środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Złośliwy przegląd miesiąca

11.03.2014 00:00 red

Bożydar Nosacz

Tygrysy nie uratują Raciborza

Radni Franciszek Mandrysz i Andrzej Lepczyński pochwalili się na sesji udaną wycieczką do Wrocławia. Przywieźli stamtąd oryginalny pomysł na zrobienie z Raciborza  gospodarczego tygrysa Europy. Należy tylko powołać w magistracie specjalną Brygadę Tygrysa, która zajmie się pozyskiwaniem inwestorów. Kubeł zimnej wody na głowy pomysłodawców  wylał przewodniczący Tadeusz Wojnar dając im krótki wykład o sposobie polowania tygrysów, który nie pasuje do profilu osobowościowego prezydenta Mirosława Lenka. Ja z kolei chcę kategorycznie oświadczyć, że nie wierzę w głupie podśmiewajki różnych defetystów, że pomysł hodowli tygrysów miał tak naprawdę inne cele. Otóż radny Mandrysz miał je rzekomo wykorzystywać do odstraszania dzików z pól wokół Obory, a jego młodszy kolega chciał zaprezentować się w nadchodzącej kampanii wyborczej jako Andrzej „Tajger” Lepczyński.

Ani chodnika, ani kobitek

Radny z Wojnowic Tadeusz Kulesza chciałby, aby starosta Adam Hajduk wybudował mu we wsi chodnik, ale jego samego na sesji w Krzanowicach widzieć nie chce. – Wolałbym jakąś ładną dziewczynę żeby móc popatrzeć – zastrzegł. Sprawdziłem czy nie dałoby się znaleźć jakiegoś rozwiązania polubownego. Czyli żeby jednak ktoś z władz powiatu przyjechał, a był jednocześnie ładną dziewczyną. Pudło! W zarządzie powiatu nie ma żadnej kobiety, a w radzie powiatu na 23 radnych są tylko dwie białogłowy! Jednym słowem samcza dominacja, gorzej niż w Arabii Saudyjskiej. Na dodatek wiceprzewodnicząca Brygida Abrahamczyk jest z Krzanowic, więc i tak  pewnie by radnego Kuleszy nie zainteresowała. Mam dla niego tylko jedną dobrą wiadomość. Jak się „genderowcy” dowiedzą o tym skansenie testosteronu to zjadą do nas protestować całe tabuny polityczek, psycholożek, a może nawet jakaś ministra się trafi. Wtedy radny Kulesza tak się napatrzy, tak się napatrzy, że…  zapomni o chodniku do domu.

Wałęsa już był, to może Hamlet?

Czytam, że Racibórz i Krzyżanowice nie mogą się same dogadać w sprawie ścieków i teraz będzie ich godził marszałek w Katowicach, co może potrwać lata. Haja jest o to, że nieugięty Mirosław Lenk nie chce dać zgody Krzyżanowicom na wycofanie się z imprezy pt. oczyszczalnia ścieków w Raciborzu. Prezydent uważa, że ceny kalkulowano przy założeniu, że Krzyżanowice będą przysyłać swoje ścieki do Raciborza. Jeśli nie, to drożej będą musieli płacić raciborzanie. Wójt Grzegorz Utracki nie chce posyłać ścieków Lenkowi, bo według niego jest za drogo. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej i zajrzałem na stronę internetową Urzędu Gminy Krzyżanowice. A tam stoi jak wół: „Wykonanie odprowadzania ścieków z 7 sołectw, tj. Krzyżanowic, Tworkowa, Bolesławia, Bieńkowic, Nowej Wioski, Owsiszcz i Roszkowa nastąpi do oczyszczalni ścieków w Raciborzu”. To z tym sporem lipa jakaś? Zamiast jeździć na kozetkę do marszałka chłopaki umawiają się po kryjomu na piwo? Panie wójcie, numer pt. „jestem za, a nawet przeciw” jest już zajęty. „Nie chcem, ale muszem” też. Jeśli koniecznie chce pan zapisać się na kartach historii to proponuję zacząć pisać dramaty. Na początek można by coś zerżnąć z Hamleta. Np.

Do rzek i rowów czy do Lenka – oto jest pytanie.

Czy jest szlachetniej znosić pociski zajadłego losu?

Czy wrócić do GZKOSiT-u?

(dla niewtajemniczonych: GZKOSiT czyli Gminny Zespół Kultury Oświaty Sportu i Turystyki to poprzednie miejsce pracy Grzegorza Utrackiego).

Siedzi starosta na wieży i nie wierzy…

Starosta Adam Hajduk uparł się, żeby wybudować wieżę widokową, z której będzie można śledzić postępy na budowie Zbiornika Racibórz. W kasie Starostwa pustki, więc próbował namówić na ten wydatek inwestorów. Augustyn Bombała – szef projektu w RZGW, nie zostawił na pomyśle suchej nitki. – Mamy postawić wieżę, zaprosić tam ludzi, a wokół jeździć będą ogromne ciężarówki? Ich kierowcy mają uważać na tłumy pieszych? Szanowny Panie, proszę wykazać nieco zrozumienia dla pana Starosty ze względu na jego niezaleczone traumy z ostatnich miesięcy. Otóż starosta ma gabinet na pierwszym piętrze. Nisko jak cholera. Nie dziwota, że nie dał rady dojrzeć z niego nieprawidłowości w PKS i w Szpitalu, za co teraz się go czepiają. Dmucha przeto na zimne i chce mieć punkt obserwacyjny na wysokim poziomie. A jak się przekona, że piasku z budowy nikt nie kradnie, bezeceństw po krzakach nikt nie uprawia, to na pewno odstąpi swoją ambonę bocianom, albo myśliwym i deski się nie zmarnują.

Jak wyczyścić klawiaturę z kitu i wazeliny?

Przepraszam tych czytelników, którzy uważają że ta rubryka bez wzmianki o odmiennym stanie świadomości niektórych działaczy z gminy Nędza jest wybrakowana. Naprawdę chciałem coś napisać, ale podczas czytania laurki przygotowanej przez służby pani wójt Anny Iskały o tym, jak to w gminie jest cudownie, przydarzył mi się wypadek. Z tekstu wylało mi się na klawiaturę chyba z pół wiadra wazeliny i dobre kilo kitu. Jeśli mimo tej przestrogi chcielibyście zaryzykować to opis współczesnej wsi potiomkinowskiej na prawym brzegu Odry można znaleźć na portalu nowiny.pl  („Zamieszkać w gminie Nędza, publikacja 12 lutego).

A może Brutus już ostrzy nóż?

Pan Paweł Newerla był łaskaw apelować do mnie w ostatnim numerze Nowin Raciborskich o opamiętanie w krytyce działalności powiatów. Prośby tej, niestety, spełnić nie mogę, choć mam wielki szacunek do autora. Przytoczone przez niego argumenty zupełnie mnie bowiem nie przekonały. Nie potrafię też z nimi podjąć rzeczowej polemiki, gdyż przykłady z czasów Gomułki i Gierka mają się nijak do Polski AD 2014. I chwała Bogu, gdyż nie po to odesłaliśmy patologie komuny do lamusa historii, by teraz służyły nam jako wzorzec do budowania nowoczesnego samorządu. W tym przypadku zresztą nie ma potrzeby czerpania z dawnych dziejów, gdyż jest wiele współczesnych dowodów, że obowiązki powiatów można przenosić do gmin bez przykrych skutków ubocznych dla obywateli. Problem nie jest urojony przeze mnie. Jest duża szansa, że Twój Ruch (wcześniej Ruch Palikota) wreszcie zrobi coś sensownego, gdyż pracuje nad inicjatywą ustawodawczą w sprawie likwidacji powiatów. Według Palikotowców, można w ten sposób zaoszczędzić nawet 4 miliardy złotych. W kuluarach sejmowych ponoć nawet działacze Platformy Obywatelskiej przyznają, że reforma samorządowa z 1999 roku wymaga napraw. Mówią, że może nie od razu likwidacja, ale scalanie małych powiatów by się przydało. A wracając na rodzimy  grunt, zdziwiłby się pan, szanowny panie mecenasie, jak wielu doświadczonych raciborskich samorządowców podziela moje poglądy. Na razie nikt nie chce wychodzić przed szereg (zwłaszcza, gdy nie ma konkretnego interesu), ale jeśli znajdzie się jakiś Brutus, który pierwszy wbije nóż, to kto wie…

  • Numer: 10 (1139)
  • Data wydania: 11.03.14