Kałus, który sędziowanie zakończył gdy miał 37 lat.

Z pięści w twarz

Do kolejnej nagannej sytuacji doszło w 2012 roku, gdy sędzia chcący zachować anonimowość również w Kobyli otrzymał cios od kibica. – Jeden z kibiców zaproponował mi po meczu Kobyla – Chałupki, żebym bezpiecznie opuścił obiekt i że mnie odprowadzi. Gdy otwierałem bagażnik samochodu, to zostałem uderzony przez niego z pięści w twarz. Po tym zajściu pisałem do podokręgu, że takie coś miało miejsce, ale podokręg dał im karę w wysokości 50 złotych. Zdenerwowałem się po reakcji ze strony podokręgu i zostawiłem sędziowanie. Z tego co pamiętam, to wtedy czerwoną kartką ukarałem tego samego piłkarza, co w niedawnym meczu sędzia Piwowarczyk – powiedział arbiter. Wraz z tym sędzią na meczu obecni byli arbitrzy liniowi – Grzegorz Fiegler i Ludwik Majer. Ten pierwszy tak przypomina tamte zdarzenie. – Ja przyjechałem na tamten mecz z Ludwikiem, a sędzia główny sam. Po zakończonym meczu rozeszliśmy się do samochodów i po jakimś czasie rozglądam się i nie widzę głównego arbitra, a myślałem, że za mną pójdzie. Schodzę ze schodów i widzę, że ten kibic, który za dużo miał wypite podbiegł do sędziego i uderzył go z pięści. Rzuciłem torby na ziemię, podbiegłem do niego i go obezwładniłem. Kibice podburzali, że to ja niby uderzyłem kibica, a położyłem go tylko na ziemi. Spytałem kolegę po fachu czy nic mu nie jest. Uderzył go koło oka. Poszkodowany arbiter wezwał policję itp. Oczywiście sędzia też się może mylić, bo jesteśmy tylko ludźmi. Mogę się przyznać do błędu. Ci kibice z Kobyli są gorsi niż ultrasi w profesjonalnych klubach. Jak ktoś nie wie o czym mowa to niech pojedzie sobie na mecz do Kobyli i zobaczy jak tam się kibice zachowują. Piją za dużo alkoholu, niektórzy ich podburzają i potem największe żale wychodzą na sędziego. Prezes Kobyli też nie jest fair, bo jak rozmawia z sędziami to jest ok, a za plecami tylko ludzi podburza – stwierdził były sędzia Grzegorz Fiegler, który zakończył przygodę z sędziowaniem poprzez niezrozumiałe dla niego nakładanie kar przez podokręg. Ale jak sam mówi, to już inny mecz i inny temat.

Jakie będą dalsze losy klubu z Kobyli oraz jej zawodnika dowiemy się już w najbliższy czwartek, gdy dojdzie do spotkania Grzegorz Piwowarczyk – Michał Piątek.

Maciej Kozina



Z relacji sędziego Piwowarczyka:

Była 59. minuta i jeden z zawodników Kobyli nie zgodził się z moją decyzją, więc pokazałem mu żółtą kartkę, a ten zaczął ostentacyjnie klaskać, żeby wszyscy widzieli, to dałem mu od razu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną. Po chwili kolejny zawodnik Kobyli z numerem 3 zdenerwował się, że od razu pokazałem czerwoną kartkę, to mu żółtą dałem. W 61. minucie była przerwa w grze i kazałem wyprowadzić jednego z kibiców, który cały czas na mnie krzyczał i wyzywał. Czekając na wyprowadzenie tego kibica, zawodnik nr 3 podszedł do przeciwników i powiedział: „posłuchajcie on i tak dla was gwiżdże”. A ja poprosiłem zawodnika nr 3 do siebie i ostrzegłem go, że jeszcze jedno takie zachowanie i dostanie drugą żółtą kartkę. To on do mnie powiedział: „Daj mi, daj mi, no k***a daj mi”, no to mu dałem i wtedy mnie uderzył dwoma rękoma w klatkę piersiową. Nie spodziewałem się takiej reakcji, zrobiłem salto w tył, szybko się podniosłem, bo trzeba było dalej interweniować, gdy kibice wbiegli na boisko.

  • Numer: 20 (1149)
  • Data wydania: 20.05.14