Powrót do wiejskich klimatów
Sudarynja – rosyjska pani, dama – dziś nie musi już oznaczać wyłącznie gospodyni poświęcającej się dla domu. Obecnie może to być nowoczesna kobieta, a nawet kilka kobiet, które zafascynował folklor i postanowiły go kultywować w sposób inny niż zwyczajowo przyjęty. Próżno więc szukać drugiego takiego zespołu na Raciborszczyźnie, jaki stworzyły związane z kulturą Anna Jegerska-Michalska, Joanna Berenika Nitefor i Katarzyna Janusz.
– Przez wiele lat bardzo dbałyśmy o to, aby nasz repertuar był niemal co do nutki mocno pierwotny. W tej chwili zaczynamy się bawić tym dawnym śpiewaniem, tworzyć własne aranże, lekko przetworzone, aby nie straciły swego pierwotnego oddziaływania. Lubimy folk, ale nie chcemy być jego typową odmianą. Idziemy bardziej w kierunku muzyki etno, muzyki świata – mówi kierownik muzyczny grupy śpiewaczej Sudarynja Anna Jegerska-Michalska.
Scena odbiera naturalność
Śpiewające raciborzanki zafascynowała przede wszystkim muzyka Wschodu. Początkowo większość pieśni pochodziła z terenów Ukrainy, z czasem zaczęły się pojawiać pieśni serbskie, macedońskie, bułgarskie, łemkowskie, żydowskie. Obecnie wzbogacają swój repertuar również o pieśni polskie.
Przed 10 laty zaraziła ich tym śpiewaniem w Teatrze Tetraedr Grażyna Tabor. Wspólnie z nią Joanna i Katarzyna uczestniczyły w warsztatach śpiewu białego, prowadzonych przez Jefrema Jefremova, lidera ukraińskiej formacji Drevo. Po nich wiedziały już, że będą śpiewać. Muzykę przybliżyły zaś warsztaty teatralne Jacka Ostaszewskiego, który przywoził pieśni z całego świata.
– Zespoły pieśni i tańca wypełniły lukę w czasach, kiedy ludowość nie była na topie. Jednak te wykonania sceniczne nie bardzo nas porywały. Scena odbiera naturalność pieśniom i tańcom. Widz, który je słucha i ogląda nie ma możliwości uczestniczenia w takim widowisku. My też występujemy na scenie, ale zapraszamy naszych słuchaczy do wspólnego śpiewania – opowiada Anna Jegerska-Michalska, która formę zagarniania słuchacza do wspólnego śpiewu przywiozła z Gardzienic.
Urok pieśni polskich
Na początku repertuar przywoziły z warsztatów, praktyk teatralnych z Hucułami i spotkań z ludźmi, którzy dzielili się swymi pasjami. – Teraz coraz częściej odkrywamy polskie pieśni, urok ich melodyki. Gdy otrzymałyśmy zaproszenie na koncert z okazji nocy świętojańskiej okazało się, że nie mamy żadnej świętojańskiej pieśni. Włączyłyśmy dwie do repertuaru. Wystarczyło tylko nieco je przearanżować, by stały się energetyczne i interesujące – mówi Joanna Nitefor, o uroku polskich pieśni, do śpiewania których musiały dojrzeć. Sama zafascynowana jest dziś słowiańskimi pieśniami obrzędowymi, kupalnymi.
Ostatni sukces raciborskiej grupy śpiewaczej to Grand Prix podczas XVII Międzynarodowego Przeglądu Widowisk Bożonarodzeniowych „Radlińskie Betlejki” 2013. Dotychczas odbiorcami tej muzyki było starsze pokolenie. Obecnie pojawia się nowa fala muzyki etnicznej, bliższa młodzieży, która odkrywa ją dla siebie. – Pracujemy równolegle nad trzema projektami muzycznymi. Pierwszym z nich jest grupa śpiewacza Sudarynja, czyli nasze głosy solo z towarzyszeniem drobnego instrumentarium (harmonium, kij deszczowy, orientalne dzwonki i grzechotki) oraz odrobiną elektroniki, którą z czasem planujemy mocnej wprowadzić – mówi Joanna.
Drugi projekt jest efektem współpracy z producentem oraz DJ Rafałem Gładyszem i stanowi połączenie wokali Sudarynji z nowoczesnymi, elektronicznymi etno aranżami. – Rezultatem jest skoczny, smaczny i energetyczny koktajl białego śpiewu i mocnych, etnicznych bitów. Pomocna jest w tym współpraca z Foliba Menagment oraz z zespołem Manasuna, który gra muzykę elektroniczną z towarzyszeniem pięknych orientalnych instrumentów – opowiada o bardziej komercyjnych zamierzeniach kierowanych do klubów i młodszego pokolenia.
Kolędnicy
Społeczności lokalnej Sudarynja znana jest dobrze z swych występów w domach w okresie bożonarodzeniowym. – Ten trzeci, muzyczno-teatralny projekt pt. Kolędnicy, realizowany jest od siedmiu lat, dawniej jeszcze we współpracy z Grażynką Tabor i Teatrem Tetraedr. Tylko w tym roku ze swymi Kolędnikami zespół wystąpił 39 razy. Wszystko odbywa się tak, jak dawniej, nawiązuje do dawnych „zajść” kolędniczych. Sudarynja rozpoczęła od występów u znajomych, dziś zainteresowanie nimi w domach jest tak duże, że trzeba robić wcześniejsze zapisy. – Ktoś nas polecił, albo przypadkowo otworzył nam drzwi, spodobaliśmy się i teraz jesteśmy już co roku gośćmi w tych domach. A nowych miejsc stale przybywa – opowiada Joanna Berenika Nitefor.
W ubiegłym roku Kolędnicy rozpoczęli występem przed wigilią w Domu Kultury w Nędzy. Gościnnie w projekcie występuje Kuba Tul, wcielając się w rolę Józefa. W zależności od miejsca i atmosfery, spektakl zmienia swoje oblicza od bardzo dynamicznej formy teatralnej po krótką i statyczną, zawsze natomiast jest wzruszenie, łzy, wspomnienia i dużo radości. W kolejnym roku Sudarynja planuje przedłużyć kolędowanie aż do herodów i stworzyć nowy repertuar.
– Nasi kolędnicy są wielokulturowi, prezentujemy pieśni ukraińskie, łemkowskie, rosyjskie, gruzińskie. W repertuarze jest też bardzo stara klasyczna pieśń łacińska – kościelna oraz pieśni polskie, m.in.: podlaskie, lubelskie, góralskie, śląskie – wymienia Anna Jegerska-Michalska.
Członkinie Sudarynji zaprzeczają też pogłoskom, jakoby w Raciborzu nigdy nie kolędowało się. – Tekstów kolędowych z terenu Raciborszczyzny w książce Juliusza Rogera jest bardzo dużo, pamięta też o tym starsze pokolenie – prostuje Ania.
Raciborskie sutartines
Każda z pań śpiewających w Sudarynji ma swoje ulubione utwory, na przykład Joannę Berenikę Nitefor szczególnie urzekły pieśni ukraińskie, Katarzynę Janusz – pieśni bałkańskie, Annę Jegerską-Michalską – również bałkańskie, a ostatnio także polskie, na poszukiwanie których poświęca wiele czasu.
Ponieważ już długo śpiewają razem, w tym co robią rozumieją się bez słów. – Jesteśmy trochę jak sutartines, litewskie kobiety, które we trzy śpiewały od dziecka przez całe życie, a gdy któraś odeszła zaprzestawały śpiewu ponieważ nie było już harmonii i zrozumienia – opowiada Anna. Nie zmienia to jednak faktu, że spotykają się systematycznie na próbach, nawet cztery razy w tygodniu przed występami. – Czasem pracujemy całe weekendy. Regularnie chodzimy na lekcje wokalne. Chcemy się rozwijać, bo sprawia nam to frajdę, ale też chcemy dobrze śpiewać, jednocześnie dbając o głosy i zdrowie – dodaje Joanna.
Sudarynja ma też swoje pomysły na stroje. – W życiu jesteśmy różnymi kobietami, dlatego również w stroju staramy się być różne zachowując jednak wspólną estetykę. Ponieważ lubimy folklor muszą być chusty i spódnice, orientalna biżuteria. Skarbnicą są sklepy z odzieżą używaną, stare szafy, ale też wyobraźnia, umiejętność przerobienia i nadania ubiorom wyrazu scenicznego. Przewodnie kolory to czerń, czerwień, złoto i zieleń – wymienia Anna.
Obecnie realizują swe plany nad projektem i płytą z muzyką elektroniczną, a także przygotowują się już do kolejnych Kolędników. Jednocześnie koncertują. W kwietniu ruszyły w Polskę m.in. na występy do Sobótki, Krosna i Mysłowic. – Chciałybyśmy również wydać płytę z naszymi utworami kolędniczymi oraz taką własną sudarynjową, którą mogłybyśmy oferować podczas swoich koncertów – przyznają zgodnie.
Ewa Osiecka
Etniczna grupa śpiewacza Sudarynja jest zupełnie inna od większości znanych i mieści się gdzieś pomiędzy folkiem indywidualnym, a tradycyjnymi zespołami pieśni i tańca. Członkinie jej starają się śpiewać w sposób prawie niezmieniony, a więc tak, jak robiły to kobiety na wsi, białym głosem typowym dla muzyki ludowej.
Najnowsze komentarze