Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Potęga modlitwy

08.10.2013 00:00 red

ks. Jan Szywalski przedstawia
(rozważanie na miesiąc październik)

„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem: kto prosi otrzymuje, kto szuka ten znajduje, a kołaczącemu zostanie otworzone”.
(Łk 11,9-10)

Moc modlitwy

Na spotkaniu Odnowy w Duchu Świętym usłyszałem kiedyś wzruszające świadectwo – wyznanie pewnego młodego człowieka.

„Byłem dzieckiem w pobożnej rodzinie. Ojciec był religijny, ale też bardzo wymagający: modlitwa, msza św. to był obowiązek bezwzględny. Zaliczyłem I Komunię Św. i bierzmowanie, ale potem budził się we mnie bunt młodego człowieka, który dojrzewał i któremu wąsy zaczęły rosnąć. W kościele byłem coraz dalej od ołtarza a coraz bliżej drzwi, aż byłem poza. Co robić z wolną godziną? Paliliśmy papierosy, a po jakimś czasie było piwko...  W domu  poczuli; było więc larmo i były kary. Zbuntowałem się ostatecznie, opuściłem dom. Przytułek znajdowałem u kolegów. Alkohol wciągał coraz głębiej i niżej. Narkotyków też próbowałem; wszystko, by zapomnieć kim byłem a kim chciałem być, o wszystkich moich ambicjach i planach. Dziewczyna ze mną zerwała, z pracy mnie wyrzucili. Byłem na dnie, uzależniony, bezrobotny i bezdomny; żebrak zarabiający okazyjnie.

Na ul. Kozielskiej spotkałem kiedyś przyjaciela.

Co tam słuchać  u ciebie? Znaliśmy się z szkolnych lat. Popatrzył na mój zaniedbany wygląd.

Chodź do mnie, pogadamy – zaprosił. Przy kawie i śniadaniu rozkleiłem  się zupełnie, wyznałem kim, a właściwie czym, jestem. Jak wyjść z tego? tak dalej nie może być! – wyłem. Popatrzył na mnie uważnie:

– Spróbowałeś się modlić? – zapytał.

– Modlić? A cóż to pomoże? – byłem zdziwiony jego propozycją.

– Uklęknij! – proponował i sam ukląkł. Wołaj: Jezu, ulituj się nade mną! Powtórzyłem nieśmiało za nim.

On: Mocniej!  Boże, ulituj się nade mną. Powtórzyłem.

Naciskał: Z większą wiarą: Jezu...

Teraz już wołałem, potem krzyczałem i płakałem pochylony do ziemi  z nadzieją rozbitka chwytającego się deski.

Połóż się i wypocznij. Dałem się okryć jak małe dziecko. Zostawił mnie samego.

Obudziłem się, gdy powrócił, dał coś zjeść i znowu wyszedł. Spałem dalej. Obudziłem się rześki. Teraz powinien się pojawić głód alkoholu, ta natarczywa potrzeba szukania sklepu z piwem.

Ale nie, nie  myślałem o pobliskim barze. Czyżbym był wolny? Wolny od zniewolenia? Od narkotyków i alkoholu? Tak! Jestem  wolny!

W ciągu następnych dni dużo czytałem i modliłem się.

Mam dla ciebie pracę – oznajmił przyjaciel pewnego dnia.

Czułem się jakbym powstał z grobu; wróciła chęć do życia, ożyły zapomniane ambicje. Odszukałem mą dziewczynę, a ona zaufała mi po raz drugi. Dziś jestem jej mężem i ojcem dwójki dzieci. Chwała Panu!” – zakończył publiczną spowiedź.

Potęga modlitwy

Są wielkie historyczne wydarzenia, na które wpływ modlitwy jest niewątpliwy: Zwycięstwo w bitwie pod Warszawą, czyli Cud nad Wisłą w sierpniu 1920 r., przypisuje się modlitwom całego narodu polskiego do MB Królowej Polski wznoszonym w święto Jej Wniebowzięcia.

Król Jan III Sobieski, zanim stanął do zwycięskiej bitwy pod Wiedniem, modlił się przed obrazem MB Częstochowie i Piekarach.

W 1571 r. miało dojść do decydującej bitwy morskiej pod Lepanto, w której miała się ścierać potęga turecka z chrześcijańską. Muzułmanie już zapowiedzieli zamianę krzyża na bazylice św. Piotra na półksiężyc. Papież Pius V zarządził modlitewną krucjatę w całej Europie. W bitwie 7 października flota chrześcijańskich krajów odniosła niespodziewane zwycięstwo. Papież na pamiątkę tej historycznej bitwy ustanowił 7 października święto Matki Bożej Różańcowej.

Po II wojnie światowej Austria była okupowana przez Rosję, jak wszystkie kraje, do których doszła Armia Czerwona. Cały naród austriacki jednoczył się  w krucjacie różańcowej za swój kraj i oto niespodziewanie Rosjanie w r. 1950 opuścili kraj, czego dotychczas nigdy nie czynili, gdy postawili gdzieś swoją nogę.

Miesiąc październik daje okazję do zastanawiania się nad miejscem modlitwy w naszym życiu. Są ludzie, którzy zatapiają się tak w obecności Bożej, że wyłączeni z otoczenia, zupełnie są oddani kontemplacji. Innym zaś trudno przychodzi się skupić i oderwać myśli od  spraw domowych, czy zawodowych.  Ale nawet taka modlitwa, pełna roztargnień, ma swoją wartość: roztrząsanie bowiem swoich spraw odbywa się w obecności Bożej, w atmosferze wiary i nadziei, że razem z Bogiem jesteśmy silni i podołamy trudnościom. W modlitwie topnieje złość, zawiść, chęć odwetu – te uczucia, które zatruwają nasze myślenie.

Modlitwa będzie niekiedy cichym, uspokajającym oddaniem się w ręce Ojca, innym razem będzie krzykiem wydobywającym się z dna duszy bliskiej rozpaczy. Niejeden człowiek wadzi się z Bogiem jak Jakub biblijny lub Mickiewicz w wielkiej improwizacji. Również Jan Kasprowicz w jednej z pieśni przyznaje się do tego:

„Przestałem się wadzić z Bogiem – Serdeczne to były zwady.
Zrodziła je ludzka niedola, Na którą nie ma już rady”.
Niejeden ateista odzyskał wiarę modląc się: „Boże, jeśli jesteś, pokaż mi to!”.

Jan Paweł II zapytany, co uważa za najważniejsze w swej działalności, odpowiedział: modlitwę. We wszystkich ważnych kwestiach radził się Pana Boga. W kaplicy w Krakowie miał stolik i najważniejsze dokumenty pisał pod okiem eucharystycznego Jezusa.

Papież Franciszek: „W modlitwie zwracamy się do Maryi, Matki Kościoła i Matki naszej wiary. O Matko, wspomóż naszej wierze! Otwórz nasze uszy na Słowo, abyśmy zrozumieli głos Boży i Jego zawołanie. Pomóż, byśmy pozwolili się dotknąć Jego miłości i byśmy Jego dotykali przez wiarę... Zasiej w naszą wiarę radość Zmartwychwstałego.  Przypomnij nam, że kto wierzy nigdy nie jest sam”. W niedzielę 13 października Papież odnowi poświęcenie świata Niepok. Sercu NMP.

Mam prawie w każdej kieszeni różaniec, a właściwie każdy z nich ma swoją historię. Przed laty zaopatrzyłem sakramentami staruszkę przed śmiercią. Po wszystkich modlitwach wyjęła spod  poduszki różaniec i podała mi go ze smutnym stwierdzeniem: „Niech go ksiądz zatrzyma, jest z Rzymu, poświęcony przez Ojca św. Nikt z moich dzieci ani wnuków nie będzie go potrzebował; oni się nie modlą”.

Miałem go długie lata, aż się rozleciał.

  • Numer: 41 (1117)
  • Data wydania: 08.10.13