środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Zaangażowanie ludzi buduje kapitał organizacji

02.04.2013 00:00 red

Plebiscyt Skarby Raciborszczyzny – Społecznicy 2013 zawiera kategorie, które wpisują się w zakres obowiązków zastępcy prezydenta Raciborza Ludmiły Nowackiej. W magistracie odpowiada ona za relacje z organizacjami pozarządowymi, kulturę oraz sport miejski. Spytaliśmy ją skąd się biorą inicjatywy społeczne, jak wspiera je samorząd i o wartość trzeciego sektora dla lokalnej społeczności.

 

– Jak ocenia Pani wkład organizacji pozarządowych w życie miasta?

– Ten wkład jest znaczący, bo ich funkcjonowanie we współczesnych czasach sprawia, że organizacje te są wręcz niezbędne. Zwykle zawiązanie się jakiegoś stowarzyszenia rodzi się z zapału grupy pasjonatów, którzy łakną integracji w formie stowarzyszenia. Ci ludzie działają dla kogoś i podnoszą jakość życia w swoim środowisku, odpowiadając na zapotrzebowanie społeczne. Taki podmiot pomaga gminie realizować jej zadania, bo jej zależy na dotarciu do grupy beneficjentów, co lepiej zrobi przedstawiciel trzeciego sektora. Są tu organizacje ukierunkowane na kulturę, pomoc rodzinie, wyrównywanie szans itd. W działaniu przekazują swą wiedzę i doświadczenie.

– Gdy przeszła pani do urzędu miasta ze środowiska jako dyrektor SP1 i G2, gdzie stykała się już z działalnością społeczną, to jakie były pierwsze wrażenia w kontaktach ze sferą organizacji samorządowych? Chcieli współdziałać czy patrzyli na samorząd tylko jako źródło finansowania?

– Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę była liczba tych organizacji. Miałam o tym jakieś pojęcie, ale nie wiedziałam, że jest ich tak wiele. Faktycznie wcześniej miałam do czynienia z czynnikami społecznymi jako pedagog, ale teraz skala tych kontaktów uległa istotnemu zwiększeniu. Chodziło zwłaszcza o kluby i stowarzyszenia sportowe, których wciąż jest najwięcej. Aktualna liczba nie wyczerpuje na pewno katalogu potrzeb, bo były i będą obszary do zagospodarowania. Z lat poprzednich pamiętam prężną sekcję gimnastyki artystycznej w Sokole oraz inne sekcje, których w mieście już nie ma, a pojawią się pewnie w przyszłości takie o jakich aktualnie się nie myśli.

– W jakich dziedzinach życia społecznego upatruje Pani tych nowalijek?

– Wydaje mi się, że bardzo rozwojowy jest taniec, Racibórz ma bogate tradycje w postaci absolwentów pani Dziedzic z RCK, a teraz w kierunku tanecznym rozwija się MDK oraz zapanowała moda na taniec nowoczesny z Manuelą Krzykałą z domu kultury. Taka działalność zawsze zaczyna się od niewielkiej grupy, później kółka, aż w końcu rodzą się stowarzyszenia, bo taka formuła wypełnia potrzeby środowiska.

– W jaki sposób Miasto wspiera działalność organizacji pozarządowych? Czy jest to wsparcie wystarczające?

– Przekazujemy im dotacje w drodze konkursów na zadania, to podstawowa forma podziału publicznych pieniędzy między aktywne środowiska. Zachęcamy również do poszukiwania środków finansowych poza gminą, np. w urzędzie marszałkowskim, z Kapitału Ludzkiego itp. Namawiamy ich sami, by pozyskali grant, nauczyli się działać nie tylko w oparciu o pieniądze od samorządu. Pomagamy udostępniając obiekty miejskie i nie zamykamy drzwi przed nikim. Dowodzi tego nasza współpraca np. ze stowarzyszeniem Dobro Ojczyzny albo wszystkimi harcerzami. W ten sposób wspieramy inicjatywy lokalne. Na początek chcemy środowisko uaktywnić, dać wsparcie i umożliwić rozwój. Tak działają np. TMZR czy Uniwersytet Trzeciego Wieku.

– W jakiej sferze działalności samorządu jest miejsce dla nowych, nieistniejących jeszcze w Raciborzu organizacji pozarządowych?

– Organizacji jest w mieście wiele, a czy powstaną kolejne zależy od pozytywnie zakręconych pasjonatów. Trudno jednoznacznie wskazać co to będzie. Nie tak dawno aktywni byli kolarze, w Ocicach odbywały się wyścigi ale chyba nie ma już na to mody. Podobnie rzecz ma się z ciężarowcami. Tymczasem zrodził się fenomen klubu Łamator, promującego sztuki walki, widać, że one są na topie. To dotyczy nie tylko sportu, tak jest również w innych obszarach. Kiedyś obserwowano boom na chóry, których teraz jest mniej. Najlepiej funkcjonują te z najbogatszą tradycją, w przeszłości każda szkoła miała własny chór. Kolejny rok działa uniwersytet dziecięcy przy RCK i PWSZ. Może z tego zrodzić się w przyszłości coś ciekawego i stanowić o wizerunku miasta. Przecież jeszcze do niedawna nie wiedzieliśmy o stowarzyszeniu „Skala” promującym naukę w obszarach ścisłych, a obecnie trudno sobie wyobrazić Racibórz bez „Dni nauki i techniki” jakie firmuje to stowarzyszenie.

– Czym dla Miasta są kluby sportowe działające na jego terenie? W jaki sposób je wspomaga w działalności? Który klub ma dla społeczności większe znaczenie – dzielnicowy LKS czy ten szkolący medalistów igrzysk?

– Sport jest wizytówką miasta. To, że ich liczba jest dominująca w mieście jeśli chodzi o organizacje pozarządowe oznacza, że takie jest zapotrzebowanie miasta. Czy nasza pomoc finansowa im wystarcza? Na zadania konkursowe corocznie przygotowujemy 2 mln zł. Ta kwota nie zaspokaja wszystkich potrzeb, bo czy pieniędzy byłyby 4 czy 6 mln zł to i tak nie zaspokoiłoby wszystkich potrzeb. Organizacje sportowe mają charakter wiodący w podziale środków. Są uniwersalne, bo korzystają dzieci, młodzież, dorośli i seniorzy. Zarówno wyczynowo jak i rekreacyjnie. Do tego dochodzi współpraca przy utrzymaniu obiektów.Oni się nimi opiekują, a my wzbogacamy stan bazy: zadaszamy korty, budujemy aquapark, wymieniamu bieżnię itd. Pozytywnym przykładem jest aktywizacja środowiska koszykówki, gdzie powstała amatorska liga, zawiązał się oficjalny klub, a przecież niedawno w ogóle tego nie było. Sport łączy i zagospodarowuje kilka obszarów jednocześnie, łącznie z ochroną zdrowia. To nie tylko sami gracze, ich rodziny oraz sympatycy dyscypliny. Tym się żyje w mieście.

– Co powoduje, że Pani sama udziela się w tej sferze?

– Doskonale czuję problemy środowisk trzeciego sektora, blisko mi także do tematyki sportowej, bo wywodzę się z grona raciborskich pływaków. Pomagałam w funkcjonowaniu klubu Victoria, a od paru lat jestem prezesem Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego oddział w Raciborzu, gdzie tak jak inni borykamy się z problemami finansowymi, a przecież organizujemy szkolenia, sympozja i seminaria. W takich sytuacjach bazuje się na zaangżowaniu ludzi, które tworzy kapitał towarzystwa. Wspólne rozwiązywanie problemów tworzy jego wartość dodaną.

– Miasto promuje wolontariuszy w oryginalnej formule Dnia Wolontariusza. Skąd pomysł na taką formę honorowania i jak będzie ewaluowała w przyszłości?

– Powołujemyn się na ustanowiony przez ONZ w 1986 roku Dzień Wolontariatu. Widzieliśmy jak to święto obchodzą w Leverkusen, naszym partnerskim mieście. Tam wolontariuszami są z reguły osoby starsze, u nas niekoniecznie.  Staramy się szukać takich społeczników w różnych środowiskach, nawet wśród młodzieży studenckiej. W Niemczech, tak jak u nas był koncert i poczęstunek. Dokładamy starań aby wydarzenie artystyczne miało wysoki poziom, było faktyczną nagrodą za rok angażowania się w działalność na rzecz innych. Zależy nam też na docieraniu do coraz głębszych pokładów wolontariatu. Wpierw eksponowaliśmy liderów, teraz ważniejsi są dla nas ludzie pełniący pomniejsze role w organizacjach. Odkrywamy te osoby poświęcające innym czas i energię, a nasz gest doceniający tych skromnych ludzi ma pomóc innym ich naśladować.

 

  • Numer: 14 (1090)
  • Data wydania: 02.04.13