Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Piechurzy z Piekar Śląskich w Szonowicach

19.02.2013 00:00 red

RUDNIK. Byli już w Andach, na pustyni Gobi, zdobyli Mont Blanc. Jednego dnia potrafią pokonać pieszo nawet kilkadziesiąt kilometrów. Teraz odwiedzają gminę Rudnik.

 

Czym jest droga, najlepiej dowiedzieć się nogami – to hasło przewodnie turytów skupionych w Klubie Turystyki Kwalifikowanej „Be-loć” (nazwa pochodzi od skrótu góralskiego „będzie padać”) działającym już od ponad dwudziestu lat przy Miejskim Domu Kultury w Piekarach Śląskich.

W trasę wyjeżdżają właściwie co tydzień. Miejsca ich wycieczek są przeróżne, tak Polska jak reszta świata. W ciągu roku średnio 60 dni są poza domem. – Liczba osób, która przewija się przez klub  jest tak duża jak liczba kierunków i sposobów realizacji pasji – mówi Wojciech Boryczka, szef Be-loć-ia.

– Kochamy eksplorować miejsca niekoniecznie opisywane szeroko w przewodnikach. Chętnie wyszukujemy miejsca, do których wcześniej jeszcze nie dotarliśmy. Okazało się, że w gminie Rudnik jest mnóstwo ciekawych obiektów, pałaców, ruin, folwarków. Obdzwoniłem szkoły z pytaniem, czy moglibyśmy w którejś przenocować. Udało się w Szonowicach. Sołtys Karina Lassak jest osobą bardzo przychylną tego typu inicjatywom, a do tego okazała się miłośniczką historii i wsparła nas materiałami o miejscach, które chcieliśmy odwiedzić. Dzięki nim, odwiedzając ruiny jakiegoś obiektu, mogliśmy zobaczyć jak wyglądał np. sto lat temu – opowiada Wojciech Boryczka.

Wędrownicy unikają głównych dróg i szlaków. Wolą raczej polne i leśne ścieżki. W ten sposób lepiej poznają miejscową przyrodę i krajobrazy. Na piechotę zeszli już Rudnik, Strzybnik i Modzurów. – Nie wiem czy mieszkańcy się orientują, że mają u siebie najstarszy zabytek w promieniu wielu kilometrów. W parku, w ruinach kaplicy znajduje się maswerk, czyli dekoracyjna część gotyckiego okna, który został tam przeniesiony ze starego kościoła – zachwyca się szef klubu.

Piechurzy w ciągu dnia są w stanie pokonać pieszo nawet kilkadziesiąt kilometrów. Średnio przemierzają 15, 20 kilometrów. – To nie wyścig, chcemy przeżyć i doświadczyć, dowiedzieć się więcej o odwiedzanych miejscach. Informacją służą nam nie tylko przewodniki, mapy, ale i mieszkańcy. Któż zna ich okolicę lepiej od nich? – zastanawia się prezes Boryczka.

Oprac. (woj)

 

  • Numer: 8 (1084)
  • Data wydania: 19.02.13