Śmieciowy cios w firmy
W ramach tzw. rewolucji śmieciowej, która zostanie wprowadzona 1 lipca i obciąży każdego raciborzanina 9-złotowym podatkiem za odbiór odpadów komunalnych, Miasto zdecydowało się obciążyć opłatą przedsiębiorców, którzy dotąd sami rozwiązywali problem swoich śmieci. Przyjęto standardowe ustalenia, bo jak tłumaczono „trudno jedną miarę przyjąć do różnych działalności”. Przedsiębiorcy zapłacą albo za swoich pracowników, albo od powierzchni, na której prowadzą działalność.
Trzech rajców podjęło na sesji temat niezadowolnych przedsiębiorców, którym nie podobają się nowe stawki opłat za śmieci i chcą by władze dokonały zmian. Pierwszy głos zabrał Michał Fita porównując przedsiębiorcę, który na 60 m kw. pracuje z siedmioma osobami i zapłaci za śmieci ok. 700 zł rocznie. – A co z firmą, która działa na 600 m kw. powierzchni? Przecież nie wytworzy 10 razy więcej śmieci. Salon samochodowy czy meblowy to ogromne powierzchnie, a śmieci w nich niewielkie. Powstaje pytanie za czyje śmieci ten przedsiębiorca ma zapłacić? – dociekał Fita.
Roman Wałach też wystąpił w imieniu osoby prowadzącej działalność gospdarczą, która aktualnie ponosi koszt 1100 zł za rok wywozu śmieci. Wedle nowej kalkulacji zapłaci 8 tys. zł. – To też duży wzrost kosztów. Tymczasem już teraz z niesegregowanych śmieci nie umie zapełnić kontenera, a podwładni pracują w terenie nawet poza gminą – opowiadał rajca. Wspomniał o innych przedsiębiorcach, którym wydatki wzrosną o 50, 70 a nawet 100 procent.
Stanisław Borowik na świeżo przed sesją spotkał się z właścicielami sklepu odzieżowego i galerii na Opawskiej. Ci przeliczyli nowe stawki i wyszło im, że na powierzchni 120 m kw. produkują 700 kg śmieci miesięcznie. – To odzieżowy sklep, żaden mięsny i spożywka, mają kartony po ubraniach i nic więcej. A w urzędzie im mówią, że szef sklepu płaci za klienta jako producenta śmieci. Przecież klientka przymierza tam sukienkę, to niby kiedy śmieci? – dziwił się radny koalicji rządzącej miastem.
Władze twierdzą, że protesty, jakie docierają do nich i radnych, pochodzą głównie od firm, ktore nie miały dotąd umów na wywóz odpadów komunalnych i stąd ich larmo, bo doszedł nowy koszt. Pozostałym wyjaśniają, że nie mają doświadczeń w nowym systemie śmieciowym, gdzie właścicielem wszystkich odpadów w gminie jest samorząd. – Sugerowaliśmy się doświadczeniem innych i zastosowaliśmy rozwiązania podobne jak w innych miastach – informował na sesji Mirosław Lenk – prezydent Raciborza.
Wojciech Krzyżek, zastępca prezydenta miasta, który wdraża rewolucję śmieciową w Raciborzu: Mamy przykłady przedsiębiorstw, które na rewolucji zyskają to np. Rafako, Mieszko, ZWiK, czy Straż Graniczna w części biurowej. Dziś produkują dużo więcej odpadów i nasze normy przekraczają. 40 litrów w skali miesiąca to jakieś dwa wiaderka śmieci, czyli obciążenie 5 zł w skali miesiąca na firmę. Radzę wstrzymać się przez co najmniej rok z decyzją w sprawie korekty przepisów bo nie wiemy co będzie po przetargu na firmę odpowiedzialną za wywóz śmieci. System ma się bilansować ale jeśli zostaną w nim pieniądze (w budżecie miasta przeznaczono na wdrożenie systemu 7 mln zł) to obniżymy stawkę opłaty śmieciowej. Będziemy monitorowali jak segregowali mieszkańcy i przedsiębiorcy i wtedy te grupy zapłacą mniej. Rewolucja śmieciowa promuje odpowiedzialność zbiorową, tak jak na Zachodzie, gdzie mieszkańcy muszą pilnować kto się z systemu wyłamuje i wskazywać takie przypadki.
Radny Oblicz ze Studziennej pytał również o rosnące koszty utrzymania cmentarzy, gdzie zarządca płacący kilka tysięcy, teraz będzie musiał opłacić rachunek w wysokości kilkunastu tysięcy złotych. Prezydent Lenk z niedowierzaniem przyjął tę informację i opowiedział o jakiejś nekropolii, z której „ciągnik z przyczepą wywoził odpady Bóg wie gdzie”. – Z cmentarzem, który obsługuje mejskie PK problemów nie ma, tam nie poniosą wyższych kosztów niż teraz – zapewnił.
Z sesji marcowej dowiedzieliśmy się także jakie koszty poniesie urząd miasta w związku z rewolucją śmieciową. Musi zatrudnić 2 urzędników (właśnie ruszył nabór) by zajęli się kontrolą systemu i przeprowadzaniem egzekucji zaległych opłat śmieciowych. Lenk argumentuje, że wzrost zatrudnienia jest mały, bo gdzie indziej urzędy potrzebują do obsługi 5 a nawet 7 nowych etatów. – Kadra plus plus koszty administracyjne, wyjdzie jakieś 200 tys. zł rocznie, z czego połowa pójdzie na płace – podsumował.
Deklaracje płyną jak krew z nosa
Miasto czeka na informacje od zarządców nieruchomości takich jak spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe. W czwartek spłynęło z całego Raciborza dopiero 20% spodziewanych deklaracji. Ze spodziewanych 10 tysięcy deklaracji zebrano około 3 tys. Kolejek nie było, z 25 przygotowanych stanowisk obsługi czynne były 3. Co zrobi prezydent Lenk jeśli deklaracji nie będzie? – Będę wzywał do złożenia deklaracji, nie wiem jeszcze jakie sankcje zastosuję, liczę, że wezwani będą się zgłaszać. Dotąd tylko apelowałem – powiedział prezydent miasta na posesyjnej konferencji. Dodał, że zdecydowanie podniosą statystykę deklaracje od zarządców.
Przetarg już wisi
Magistrat rozpoczął poszukiwania firmy, która zapewni od 1 lipca odbiór i wywóz odpadów. Przetarg ukazał się w Biuletynie Europejskim, co oznacza, że startować mogą firmy z całego świata (w Rybniku zleceniem zainteresowały się podmioty z Azji). Raciborscy urzędnicy wzorowali się na dokumentach w innych gminach, zwrócili szczególną uwagę na warunki ze specyfikacji przetargowej, które po rozstrzygnięciach są zwykle oprotestywowane. – Nie chcemy żeby wygrała firma kogucik, która dopiero myśli, że coś stworzy. My szukamy kogoś, kto już się tym zajmuje – wyjaśnia zastępca prezydenta. Za co mamy płacić? Miasto interesuje cena za tonę odpadów na składowisku, a nie ile będzie kosztowało umieszczenie jej tam przedsiębiorcę. Magistrat przerzuci też na firmę obowiązki uzyskania odpowiedniego poziomu odzysku odpadu i to ona poniesie karę jeśli tych norm nie spełni. Ciekawostką jest wymóg wyposażenia śmieciarek w GPS żeby wiedzieć, że wożą one raciborskie śmieci, samochody będą kontrolowane w czasie rzeczywistym. W magistracie planują na początku maja podpisanie umowy z wybraną w przetargu firmą, tak by miała ona półtora miesiąca na zorganizowanie systemu odbioru i wywozu.
Najnowsze komentarze