Rudera zyskała na wartości o kilkaset procent
Stare warsztaty przy rondzie wylicytowane za milion
Polskie prawo jest chore – uważa Mirosław Lenk prezydent Raciborza
Prezydent Lenk podzielił się z radnymi wrażeniami z licytacji obiektu, o który magistrat zabiegał od 20 lat. Ubiegł go śląski przedsiębiorca oferując kwotę wielokrotnie wyższą od szacowanej wartości.
Mirosław Lenk uczestniczył w licytacji byłych warszatatów budowlanki, niszczejącego budynku przy Podwalu, naprzeciw restauracji McDonald’s. Według prezydenta wartość nieruchomości sięga najwyżej 150 tys. zł, a w licytacji wygrała kwota blisko miliona złotych. Radny Robert Myśliwy żartował na kwietniowym posiedzeniu komisji gospodarki, że na działce musi być ukryty jakiś skarb skoro tak nagle wzrosła jej wartość. Śmiał się sam prezydent: chciałem już chwycić za szpadel i zacząć kopać w poszukiwaniu skarbu.
Wylicytowaną nieruchomość na początku minionej dekady powiat raciborski sprzedał przedsiębiorcom, którzy ubiegali się w magistracie o zmianę planu zagospodarowania dla niej. Ówczesny prezydent Andrzej Markowiak nie zgodził się na to i przez kolejne lata samorząd zdania nie zmienił. – Wtedy powiat zyskał ze sprzedaży jakieś 200 tys. zł. Przez lata wartość tego terenu spadła. Wylicytowana kwota jest nierealna – ocenił Mirosław Lenk.
Włodarz Raciborza nie wierzy, że nieruchomość zostanie sprzedana za milion złotych i dojdzie do spisania aktu notarialnego. Jego zdaniem taka inwestycja nie ma szans się opłacić przy założeniu, że w miejscu byłych warsztatów może powstać jedynie parking samochodowy. – Absolutnie nie zmienimy planu zagospodarowania przestrzennego dla tego obszaru – zapowiedział prezydent miasta, który przez ostatnie 5 lat „pilnował” komornika dysponującego działką na Podwalu. Rozpoczął licytację, ale nie zamierzał przekroczyć kwoty zbliżonej do szacowanej wartości nieruchomości (ok. 80 tys. zł). Uczestniczyli w niej raciborscy przedsiębiorcy, jak stwierdził prezydent „z poważnymi planami” (w grę wchodził m.in. parking wielopoziomowy).
Lenk uważa, że polskie prawo jest chore, bo licytujący nie są odpowiednio sprawdzani. Oferentowi w licytacji za odstąpienie od zakupu grozi co najwyżej strata wadium, które wyniosło 7,9 tys. zł. – To był młody człowiek bodaj z Piekar Śląskich. Został przepytany skąd weźmie tak pokaźną kwotę. Na nieruchomości ciążą długi rzędu 3 mln zł. Miasto chce odzyskać ponad milion złotych wierzytelności ale ZUS z fiskusem są prędzej w kolejce i żądają 1,5 mln zł długu – opowiadał prezydent radnym komisji gospodarki. Spodziewana jest też interwencja inspektora nadzoru budowlanego, który może nakazać nowemu właścicielowi rozbiórkę rudery.
(ma.w)
Najnowsze komentarze