Moim zdaniem
Moim zdaniem.
Janusz Loch, przewodniczący Związku Emarytów, Rencistów i Inwalidów Koła Centrum
A może tak raciborski Hyde Park?
Ostatnio w naszym mieście toczy się wiele dyskusji, jak zagospodarować pl. Długosza, jak ożywić Rynek, co zrobić, aby Długa była ulicą reprezentacyjną, gdzie przenieść pomnik Arki Bożka?
Na ten temat wypowiadali się już eksperci, specjaliści, włodarze miasta. Czas chyba posłuchać, co do powiedzenia ma ulica.
Myślę, że najwyższa pora, aby urządzić swoisty Hyde Park, burzę mózgów, gdzie ze steku niedorzeczności, braku logiki, głupot i banałów udaje się wyłonić coś, co może być użyteczne. Praktyki często stosowane, dlaczego nie spróbować u nas? Trzeba w jednym miejscu zgromadzić jak największe spektrum mieszkańców naszego miasta. Niech będzie inteligencja i robotnicy, młodzież i emeryci, kloszardów też nie można pominąć.
Najlepszym miejscem (chyba) byłaby muszla koncertowa w Parku Roth. W muszli gra kapela podwórkowa, a wśród zebranych krąży mikrofon, a ludzie mówią co im ślina na język przyniesie. Kanikuła, sezon ogórkowy byłby chyba najlepszym okresem na tego typu spotkania. Już sobie wyobrażam, co by się działo. Plac Długosza – może postawić jeszcze jedną Biedronkę, żartuje ktoś z tłumu, śmiech ludzi. A może urządzić parking podziemny? Nie – odpowiadają inni, dość spalin w centrum miasta. Wreszcie jeden ze zdeterminowanych mówi, jak nie wiecie co zrobić, to trzeba zaorać. Ogólny śmiech kwituje niewybredne żarciki zebranych. Aż z tyłu tłumu, ktoś bierze mikrofon i mówi: „Słuchajcie, a może nie jest to taki zły pomysł, zaorać, urządzić ogród w stylu chińskim, japońskim, wiszące ogrody Semiramidy. Z jednej strony skwer im. ks. Pieczki z fontanną, z drugiej park z pomnikiem Moniuszki – powstałaby w centrum miasta oaza zieleni, ciszy, spokoju. – A co z rynkiem? – ktoś pyta. Może wzorem Krakowa na naszym rynku pojawiłyby się kwiaciarki, a zamiast precli i obwarzanków sprzedawać śląskie kołacze? Były też sugestie młodzieży, aby w wakacje na rynku postawić wielki namiot, w którym odbywałyby się dyskoteki, ale pomysł nie spodobał się większości.
Ulica Długa – to niegdyś reprezentacyjny deptak miasta, który dziś nie spełnia oczekiwań mieszkańców. Uczestnicy naszego spotkania nie bardzo mieli pomysł, co z tym fantem zrobić. Ponieważ pogląd, że powinna to być ulica kawiarenek, małych lokalików, wystaw, galerii, a nie jak dziś – banków.
A Arka Bożek wrósł w krajobraz naszego miasta i gdzieś trzeba mu znaleźć miejsce. Może Markowice przygarną swego rodaka, może usunąć kamień na pl. Wolności i tam postawić Arkę? Trzeba by również zapytać Moniuszkę, czy nie potrzebuje towarzystwa.
Tak by wyglądał domniemany scenariusz takiego spotkania. Życie by go dobitnie zmodyfikowało, ale to dobrze. Może warto? W życiu jest wiele głupoty, niedorzeczności i braku logiki, przypadkowości, ale i z tego trzeba wyciągnąć, to co jest potrzebne. Archimedes ustanowił swoje prawo, jak wyszedł z wanny i to wtenczas krzyknął Eureka! (znalazłem).
Adam Hrebeniak, emeryt, ekonomista, członek NaM
Sfera rozwoju
Często możemy się spotkać z założenia z fałszywym poglądem, że wszystkie dziedziny życia w mieście znajdują się aktualnie w stanie regresu. Natomiast w miarę prawdziwą będzie opinia, że poszczególne dziedziny życia podlegające ciągłym zmianom znajdują się w różnych sytuacjach – w fazach rozwoju, stagnacji lub regresu. Niezaprzeczalnie sferą osiągającą stały rozwój jest działalność instytucji kultury.
W szerokim wachlarzu możliwości stwarzanych przez działalność kulturalną, trzeba wyróżnić jej znaczenie dla tworzenia podstaw gospodarki opartej na wiedzy, głównie kreatywnych mikroprzedsiębiorstw, stwarzających szanse pracy ludziom młodym i kobietom. Niebagatelna jest też rola spełniana przez te instytucje w tworzeniu przestrzeni poprawiających jakość życia poprzez organizowanie alternatyw spędzania wolnego czasu. Temu służą też imprezy odbywające się w Raciborskim Centrum Kultury, a głównie koncerty przyciągające szeroką publiczność wysokim poziomem artystycznym. Wszystkie imprezy zwiększające atrakcyjność przestrzeni życiowej mieszkańców ograniczają w ten sposób tendencje migracyjne, przecież tak silne w naszym mieście.
Niezastąpione są wręcz instytucje kultury przy działaniach promocyjnych podejmowanych przez władze w tworzeniu dobrego wizerunku miasta, obrazu, który wręcz stanowi nieoceniony kapitał pracujący na rzecz rozwoju. To instytucje kultury wypełniają żywą treścią najważniejsze działanie promocyjne – „Dni Raciborza”, w trakcie których na imprezach gromadzą się rzesze mieszkańców miasta i okolic.
Nową, niezwykle urozmaiconą imprezą promującą miasto będzie Zamkowy Jarmark Kwiatów i Roślin Ozdobnych. To ważne przedsięwzięcie będzie połączone z występami zespołów folklorystycznych oraz zamkową biesiadą kabaretową. Formuła jarmarku jest otwarta i przyciągnęła już zgłoszenia udziału w nim od szerokiej grupy wystawców.
Józef Sadowski, Stowarzyszenie „Dobro Ojczyzny”
Obyś żył w głupich czasach!
Znane jest dość powszechnie przekleństwo „Obyś żył w ciekawych czasach”. Mnie osobiście jako przekleństwo bardziej odpowiada „Obyś żył w głupich czasach”. I mam nieodparte wrażenie, że w takich żyję.
Mówi się, że żyjemy w czasach postępu, gdyż nigdy dotąd nie było takiego rozwoju nauki i techniki czy technologii. Zaś w sferze społecznej, politycznej, a szczególnie kulturowej cofamy się. O postępie mowa, jeżeli mamy do czynienia z rozwojem w skali krok do tyłu, a trzy kroki do przodu. Ale tak było w średniowieczu! Dziś natomiast skala ta wynosi krok do przodu, a dziesięć do tyłu. Mam wrażenie, że nam dzisiaj bliżej do barbarzyństwa i pogaństwa, głównie do kłamstwa i chamstwa niż w średniowieczu. Są na to przykłady, nawet mój własny z ogólniaka w Raciborzu. Mieliśmy wtedy jeszcze porządnych nauczycieli. Wówczas na lekcjach bardzo słusznie potępiano Adolfa Hitlera i jego faszystowskie Niemcy i to za wiele rzeczy, potępiano ich także za aborcję, która dotyczyła głównie polskich kobiet. Chodziło głównie o to, by Polaków rodziło się jak najmniej bądź wcale, a także za eutanazję, która służyła do pozbycia się wrogich elementów, a także chorych i niepełnosprawnych. Dziś natomiast oba te zjawiska lansuje się oficjalnie jako pozytywne. Przecież są to wynalazki chorego umysłu Adolfa Hitlera – tak się kiedyś mówiło. Czyżby rację mieli ci, którzy twierdzą, że gdyby Hitler dzisiaj żył, to byłby często zapraszanym gościem w różnych studiach telewizyjnych (TV, TVN, Polsat), jako ekspert od tych spraw. Czy tego nie widzą „nasze” wielkie autorytety moralno-etyczne i intelektualne? „O tempora, o mores”! Są różne mechanizmy i środki polityczne. Jednym z nich jest zasada mówiąca, że „cel uświęca środki”. Tak przynajmniej mówią niektórzy i jako przykład podają filozofię Kalego. Jego system moralno-etyczny można jeszcze zaakceptować, bo prymitywny dzikus, ale dlaczego tak myślą nasze wielkie autorytety, tzw. „elyty” spod znaku sierpa i młota?
Najnowsze komentarze