środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Czarodziej z Krzanowic

08.01.2013 00:00 red

Kilka lat temu Tomasz Kuziak, wspólnie z Adam Gębskim „wyczarowali” w Krzanowicach profesjonalny klub siatkarski. Drużyna, która zrodziła się dosłownie z niczego – dla zabawy – zaczęła odnosić niebywałe sukcesy na skalę krajową.

Żyj tak aby nikt przez ciebie nigdy nie płakał – to motto Kuziaka. I tak właśnie żyje. Nie ma parcia na sukcesy, niczego nie robi za wszelką cenę. Umiejętnie łączy pracę zawodową z życiem rodzinnym. Kiedyś piłkarz Unii Racibórz, dziś trener jednego z najlepszych klubów siatkówki kobiet w Polsce. Utworzył go, ponieważ nie chciał aby talenty jego uczennic z krzanowickiej podstawówki się zmarnowały. – Dziś zespół ten ma 12 medali mistrzostw Polski i 48 mistrzostw Śląska. To ewenement na skalę naszego kraju – przyznaje Kuziak.

Wielki klub z niczego

– Dla mnie najważniejsze w tej pracy jest poczucie odpowiedzialności za moje podopieczne. Zawsze pragnąłem uzyskać taki efekt, aby zawodniczki przychodziły na trening, nie po to abym ja się cieszył, lecz po to aby one same czerpały z niego satysfakcję i radość. Dzisiaj sądzę, że to mi się udało – nie kryje trener. UKS Krzanowice to największy zawodowy sukces Kuziaka. Powstał w 2003 roku. Bazą do jego utworzenia, jak przyznaje pan Tomasz, były niesamowicie zdolne i ambitne, młode siatkarki, którym zależało wyłącznie na grze, a nie na sukcesach. Te przyszły same. Podwalinami UKS-u był zespół młodziczek. Podopieczne Kuziaka z krzanowickiej szkoły podstawowej w rozgrywkach szkolnych zajmowały wysokie miejsca w województwie. – Później, gdy kończyły naszą szkołę, stwierdziliśmy z Adamem, że nie możemy wypuścić drużyny z takim potencjałem. I tak utworzyliśmy klub, który od samego początku zdobywał medale – wspomina trener. Najpierw 7. miejsce w województwie śląskim, a po kilku latach sukcesów w rozgrywkach młodzieżowych, start w IV lidze kobiet i szybki awans – najpierw po dwóch latach do trzeciej a w 2009 roku do drugiej ligi. – Przez pierwsze trzy lata graliśmy pod egidą LKS Krzanowice. To było dziewczyny, które miały 14 – 15 lat. W tym okresie bardzo wiele zawodniczek, szczególnie z rocznika 94’, wzmocniło nasz zespół – mówi Kuziak i dodaje: Pamiętam mecz o awans do II ligi z Politechniką Warszawską, który rozegraliśmy w Rudniku. Różnica wieku oraz warunków fizycznych naszych zawodniczek, a siatkarek ze stolicy była ogromna. Krzanowiczanki miały zaledwie 15 lat, były więc bardzo niskie, natomiast w zespole z Warszawy średnia wieku była grubo po dwudziestce. Gdy awansowaliśmy do II ligi trzeba było zastanowić się co dalej robić. W końcu to była zbyt młoda drużyna, aby w tych rozgrywkach coś ugrała. Doszły wówczas do nas: młoda i zdolna Aleksandra Baron oraz Agnieszka Breitschedel (187 cm – przyp.red), która poprawiła naszą średnią wzrostu. W pierwszym sezonie wywalczyliśmy kapitalne, piąte miejsce na jedenaście ekip. Taki tryumf nakręcił spiralę, jednak, jak to często bywa, wszystko co dobre musi się skończyć. Coś się wypaliło. Być może było to zmęczenie materiału i mimo tego, że przepracowaliśmy bardzo intensywnie okres przygotowawczy, spadliśmy w 2012 roku do III ligi...

Ikona z dalekiej Polski

Klub nigdy by nie powstał, gdyby kilkadziesiąt lat temu Tomasz Kuziak wspólnie z rodzicami nie przeprowadził się do Raciborza z Mazur, gdzie przyszedł na świat 22 września 1966 roku. Na północy Polski wychowywał się zaledwie dwa lata. Edukację w Raciborzu rozpoczął od Szkoły Podstawowej nr 11, gdzie miał pierwszy kontakt ze sportem. – Uczęszczałem do klasy pływackiej, której nauczycielką była pani Gawliczek. Potrafiła ona zmotywować młodzież do wysiłku. Pływanie nauczyło mnie przede wszystkim dyscypliny i systematyczności. Mając 12 lat wybrałem się do Unii Racibórz na pierwszy trening piłki nożnej. Grałem w niej dziesięć lat. Zapewne nie zakończyłbym zawodniczej kariery gdyby nie poważna kontuzja. Cieszę się, że mogłem wówczas pracować z tak świetnymi trenerami jak pan Michalski czy pan Lazar. To byli szkoleniowcy, z których już wtedy brałem przykład. Urzekało mnie to, że na każdy trening przychodzili przygotowani. Na pewno nauczyli mnie solidności, która przydaje mi się w dzisiejszej pracy z młodzieżą – przyznaje pan Tomasz. W czasie gdy grał w Raciborzu, naukę pobierał w technikum rolniczym w Głubczycach, do którego jak sam twierdzi, poszedł trochę z przypadku, „za kolegami”. W Głubczycach na stałe nie mieszkał. Nie chciał bowiem stracić kontaktu z raciborskim zespołem. – Cały czas trenowałem. Było ciężko, bo seniorska Unia grała wtedy w IV lidze. Najlepiej jednak wspominam okres juniorski. Wie pan, wtedy – gdy jest się jeszcze małolatem – w grę nie wchodzą pieniądze, lecz radość z kopania piłki. U seniorów jest zupełnie inaczej. Poza tym wtedy juniorzy Unii byli znaczącą drużyną na Śląsku. Rozgrywaliśmy mecze z Górnikiem Zabrze, Ruchem Chorzów, Piastem Gliwice czy Rowem Rybnik. Te chwile pozostaną we wspomnieniach na zawsze – mówi. Gdyby nie uraz kolana, Tomasz Kuziak na trawiastym boisku występowałby zapewne dalej. Uraz kolana spowodował jednak, że musiał szukać kolejnych wyzwań, tym razem w roli szkoleniowca.

Piękna przygoda z „kopaną”

W roku 1988 LKS Krzanowice rozgrywał spotkania w lidze okręgowej. Pieczę nad zespołem – najpierw trampkarzy i juniorów, później seniorów – objął właśnie Kuziak. Nie rozstał się z klubem przez najbliższe 16 lat, w tym czasie osiągając sporo sukcesów. Kilkukrotne mistrzostwo powiatu raciborskiego czy też zwycięstwo w lidze juniorów to niektóre z nich. Wielkimi momentami były także mecze z juniorami czołowych polskich klubów – przyznaje Kuziak, któremu w pamięci pozostał mecz między Krzanowicami a Wisłą Kraków. Pierwsza połowa spotkania zakończyła się remisem 1:1, natomiast w drugiej Lks nie wytrzymał kondycyjnie i został rozbity aż 1:8. – Gdy byłem drugim szkoleniowcem seniorów w klubie był trend, aby nie grać swoimi zawodnikami, lecz sprowadzać piłkarzy z innych miast. Cel był prosty: awans do IV ligi. De facto został on w końcu osiągnięty, ale klub utrzymał się w niej krótko. Myślę, że przez to, że w drużynie grało wtedy tylu przyjezdnych zawodników, zmarnowało się wiele krzanowickich talentów. Dziś chodząc na mecze widzę w podstawowym zespole A klasowego LKS Krzanowice trzydziestoletnich piłkarzy, których kiedyś trenowałem. Szkoda, że dopiero teraz mogą pokazać na co ich stać – wzrusza ramionami. Okres, w którym Kuziak szkolił piłkarzy ze swojej miejscowości, był bardzo pracowity. Zdarzały się sezony, w których trener prowadził zespół piłki nożnej i siatkówki. – Na dłuższą metę nie da się tego pogodzić. Wszystko to odbywałoby się kosztem mojej rodziny, a nie chciałem do tego dopuścić. Dlatego po tych pięknych latach szkolenia piłkarzy wybrałem siatkówkę. Czy taki nagły przeskok był trudny? W pewnym sensie tak, chociaż metody – czysto treningowe, szczególnie w okresie przygotowawczym – były podobne. Różnica polegała bardziej na innym podejściu mentalnym do treningu. W końcu najpierw trenowałem chłopaków, a po kilku latach dziewczyny. Wtedy sposób podejścia do treningu jest zupełnie inny: z facetami pracuje się konkretniej, natomiast do każdej z dziewczyn trzeba podejść indywidualnie i dwa razy zastanowić się zanim się coś powie. Oprócz umiejętności trenerskich trzeba mieć też wiedzę psychologiczną i pedagogiczną– tłumaczy nauczyciel. Tę ostatnią Kuziak posiadł w Studium Nauczycielskim w Raciborzu, do którego przystąpił po ukończeniu głubczyckiego technikum. Poszedł tam za namową nauczyciela wychowania fizycznego, który widział w nim potencjał na przyszłego belfra. – Nigdy nie miałem aspiracji aby zostać nauczycielem czy trenerem. W drugiej klasie szkoły średniej, zacząłem jednak po cichu o tym myśleć, chociaż wciąż wierzyłem, że całe życie poświęcę grze w piłkę nożną, która da mi pieniądze. Później jednak zapisałem się do SN-u na kierunek nauczycielski. Gdy doznałem kontuzji, zrozumiałem, że postąpiłem słusznie – przyznaje Kuziak i dodaje: Każdy szkoleniowiec powinien tłumaczyć młodym zawodnikom, że wiecznie nie będą sportowcami. Zerwanie więzadeł, złamanie nogi czy kontuzja ręki – jeden moment, sekunda – może przeważyć o całym życiu. A najpiękniejszą chwilą w takim momencie jest uświadomienie sobie, że przecież, mam jeszcze jakąś alternatywę, jakieś wykształcenie. Dlatego nie można zapominać o nauce.

Doskonalący się trener

Po zdobyciu dyplomu nauczyciela do pana Tomasza od razu spłynęła oferta pracy w krzanowickiej „podstawówce”. Przyjął ją bez zastanowienia. W placówce tej, oprócz zajęć wychowania fizycznego, prowadził siatkówkę chłopców. Trudnym momentem w życiu Kuziaka była choroba gardła. Potrzebna była operacja. Przebiegła bardzo dobrze, a po rekonwalescencji nauczyciel mógł wrócić do pracy. – Mój powrót zbiegł się z reorganizacją szkolnictwa. Powstały gimnazja a ja miałem do wyboru: uczyć klasy podstawowe, czy spróbować ze starszymi. Wybrałem pierwszą opcję i na „dzień dobry” otrzymałem klasy dziewcząt, które później utworzyły wspomniany już UKS Krzanowice – wraca wspomnieniami do tych chwil. Pedagog nigdy nie spoczął na laurach i jak sam przyznaje, w życiu trzeba ciągle zdobywać nową wiedzę. W tym celu zapisał się na studia o kierunku trenersko-instruktorskim w PWSZ w Raciborzu pod okiem między innymi obecnego trenera II ligowego AZS Rafako Racibórz, Witolda Galińskiego. – Bardzo wiele się tam nauczyłem i teraz mogę spojrzeć na siatkówkę, powiedzmy w pełni profesjonalnie – uśmiecha się Kuziak.

Życie pełne sukcesów

– Z perspektywy czasu cieszę się z tego co obecnie robię. Wielu ludzi nienawidzi swojej pracy i chodzi do niej wyłącznie aby utrzymać rodzinę. Ja swoje zajęcie uwielbiam, wstając cieszę się, że przede mną kolejny pracowity dzień. Można powiedzieć, że mam pewne cechy pracoholika. Czasami wynika to jednak z mojej systematyczności i poczucia odpowiedzialności. Cieszę się np. z tego, że ani razu w karierze nie odpuściłem treningu z własnego lenistwa. Zawsze się na nich pojawiam, gdy jestem chory to stracone zajęcia staram się odrobić w innym terminie – mówi Tomasz Kuziak, który sportem zaraził także swoje dzieci. – Nigdy ich do niczego nie namawiałem. Mimo to moje dwie córki uwielbiały siatkówkę. Starsza, Sonia trenowała ją jednak tylko amatorsko i z biegiem czasu przestała to robić na rzecz innych zainteresowań typu taniec czy śpiewanie. Dziś, mając 21 lat studiuje w Opolu pedagogikę medialną. Młodsza córka, Madzia nie widzi jednak nic poza siatkówką. W ubiegłym roku podpisała kontrakt z mistrzem Polski, Atomem Trefl Sopot i teraz toczy batalię o miejsce w składzie z Mariolą Zenik. Mam jeszcze sześcioletniego synka, Kacpra, który być może też zajmie się kiedyś sportem? – zastanawia się trener. Kuziak w życiu zawodowym najbardziej dumny jest z utworzenia siatkarskiego klubu. Mimo to, sportem, który wywarł na niego największy wpływ, jest piłka nożna – Zawsze ją uwielbiałem i to się nie zmieni. Można powiedzieć, że gra w Unii Racibórz była moją pierwszą pracą, ponieważ zawsze jakieś pieniądze za grę dostawaliśmy. Najistotniejsze było jednak uczucie spełnienia i pewnego prestiżu – przyznaje. – Jeżeli chodzi o sukcesy sportowe, z których najbardziej jestem dumny, to bez wątpienia były to: mistrzostwo Polski młodziczek wywalczone przez moje siatkarki w Legionowie w 2009 roku oraz awans niedoświadczonego jeszcze, krzanowickiego UKS-u do II ligi – dodaje jedna z ikon raciborskiego sportu.

Wojciech Kowalczyk

  • Numer: 2 (1078)
  • Data wydania: 08.01.13