środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Feliks von Lichnowsky – barwne życie i okrutna śmierć

15.04.2014 00:00 red

W kwietniu tego roku mija 200. rocznica urodzin księcia Feliksa Lichnowskiego – polityka i żołnierza, pisarza i publicysty, a jednocześnie awanturnika i birbanta, podróżnika i lekkoducha.

Feliks Lichnowsky urodził się 5 kwietnia 1814 r. w Wiedniu jako pierwsze z siedmiorga dzieci księcia Edwarda von Lichnowsky i jego żony Eleonory, pochodzącej z węgierskiego rodu Zichy. Edukację rozpoczął w domu pod okiem francuskojęzycznego nauczyciela. Od 1825 r. kontynuował naukę w Gimnazjum w Opawie (odpowiednik dzisiejszego liceum), a po jego ukończeniu zapisał się na Uniwersytet w Ołomuńcu, gdzie studiował filozofię i historię.

W latach 1835 – 36 książę odbył jednoroczną ochotniczą służbę wojskową w 6. Pułku Huzarów w Neustadt (Prudnik) w Prusach. Decyzja o wstąpieniu do tego pułku nie była oczywista. Rodowa posiadłość Lichnowskych mieściła się w leżącym w Austrii Grodźcu koło Opawy (Hradec nad Moravicí), ale rodzina posiadała też dobra po drugiej, pruskiej stronie granicy, m.in. w Krzyżanowicach i Kuchelnej. Co spowodowało, że Feliks zdecydował się na odbycie służby wojskowej w Prusach? Może przekonanie, że pruska kawaleria należy do najbardziej prestiżowych w ówczesnej Europie, a może wiara w to, że to właśnie na berlińskim dworze łatwiej będzie zrobić dyplomatyczną karierę, o której marzył? Służba wojskowa przerosła jednak młodego arystokratę. Częste występki przeciwko regulaminowi, skłonność do pojedynków i podejrzane romanse poza koszarami powodowały, że prudnicki garnizon ciągle miał z nim kłopoty.

Już w październiku 1835 r. Lichnowsky wniósł podanie o przyjęcie go do pruskiej służby dyplomatycznej w Berlinie. Warunkiem było zdanie odpowiedniego egzaminu i w tym celu udał się do stolicy. Okazało się jednak, że od pierwszego dnia pobytu w mieście żył ponad stan, wplątywał się w różne podejrzane kontakty z kobietami, narobił długów, był zamieszany w jakieś afery wekslowe. Ostatecznie został wezwany przez ministra spraw zagranicznych, otrzymując nie tylko kategoryczną odmowę przyjęcia do służby dyplomatycznej, ale także polecenia opuszczenia Berlina. Lichnowsky poczuł się dotknięty i wystosował ostrą skargę do samego króla Fryderyka Wilhelma III. Nie czekając jednak na odpowiedź wyjechał do Hiszpanii, by wziąć udział w walce o tron pretendenta Don Carlosa. W Hiszpanii szybko awansował, stał się nawet adiutantem samego Carlosa. Wziął udział w kilku potyczkach, w których wykazał się brawurą i odwagą. Ostatecznie „hiszpańska misja” nie zakończyła się sukcesem. Don Carlos nie zdobył korony królewskiej i sam, jak i jego poplecznicy, musiał z Hiszpanii uciekać. Feliks Lichnowsky wrócił także i zaczął się udzielać jako publicysta i dziennikarz. Swoje wspomnienia z hiszpańskiej kampanii wydał w formie książkowej. Publikacja przyniosła mu popularność, ale też kłopoty. M.in. urażony nią poczuł się gen. Montenegro i wyzwał Lichnowskiego na pojedynek. Generał został ranny w ramię, a Lichnowsky postrzelony w brzuch dość długo musiał leczyć ranę.

Po rekonwalescencji Feliks znalazł się w Brukseli, gdzie poznał Franciszka Liszta – znanego już wtedy pianistę i kompozytora. Panowie szybko przypadli sobie do gustu. Powodem mogło być ich pochodzenie (obaj byli synami Węgierek), skłonność obydwu do światowego sposobu życia, albo muzyczne koneksje przodków Lichnowskiego. Lichnowsky dość często towarzyszył Lisztowi w jego podróżach koncertowych (także w czasie jego tournee na Śląsku, w tym w Raciborzu), a trzeba zauważyć, że Europa była wtedy ogarnięta czymś, co Heinrich Heine nazwał „Lisztomanią”. Liszt stosunkowo często i chętnie przebywał także w Krzyżanowicach, gdzie na piętrze miał do dyspozycji swój pokój. Tam odpoczywał i komponował. Zdarzało się też, że słynny kompozytor pomagał finansowo swemu przyjacielowi.

Wróćmy jednak do Lichnowskiego. W 1845 r., po śmierci swego ojca, Feliks jako najstarszy syn został czwartym księciem i dziedzicem rodu. Nie zaniechał swoich ambicji politycznych i dyplomatycznych. Mogła mu w tym pomóc Dorota księżna Żagańska, nowa wielka miłość, którą poznał w 1842 r. Księżna Dorota była przez długie lata towarzyszką życia i powiernicą Talleyranda, słynnego francuskiego dyplomaty (będąc jednocześnie żoną jego bratanka). Dama była wprawdzie dwadzieścia jeden lat starsza od Feliksa, ale wydaje się, że odwzajemniała jego uczucia. Doprowadziła do uregulowania jego długów, wspomagała go także finansowo w sprawach majątkowych.

Na przełomie kwietnia i maja 1848 r. w krajach niemieckich odbyły się wybory do ogólnoniemieckiego zgromadzenia, a w Prusach dodatkowo do Sejmu Pruskiego. Jednym z kandydatów był książę Feliks. Wygrał wybory i jako przedstawiciel okręgu raciborskiego został deputowanym Zgromadzenia Narodowego we Frankfurcie nad Menem. We frankfurckim parlamencie Feliks był w swoim żywiole. Często przemawiał, należał do prawicowego skrzydła, ale w swoich wypowiedziach często zmieniał zdanie. Był błyskotliwym mówcą, świetnie potrafił odpowiadać na riposty politycznych przeciwników. Jednak liczący się posłowie nie traktowali go zbyt poważnie. W przemówieniach „fanfarona”, jak go nazywano, było nie tylko wiele demagogii, ale także osobistych wspomnień i odniesień nie mających wiele wspólnego z treścią parlamentarnych dyskusji. Postawa księcia nie podobała się także mieszkańcom ziemi raciborskiej, którzy w lipcu 1848 r. wnieśli zbiorową petycję o odwołanie posła, jako tego, który nie reprezentuje interesów swoich wyborców.

Jego poselska nadaktywność i lekkomyślność doprowadziła go w końcu do zguby. W połowie września decyzje Parlamentu wywołały poważne rozruchy. Uzbrojony tłum wyległ na ulice Frankfurtu, powstawały barykady. Mimo tego, po południu 18 września Lichnowsky w towarzystwie gen. Auerswalda udał się na konną przejażdżkę, rzekomo, by „oglądnąć barykady”. Przejażdżka zakończyła się tragicznie – obaj posłowie zostali zaatakowani przez uzbrojonych manifestantów i w ostateczności zamordowani. Generał zginął na miejscu, zaś książę, po krótkiej szarpaninie, został postrzelony i brutalnie pobity. Umarł kilka godzin później. Gwałtowna śmierć Feliksa Lichnowskiego, deputowanego do pierwszego demokratycznego parlamentu niemieckiego z ziemi raciborskiej, wywarła wstrząsające wrażenie nie tylko w Raciborzu i rodzinnych Krzyżanowicach, ale także odbiła się szerokim echem w całej Europie. Zwłoki księcia przywieziono koleją do Krzyżanowic, a następnie do Grodźca, gdzie został pochowany w rodzinnym grobowcu. Serce księcia w metalowej szkatule, dzisiaj umieszczone w tamtejszym kościele, zabrała księżna Dorota Żagańska, która też zorganizowała uroczystości żałobne we Frankfurcie. Warto wspomnieć, że na łożu śmierci Feliks przekazał w spadku swoje dobra w Grodźcu księżnej Żagańskiej.

Postać księcia Feliksa Lichnowskiego wzbudzała wiele kontrowersji. Zarzucano mu, nie bez powodu, chwiejność poglądów i brak konsekwencji w działaniu. W Hiszpanii walczył u boku Don Carlosa – pretendenta do korony, w Portugalii opowiadał się za ustrojem konstytucyjnym. W 1845 r. wstąpił w Raciborzu do loży wolnomularskiej, a wkrótce potem przyjął z rąk papieskich Order św. Grzegorza i odwrócił się od masonerii. Na spotkaniach przed wyborami do parlamentu głosił żarliwie, że „Kiepem jest ten, kto nie stoi po stronie ludu”, a jako poseł bronił praw i przywilejów szlachty.

Jednak nie należy zapominać o jego zasługach. W czasie epidemii tyfusu na przełomie 1847/48 r. ofiarnie i odważnie niósł pomoc zarażonym, a w Raciborzu założył przytułek dla biednych sierot poszkodowanych w epidemii. Mocno przysłużył się także przy budowie tzw. Kolei Wilhelma – linii kolejowej łączącej Wrocław i Opole z Raciborzem i Chałupkami. Był zresztą osobiście zainteresowany tym, aby nowoczesny szlak komunikacyjny przebiegał przez jego majątek w Krzyżanowicach (podarował swój dworek myśliwski na potrzeby dworca w Krzyżanowicach).

Śmierć Feliksa Lichnowskiego w sposób symboliczny zakończyła okres feudalizmu w jego majątkach tak na austriackiej jak i na pruskiej stronie. Można powiedzieć, że w jego osobie odszedł ostatni w rodzie rycerz. Zaś następca – Karl Maria Lichnowsky był pierwszym w rodzinie kapitalistą, który z powodzeniem rozwijał gospodarkę rodu von Lichnowsky.

Opr. Leonard Fulneczek



Więcej na temat Feliksa von Lichnowsky będzie można dowiedzieć się podczas wykładu w ramach cyklu „Historia lokalna na przykładzie wybranych powiatów, miast i gmin”, który będzie miał miejsce w maju tego roku na Zamku w Raciborzu.

Podobiznę księcia Feliksa Lichnowsky’ego udostępnił Eduardo Lichnowsky.

  • Numer: 15 (1144)
  • Data wydania: 15.04.14