Księdza widzą raz na kwartał
Mieszka na równiku, ma 8 braci i sióstr. Jego kraj rodzinny – położoną w północno-zachodniej części Wyżyny Wschodnioafrykańskiej Ugandę – kolonizowany w XIX w. przez Anglię, zamieszkują dziś 33 plemiona. O. Otto Katto ze Zgromadzenia Misjonarzy Afryki (Ojcowie Biali) gościł przez tydzień w Raciborzu na zaproszenie Ruchu Maitri. Ma 45 lat i od dziecka wiedział, że będzie księdzem.
„Jestem z plemienia Bakiga”
Urodził się jako najstarszy z dziewięciorga dzieci w rodzinie górnika w maleńkiej wiosce Kasese, 15 km od równika, u podnóża góry Ruvenzori, w Ugandzie, kraju wielkich afrykańskich jezior (z Jeziorem Wiktorii na czele), gdzie panuje pora sucha i deszczowa, a średnia temperatura roczna to 30 – 45 stopni. Tam do dzisiaj mieszkają jego ojciec i matka (ojciec pracował jako górnik w pobliskiej kopalni miedzi). To dzięki nim oraz pomocy wielu ludzi z wioski mógł chodzić do szkoły i zostać kapłanem. Było to jego marzeniem od dzieciństwa. Widział z bliska misjonarzy, ich pracę i zawsze mu to imponowało, chciał jak oni… O.Otto opowiada trochę o historii swojego kraju. Widać, że jest dumny ze swojego pochodzenia, a wywodzi się z plemienia Bakiga (czyt. Baciga). Ta przynależność jest bardzo ważna. Kiedy Anglicy przybyli na te tereny, najliczniejszym plemieniem była Baganda, więc postanowili, że pierwszą sylabę ba zmienią na u i tak powstała Uganda. Wszystkie nazwy plemion (33) w Ugandzie zaczynają się od sylaby ba, co oznacza liczbę mnogą. O. Otto mówi w języku suahili, angielskim oraz w języku polskim, po 3 latach pobytu w Polsce. Od dziecka przyglądał się pracy Ojców Białych wśród ludzi biednych, chorych, zaniedbanych i zastanawiał się nad ich ogromnym poświeceniem. To ich praca w Afryce, porzucenie wygodnego życia w Europie sprawiło, że umacniało się jego powołanie kapłańskie. Ostatecznie w 1999 r. przyjął świecenia kapłańskie i wyjechał na misje do Mali (państwo położone w zachodniej części Afryki). Był świadomy tego, że postąpił wbrew tradycji swojego narodu i jako najstarszy z dzieci pozostanie do końca życia w stanie bezżeństwa i bezdzietności. W latach 1999 – 2008 jako misjonarz w Mali, w parafii Nioro du Sahel, położonej na samej pustyni dialogował z islamem (prawie sto procent mieszkańców tamtejszego arcysuchego regionu Afryki to muzułmanie). Parafia o. Otto rozciąga się na 50 tys. km kw. – to obszar tak rozległy jak duże nasze województwo. Razem ze współbraćmi z różnych krajów, swoją posługą, modlitwą i pracą daje świadectwo o Królestwie Bożym. Otrzymuje w zamian przyjaźń i życzliwość. Pod koniec tego pobytu o. Otto dostał wezwanie na wyjazd do Polski.
Moja Afryka
Uganda odzyskała niepodległość w 1962 roku, a więc zaledwie 50 lat temu. Zanim to nastąpiło, każdy był posłuszny wodzowi swojego plemienia i wierny religii plemiennej, pierwotnej. Misjonarze przybyli do Ugandy z Francji 130 lat temu z Ewangelią. „Wielu oddawało życie za wiarę i przynależność do Chrystusa. Był to zasiew tego rozkrzewiania Ewangelii, jaki mamy współcześnie” – wspomina misjonarz. Chrystianizacja Afryki Wschodniej to dzieło Ojców Białych. Nie da się ukryć, że Uganda jest krajem ubogim, a chrześcijaństwo przyniosło tym ludziom poza wiarą w Jezusa także bardzo konkretną pomoc materialną. Afryka jednak nadal tej pomocy potrzebuje. Jest to kontynent smagany różnymi konfliktami. Uganda także nie jest wolna od walk plemiennych. „Misjonarze łagodzą te spory, są neutralni i w różnych miejscach słuchani. Ale także dzięki Ewangelii ludzie się otwierają na innych” – mówi o. Otto. Realia życia nadal dość mocno odbiegają od naszych. Rodzina wielodzietna czyli 2+5 to tam minimum. Przeważnie małżeństwa mają więcej niż pięcioro dzieci. Większa liczba dzieci podnosi tam status społeczny rodziny, a także jest gwarantem, że będzie więcej rąk do pracy na roli, a potem znajdzie się ktoś, kto zaopiekuje się rodzicami na starość. Jednak wciąż ogromna liczba dzieci umiera na malarię nie dożywając 5. roku życia. Kobiety muszą daleko chodzić po wodę, a największym prezentem dla nich jest wybudowanie studni. Większość ludzi tam, w przeciwieństwie do Polski, mieszka na wioskach. Dlatego ograniczony jest dostęp dzieci i młodzieży do edukacji. Nauka w szkole w Ugandzie jest płatna. Brakuje książek i pomocy dydaktycznych. „Gdybyśmy mieli takie szkoły w Afryce, jak wy macie tutaj, to byłby raj na ziemi. Nasze dzieci, jeżeli mogą chodzić do szkoły cieszą się niesamowicie. Ja też jestem wdzięczny rodzicom i tym, którzy nam pomogli, żebyśmy mogli się kształcić”– komentuje misjonarz.
Wrażenia z Polski – Lublin i Racibórz
W Polsce jest od 3 lat. Mieszka na co dzień w Domu Formacyjnym Ojców Białych w Natalinie koło Lublina. Tam klerycy przygotowują się do wyjazdu na misje do Afryki. To przygotowanie trwa 2 lata i obejmuje kurs filozoficzny oraz kurs języka angielskiego lub francuskiego. O. Otto Katto odpowiedzialny jest za animację misyjną ludzi młodych. „Polega to na ciągłym ożywianiu zainteresowania misjami, Afryką oraz na zachęcaniu młodych do służby Panu Jezusowi w tych ludziach w Afryce. Dlatego jeździmy po Polsce, by o tym opowiadać. Chętni chłopcy mogą się w Lublinie przygotować do tego wyjazdu. Trzeba siać, a Pan Bóg sam wie jak działać” – opowiada o. Otto. Wiadomo nie od dzisiaj, że na misje można pojechać także jako osoba świecka. Szczególnie pożądane są osoby z wykształceniem medycznym, ale tak naprawdę każda para rąk znajdzie pracę. „Media pokazują Afrykę często tylko od strony głodu, wojen i biedy. Ale Afryka, chcę to tutaj mocno podkreślić, to także, a może przede wszystkim ludzie, którzy mają pragnienie Boga, dla których Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, jest tym, który kieruje ich życiem, któremu mogą się powierzyć. W Polsce, kiedy tak trochę porównuję, jest pięknie, bo wielu jest wierzących, praktykujących i spowiadających się, ale ci ludzie są smutni. Mają w sobie niezrozumiały dla mnie pesymizm i negatywne nastawienie do świata. W tym Roku Wiary trzeba nasza wiarę szczególnie ożywić i rozwinąć. Wiara to coś dynamicznego”– nawoływał misjonarz. Do Raciborza przyjechał 21 listopada. W ciągu paru dni spotkał się z uczniami II Liceum Ogólnokształcącego, w którym – we współpracy z Ruchem „Maitri” – realizowany jest projekt „Adopcja Serca”, Gimnazjum nr 1, Gimnazjum Nr 1 w Wodzisławiu Śląskim, a także Zakładu Poprawczego w nowym budynku przy ul. Adamczyka. O. Otto odwiedził także działające przy Parafii Matki Bożej grupę biblijną, duszpasterstwo dzieci i młodzież oraz raciborską grupę „Maitri”, na zaproszenie której przyjechał. Wszędzie wyrażał wielką radość, którą zarażał innych, dziękował ofiarodawcom wspierającym naukę afrykańskich dzieci w ramach programu „Adopcja serca”. Spotkał się z wielką życzliwością i religijnością ludzi – dla wszystkich, którzy mieli okazję zetknąć się z o. Otto Katto było to ciekawe i wzruszające przeżycie.
Za dwa lata wracam do Afryki….
Problemem naczelnym wśród katolików w Afryce jest mała liczba kapłanów. Na przykład w Mali, gdzie pracował o. Otto katolicy mieli kontakt z księdzem co… 3 miesiące. W samej Ugandzie jest 800 kapłanów na 15 milionów chrześcijan. Zapytany o pracę misjonarzy w Ugandzie o. Otto opowiada: – Głosimy Słowo Boże, udzielamy sakramentów, często udzielamy pomocy medycznej, gdyż bardzo trudny jest dostęp do lekarza, uczymy, a w stolicy kraju Kampali jeden ze współbraci zajmuje się dziećmi ulicy. Organizujemy budowę studni i szkół. Chrześcijaństwo jest teraz istotnym elementem naszej kultury. Ludzie inaczej żyją. U nas 3 lata trwa przygotowanie do chrztu i co ciekawe, dużo ludzi się do tego garnie i chce. Chrześcijaństwo na tych terenach to nie tylko pomoc materialna, ale Ewangelia, która zmienia serca i ludzką mentalność.
Aleksandra Zimoń-Wielocha
Najnowsze komentarze