środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Oskarżenia zza grobu. W Pietrowicach zmarli rozsyłają listy

29.01.2013 00:00 red

Nieznana osoba w imieniu zmarłych osób rozsyła listy po Pietrowicach Wielkich domagając się między innymi nowych wyborów oraz wstrzymania budowy kolejnych przydomowych oczyszczalni ścieków.

 

21 grudnia mieszkańcy Pietrowic Wielkich i Pawłowa otrzymali listy przestrzegające przed budową przydomowych oczyszczalni ścieków, jakie  zaczęła budować gmina. Autor przekonuje, że budowa takich instalacji  to zagrożenie dla zdrowia a cała gmina zamieni się w wielkie szambo. Autor nawołuje do przyłączenia się do oczyszczalni w Bojanowie lub Raciborzu oraz do nowych wyborów. List o takiej treści otrzymało około trzydziestu mieszkańców gminy. List został nadany 20 grudnia 2012 z Raciborza. List miał rozesłać Erich Manderla z ulicy Konopnickiej w Pietrowicach. Co w tym nadzwyczajnego? Choćby to, że 73-letni mężczyzna dziewięć dni przed nadaniem swojego listu zmarł.

List zza grobu

Jak ustaliliśmy, zasłużony strażak OSP zmarł marł 11 grudnia, a pochowany został 15 grudnia 2012 roku. Dotarliśmy do rodziny zmarłego. Okazuje się, że prawdziwy autor listu pomylił nie tylko imię ale i ulicę, przy której mieszkał zmarły. – Tata nazywał się w rzeczywistości Eryk, a tylko znajomi nazywali go Erichem. Autor pomylił również adres taty, bo nasz dom stoi na rogu Konopnickiej i I Armii – mówi pani Ewa, córka Eryka Manderli. – Tata był znany jako strażak, na jego pogrzebie było blisko tysiąc osób. Ktoś kto spreparował ten list musi bywać w Pietrowicach, jednak na pewno nie jest mieszkańcem Pietrowic, bo gdyby był, nie zanotowałby takich wpadek – dodaje.

Widmo z Pietrowic

Takich nadawców jest więcej. Jeszcze w  połowie grudnia do naszej redakcji napisał Grzegorz Kowal zamieszkały przy ulicy Wyzwolenia 104 w Pietrowicach Wielkich. Jak się okazuje, treść jego listu jest taka sama jak treść listu, który otrzymali mieszkańcy gminy. W kopercie znajduje się jednak jeszcze jedno pismo, skierowane do znanej dziennikarski Elżbiety Jaworowicz z prośbą o zajęcie się tematem bomby ekologicznej w Pietrowicach. List został nadany 10 grudnia w Godowie. Na tym korespondencja się kończy, bo Grzegorz Kowal nie istnieje, a domy przy ulicy Wyzwolenia, jak ustaliliśmy,  kończą się na numerze 98. Zmarli i nieistniejący mieszkańcy mieli pisać także do innych instytucji w powiecie.

Człowiek na poziomie?

Autor listu do Nowin Raciborskich i autor pisma do mieszkańców to najprawdopodobniej ta sama osoba. Co ciekawe, do Elżbiety Jaworowicz zwraca się wyszukaną polszczyzną, ale do mieszkańców zwraca się już bardziej dosłownie, nie przebierając w słowach. – Jest prośba o modlitwę  za mieszkańców gminy Pietrowice Wielkie, których ktoś chce utopić we własnych gównach – pisze osoba podająca się za nieżyjącego Eryka Manderlę. – Proszę o przekazanie tego listu po wsi, gdyż mamy tylko adresy  osób z książki telefonicznej – czytamy w dalszej części listu. Osoba, która spreparowała listy zwraca uwagę, że jedynym radnym, który działa w interesie mieszkańców jest radny Leonard Malcharczyk.

Dają czas

Radni, których anonim oskarża, zapowiadają stanowcze działania przeciw (autorowi bądź autorom) anonimu. Mają się one zacząć już na najbliższej sesji rady gminy, która odbędzie się w środę 30 stycznia. Również rodzina zmarłego mężczyzny nie zamierza zostawić tej sprawy. – Mój tata nigdy nie zajmował się oczyszczalniami. Przez ostatnie lata był schorowany i nie oddalał się od domu. Listy są drukowane na drukarce, mój tata nie potrafił korzystać z komputera. Ktoś chciał wykorzystać autorytet ojca do swoich celów. Jest nam niezmiernie przykro i teraz musimy się tłumaczyć przed sąsiadami. Mamy nadzieję, że autor listu przyjdzie i nas przeprosi, a szczególnie mamę, która jeszcze nie otrząsnęła się po śmierci męża i bardzo to przeżywa – mówi pani Ewa. Rodzina Eryka Manderli zamierza o sprawie powiadomić organy ścigania.

Czy to pomówienie?

Jak się okazuje, osoba, która preparuje listy musi posiadać wiedzę na temat prawa. List rozesłany do mieszkańców bazujący na danych Eryka Manderli jest adresowany maszynowo, przez co nie może być mowy o podrobieniu podpisu. Z kolei ręcznie adresowany list bazuje na danych nieistniejącego mieszkańca więc i tu trudno o przestępstwo. – Wygląda na to, że sprawca jest ostrożny – mówi prokurator Franciszek Makulik, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. – Osoby, które czują się poszkodowane, powinny jak najszybciej złożyć stosowne zawiadomienie na komendzie policji. Zbadamy sprawę pod kątem innych paragrafów – zapewnia prokurator.

Adrian Czarnota

 

  • Numer: 5 (1081)
  • Data wydania: 29.01.13