Do listów p. Leona Wachowskiego (w NR z 11.12.2012)
Prawie cała kolumna „Nowin Raciborskich” z 11.12.2012 była poświęcona dwom listom do redakcji pana Leona Wachowskiego. Chciałbym się odnieść do niektórych z przedstawionych problemów.
Dłuższy z listów jest odzewem na poruszoną na łamach NR sprawę „tęsknoty za nazwą »Ratibor«”, a ściślej na list p. Gonschiora w tej sprawie. Nie zamierzam polemizować z wywodami p. Wachowskiego. Uczynią to zapewne osoby bardziej predestynowane do tego albo wywołany „do tablicy” dr Gonschior.
Trzeba jednak p. Leonowi Wachowskiemu postawić zarzut albo niedokładnego przeczytania tekstu p. Gonschiora albo też głoszenia tworzonych przez siebie poglądów, dopasowanych do zamierzonej krytyki. Nie doczytałem się np. w tekście p. Gonschiora „serwowania POLAKOM żądania podwójnych tablic”. Wręcz przeciwnie, dr Gonschior, zwracając się do Czytelników „Nowin” (a nie do Polaków w ogóle) nie widzi wręcz takiej możliwości, co uzasadnia odpowiednim wywodem, nawet powołując przepisy prawne.
Z listy zarzutów postawionych przez p. Wachowskiego krytykowanemu przez siebie autorowi najbardziej ubawiło mnie oskarżenie o nieprzetłumaczenie ani jednego wiersza Eichendorffa na język polski. Podobnie jest z wywodami na temat znajomości języka polskiego przez młodych Eichendorffów. Pan Leon Wachowski łączy ten fakt z aktem ślubu rodziców poety, spisanym po polsku. A jakie to ma znaczenie? Czy napisane po niemiecku akty chrztu czynią zaraz Niemcami bp. Józefa Gawlinę, czy błog. ks. Emila Szramka? Albo czy łaciński akt chrztu Adama Mickiewicza świadczy o tym, że był Rzymianinem? Natomiast p. Wachowski wyraźnie wprowadza Czytelników w błąd twierdzeniem, że także akt chrztu Josepha v. Eichendorffa został sformułowany po polsku.
Nie wiem na jakiej podstawie p. Wachowski twierdzi, że nazwisko autora, z którym polemizuje, brzmiało „Gąsior”. Jednak „zgermanizowaniem”, jak pisze p. Wachowski, byłaby dopiero zmiana nazwiska np. na „Gänser”, albo „Dachreiter”; natomiast „Gonschior” jest jedynie fonetycznym zapisem, mającym umożliwić Niemcom prawidłowe odczytanie nazwiska. W podobny sposób np. przodkowie prof. K. Estreichera dostosowali nazwisko „Österreicher“ do polskiej fonetyki.
Z wytłumaczeniem się z niektórych postawionych zarzutów dr Gonschior będzie miał zapewne trudności. Mam obiekcje, czy dr Gonschior będzie w stanie wytłumaczyć się z niektórych oskarżeń swojego adwersarza, np. dlaczego Niemcy nie podpisały konwencji o mniejszościach narodowych i etnicznych, albo czy mniejszość niemiecka „jest lojalna w stosunku do obowiązującego prawa”. Tym bardziej, że L. Wachowski swoich wątpliwości nie próbuje uzasadnić jakimiś przejawami nielojalności.
Intrygujący wydaje się także zarzut naruszenia zgody między Niemcami i Polakami na skutek zwolnienia 20 osób w raciborskim zakładzie „zakupionym przez niemiecką firmę »ZOTT-POLSKA«”. Czy trzeba p. Wachowskiego przekonywać, że „Zott-Polska” jest jednak firmą polską? Podobnie jak firmą polską jest np. nasze ZPC „Mieszko” SA., mimo iż sto procent kapitału należy do UAB „Eva Grupe” z siedzibą w Wilnie. Czy zwolnienie w ZPC „Mieszko” SA. pięćdziesięciu pracowników zostanie przez p. Wachowskiego także uznane za działanie wrażych sił litewskich?
Wydaje mi się, że „mniejszość” (w cudzysłowie – jak pisze L. Wachowski) i większość powinny w naszym mieście żyć zgodnie obok siebie, a nie jątrzyć iluzorycznymi lub tworzonymi ad hoc sprawami. Sądzę, że bliżej takiej zasadzie był jednak p. Josef Gonschior, niż p. Leon Wachowski.
* * *
I jeszcze jedna sprawa. Pan Leon Wachowski w swoim drugim liście wytyka inne zarzuty, tym razem Ryszardowi Frączkowi, który w swoim artykule o „biskupie tułaczu” Gawlinie marginalnie wspomniał o Alfonsie Zgrzebnioku. Pan Wachowski twierdzi, że A. Zgrzebniok był wicewojewodą śląskim, a nie białostockim, jak napisał Ryszard Frączek. Jednak L. Wachowski nie ma racji, ponieważ Alfons Zgrzebniok po udziale w powstaniach śląskich był od 1923 r. profesorem gimnazjum w Wielkich Hajdukach (Chorzowie). W 1927 r. został kierownikiem referatu w Wydziale Wojskowym Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku, a w 1934 r. otrzymał nominację na wicewojewodę, jednak wicewojewodę białostockiego (vide: „Encyklopedia Powstań Śląskich”, Opole 1982, s. 653, czy „Ilustrowany słownik dziejów Śląska”, Katowice 1991, s. 165).
Paweł Newerla
Najnowsze komentarze