Weźmy przykład z partnerów. Jak my mają piękny zamek.
Turystyka może być motorem napędowym rozwoju gospodarczego.
Altena to małe miasteczko w powiecie Maerkischer, partnerskim powiecie dla powiatu raciborskiego, w Nadrenii Północnej Westfalii. Malowniczo położone w dolinie biegu rzeki Lena. Należy ono do jednego z najbiedniejszych miasteczek tego kraju związkowego.
Odpływ mieszkańców z tego miasteczka osiągnął rekordowy stan. W ostatnich 10 latach zmniejszyła się ich liczba z 32.000 do 18.000. Z roku na rok rosła liczba pustostanów i to nie tylko mieszkań, ale i sklepów. Jedyną atrakcją tego miasteczka jest stary zamek, twierdza na wzgórzu wokół miasteczka, o której pierwsze wzmianki pochodzą z początku XII wieku. Trend odpływowy, zmniejszanie się populacji zaniepokoiło przed 7 laty decydentów tego regionu. Zaczęto zastanawiać się, jak ożywić miasto, uatrakcyjnić a tym samym spowodować napływ gotówki do budżetu. Pierwszymi krokami było stworzenie w mieście promenady przy rzece Lena. Turyści mogą spacerować blisko koryta rzeki po przygotowanych ścieżkach. Następnym etapem była przebudowa drogi przebiegającej wzdłuż miasta a konkretnie na wysokości rzeki. Postanowiono przesunąć drogę spod rzeki w kierunku zabudowań a na powstałej przestrzeni zrobić miejsca parkingowe dla samochodów i autobusów. Dodatkowo burmistrz miasta dr Andreas Hollstein, zauważył, że to właśnie zamek na wzgórzu przyciąga rocznie około 150.000 osób. Jednakże jego umiejscowienie a konkretnie dojazd był bardzo niekorzystny. Turyści parkowali swoje wehikuły na dużym parkingu prawie na rogatkach miasta i podchodzili pieszo na liczące 100 m wysokości wzgórze, omijając jednakże przy tym centrum miasta. Zauważono również, że z tylko ok. 5.000 osób z całej 150-tys. populacji odwiedzających zamek, zahacza przy tym o serce miasta zostawiając tam pieniądze. Inni przyjeżdżają, oglądają atrakcje na wzgórzu i odjeżdżają. Zastanawiano się jak spowodować, by ten 150-tys. strumień odwiedzających zamek przeprowadzić przez serce miasteczka a w ten sposób skłonić do skorzystania ze sklepów czy też nielicznych restauracji czy kawiarenek. Zauważono również, że wiele, głównie starszych i niepełnosprawnych osób, nie przyjeżdża, gdyż nie jest w stanie podejść do zamku.
Wymienione spostrzeżenia jak i zamiar ożywienia serca miasteczka spowodowały, że powołano do życia stosowną grupę inicjatywną, która miała opracować system ułatwienia dotarcia do twierdzy, ale i pobudzenia rozwoju miasta.
Zapoczątkowano również współpracę z instytutem badawczym Frauenhoffera. Wspólnie postanowiono, że szansą rozwoju turystyki w założonym zakresie jest takie skonstruowanie dojścia do zamku, by turyści musieli przejść przez miasto. Zaproponowano trzy rozwiązania: kolejka linowa, kolejka wąskotorowa oraz bardzo zwariowany pomysł, wydrążenia w skale, na której stoi zamek, szybu, w którym zabuduje się windę, która będzie transportowała ludzi z dołu serca miasteczka bezpośrednio na plac zamkowy. Rozpoczęto stosowne działania, mające na celu ustalenie najbardziej ekonomicznego, ale i uwzględniającego charakter znajdującej się pod ochroną konserwatora zabytków budowli, rozwiązania. Krajowy konserwator zabytków nie wyraził zgody na zbudowanie kolejki linowej oraz kolejki wąskotorowej, uważając, że wpłynie to niekorzystnie na charakter budowli. Zgodził się natomiast na windę w skale. W trakcie przymiarki do tego rozwiązania ułatwieniem okazało się istnienie w skale, na której stoi twierdza, ale na poziomie miasteczka, starej sztolni, która w trakcie drugiej wojny światowej służyła, jako schron przeciwlotniczy. Ogłoszono konkurs na projekt ciekawego, dotychczas w Europie niespotykanego rozwiązania, zaznaczając, że powinno ono mieć charakter windy z atrakcjami, czyli iventu. Nazwano go nawet po angielski Iventeleweter.
Ku wielkiemu zdziwieniu, pomimo niskiej ceny za opracowanie propozycji projektu, (6.000 euro) do konkursu zgłosiło się około 25 biur projektowych z całej Europy. Wszystkim podobał się nowatorski pomysł połączenia miasteczka z zamkiem za pomocą windy a tym samym ożywienia miasta.
Do ścisłego grona oferentów zaproszono 5 biur architektonicznych. Wygrało biuro, która zaproponowało stworzenie na trasie sztolni czterech punktów, bram, w których, na przechodzących na podszybie, czekałyby atrakcje, niespodzianki znane z przejazdów np. po tunelu strachu w wesołym miasteczku. Wykorzystano przy tym nowoczesną technologię tzw. hologramu, czyli pokazywania obrazu w formacie 3D, dając złudzenie, że np. osoba na obrazie jest żywa, stojąca przed odwiedzającym i zawieszona w przestrzeni. Tym razem jednak nie postanowiono straszyć, tylko umieścić w tym bramach sceny z życia mieszkańców sprzed wieków, czyli rycerza, który wita, księżniczkę, która żyła w tym miejscu przed wiekami a więc nawiązać do legend, baśni a zatem historii regionu. Sam przejazd windą na długości 100 m trwałby normalnie ok. 5 s. W celu realizacji we wnętrzu windy zamierzonych scen w oparciu o hologram, postanowiono zmniejszyć prędkość przejazdu, tak by odcinek ten pokonywano w 60 s.
Po wyborze rozwiązania postanowiono skupić uwagę na zagadnieniu pozyskania konsensusu ugrupowań politycznych w mieście Altena, przekonania społeczeństwa miasta do takiego rozwiązania oraz na zagadnieniu finansowania tego zadania.
Wszystkie ugrupowania polityczne wyraziły aprobatę bez jakichkolwiek uwag uznając to przedsięwzięcie za szansę i ratunek dla miasta przed dalszym odpływem mieszkańców ale też jako motor napędowy gospodarki porzez turystykę. Jednakże na etapie pozyskiwania przychylości społeczeństwa pojawił się problem braku w Europie podobnego rozwiązania. Zasada co oko widzi to akceptuje lub nie, odgrywa przy inwestycjach ważną rolę. Tego byli świadowmi włodarze miasta i powiatu. Organizowano zatem spotkania z mieszkańcami miasta pokazując im na prezentacji jak ma wyglądać gotowy projekt. W miejscu, w którym istnieje wejście do sztolni, zbudowano biuro informacyjne, w którym każdy mieszkaniec mógł zobaczyć makietę rozwiązania. W okresie działań lobbingowych przez istniejący odcinek sztolni przeprowadzono ok. 5.000 osób pokazując im, jak sztolnia wygląda obecnie i jakie są plany. Społeczeństwo zaakceptowało zamiar włodarzy miasta z wielkim entuzjazmem.
Pojawił się jednak problem finansowania projektu. Okazało się, że wielkość budżetu miasta i jego dotychczasowe zadłużenie nie pozwala na zaciągnięcie kredytu na realizację zadania, którego koszt oceniono na 5,7 mln euro.
Zaczęto poszukiwać innych rozwiązań finansowania. Pomocą okazał się program strukturalny w formie konkursu dla rozwoju regionów Kraju Związkowego Nadrenii Północnej Westfalii pod nazwą Regionalne 2013. W ramach tego programu – konkursu, który ogłaszany jest co trzy lata, wsparcie może uzyskać jakieś przedsięwzięcie w regionie, do którego taki program strukturalny został skierowany. Tym razem program skierowano do połudnowej Westfalii, w której znajduje się powiat Maerkischer. Do konkursu stanęło zatem również miasto Altena przedstawiając gotowy projekt uatrakcyjnienia i ożywienia miasta oraz wsparcia turystyki jako elementu rozwoju gospodarczego. Specjalna komisja konkursowa, działająca w ramach programu Regionalne 2013 uznała projekt o wirtualnym brzmieniu „przeniesienie zamku na brzeg rzeki Lena” za wart wsparcia, udzielając dotacji składającej się z środków Uni Europejskiej na wsparcie turystyki w Unii w kwocie 50% inwestycji oraz 40% dotacji z budżetu Kraju Związkowego. Ponieważ budżet miasta nie pozwalał na zaciagnięcie kredytu, na brakujące 10% (właściwa Izba Obrachunkowa nie wyraziła na to zgody) pozostałe 10% przejeły na siebie po połowie powiat Maerkischer oraz sponsor.
Miasto Altena nie oczekuje wpływów do budżetu wynikających z korzystania z windy (opłata za przejazd ok. 3,5 euro), gdyż jest to projekt unijny, a więc nie mogą być osiagane zyski, nie oczekuje też wpływów z odwiedzania zamku, gdyż właścicielem jego jest powiat Maerkischer, liczy natomiast na napływ nowych turystów, których przyciągnie to nietuzinkowe rozwiązanie, którzy zostawią pieniądze w restauracjach, hotelach czy sklepach.
Miasto liczy na to, że nie będzie miał miejsca odpływ młodych ludzi, nie będzie pogłębiało się tak radykalnie starzenie społeczeństwa, ma nadzieje na przypływ nowych obywateli. Badania instytutu Frauenhoffera wskazuja, że każdy turysta zostawi średnio w mieście, które odwiedza ok. 25 – 30 euro. Można zatem sobie policzyć, jaki strumien pieniędzy zasili miasto. Ten sam instytut wskazał włodarzom, że należy oczekiwać, iż nietypowy projekt ściągnie dodatkowych zwiedzających tak że przekroczy się liczbę 150.000 rocznie. Już teraz, pomimo że projekt zostanie realizowany od marca 2012 wzrosło zainteresowanie mieszkaniami w mieście. Stojące od lat puste, prawie zapadające się domy znajdują nowych nabywców.
Powiat, właściciel zamku, zamierza we współpracy z miastem uatrakcyjnić propozycje spędzenia czasu na zamku poprzez wynajęcie pomieszczeń zamku na organizacje przyjęć okolicznościowych, wesel. W zamku powstały sale wystawiennicze, proponujące okolicznościowe wystawy.
Ostatnio hitem staje się wystawa dotyczaca architektury mieszkań, wygladu pomieszczeń kuchennych, gościnnych w budownictwie niemieckim przed drugą wojną światową. Zamek stał się placem do zabaw dla najmłodszych. Powstały tam dla nich sale rycerskie, gdzie przebrani za rycerzy średniowiecza walczą ze sobą używając mieczy z drewna… Organizuje się liczne konkursy, jarmarki rycerskie czy też festyny. Następnym zadaniem jest zbudowanie wąskiej kładki przez rzekę Lena, łączącą jej obydwa brzegi. Wszystko dla ożywienia i uatrakcyjnienia miasta. Altena ma być programem pilotowym dla rozwoju całego powiatu Markischer. Uważają, że taki zwariowany projekt pozwoli zarzucić kotwicę statku o nazwie turystyka, da szanse rozwoju regionu, który nie posiada wielkich zasobów surowcowych i znaczącego przemysłu.
Starosta Gemke oraz burmistrz Holstein są przekonani, że na chwilę obecną nie wykorzystuje się optymalnie potencjału turystycznego regionu. Winnym nie jest jednak powiat jako jednostka administracyjna. Stan ten uzasadniają dotychczasowym brakiem współdziałania miasta i gmin powiatu. Zasada każdy sobie rzepkę skrobie, działanie dla siebie i pod siebie nie przynoszą żadnego długotrwałego znaczącego efektu dla regionu. Tylko współpraca wszystkich jednostek jest szansą dla rozwoju.
Leonard Malcharczyk przewodniczący komisji rozwoju powiatu raciborskiego
Najnowsze komentarze