Strzybnik zalany błotem z pól Agromaxu
RUDNIK, STRZYBNIK. Po niedawnych ulewnych deszczach na strzybnickie drogi spłynęła z pól błotnista woda. Sprawę omówili podczas sesji rady gminy samorządowcy z gminy Rudnik. Wójt Alojzy Pieruszka wskazał, że powodem zalania są uprawy kukurydzy uprawianej przez przedsiębiorstwo Agromax. Rodzaj upraw ma zaś wpływ na intensywność spływania deszczówki z pól. Gdyby strzybnickie wzgórza zasiano roślinami ozimymi, zdaniem władz, problem nie byłby tak dokuczliwy.
– Po tamtych ulewach strażacy musieli do późnej nocy usuwać zalegające na drogach błoto – powiedział wójt. Zaznaczył, aby nie wiązać sprawy z kanalizacją deszczową, która ma być w wiosce dobrze zaprojektowana. – Wielkich szkód nie było, ale ponosimy koszty związane z zapewnieniem bezpieczeństwa na drodze – dodał i zapowiedział, że gmina będzie dochodzić zwrotu tych kosztów od rolników, na podstawie umów i regulaminów.
Według radnego Mirosława Golijasza, reprezentującego w radzie Strzybnik, rury kanalizacyjne mają jednak za małą przepustowość. – Najlepiej byłoby zbudować poldery zbierające wodę z pól – zaproponował. Kazimierz Lach, przewodniczący rady przypomniał, że rolnicy powinni zachować w uprawach pasy bezpieczeństwa. Niezachowanie się do tych przepisów w rejonach szczególnego zagrożenia zalaniem z pól grozi nawet utratą dotacji unijnych. Wójt Pieruszka uspokajał, że zalewanie wioski nie jest głównym problemem, który polega właśnie na pokryciu kosztów akcji strażaków.
Radny Golijasz uściślił, że zaniedbania w ochronie terenów przy uprawach nie dotyczą jedynie Agromaxu, a większości rolników. – Liczy się dla nich każdy kawałek ziemi, bo mają z tego pieniądze. My jednak musimy zaradzić temu lekceważeniu – powiedział.
Podczas sesji nie padły żadne konkretne pomysły jak zaradzić problemowi. Z zapowiedzi wójta wynikało jedynie, że odbędzie się spotkanie z największym gospodarzem na terenie wioski.
(woj)
Najnowsze komentarze