CKU znów pod lupą
Czy uczniowie Centrum Kształcenia Ustawicznego wykonują prace dla nauczycieli? Takie pytanie zadali uczniom pracownicy kuratorium. Jak ustaliliśmy, część z uczniów miała pracować przy budowie domu dyrektora szkoły.
O tym, że w szkole na przełomie września i października trwały intensywne kontrole Kuratorium Oświaty w Katowicach oraz Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach dowiedzieliśmy się od rodziców uczniów. Wizyta inspektorów to wynik zawiadomienia jakie wpłynęło do wspomnianych instytucji. Zawiadamiający zwracał uwagę na warunki w jakich uczy się młodzież oraz na rodzaj prac jakie wykonuje na zajęciach praktycznych. Skontrolowano zarówno Centrum Kształcenia Ustawicznego jak i wchodzące w jego skład Centrum Kształcenia Praktycznego.
Błędy w dzienniku
– Obok dość poważnych zarzutów nie zabrakło tych absurdalnych, jak choćby to, że osoby prowadzące miały wyjadać śniadania uczniom – mówi Andrzej Chroboczek, wicestarosta powiatu raciborskiego. Przedstawiciele kuratorium wytknęli dyrekcji, że w dzienniku odnotowywane są kilkukrotnie te same tematy, brakuje dokumentacji z egzaminów klasyfikacyjnych, czy nieegzekwowane są prace kontrolne. – Zauważono niezgodność ocen końcowych z tymi z egzaminu semestralnego, w jednym przypadku przyjęto na semestr drugi słuchacza, który nie uczęszczał na pierwszy semestr – wylicza Anna Wietrzyk, rzecznik Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Drobnostki w stolarni
Mniej nieprawidłowości dopatrzyła się inspekcja pracy. – Pip sprawdzał warsztaty, gdzie odbywają się zajęcia praktyczne – mówi Andrzej Brzenczka, dyrektor CKU. – Inspektorzy skupili się głównie na realizacji czasu pracy pracowników, to był główny element kontroli. Zwrócono nam uwagę na drobne rzeczy, np. na farbę stojącą w narzędziowni czy nieopisane półki, co do ich wytrzymałości, czy też zastosowany za duży odstęp klina od piły na obrabiarce w pracowni stolarskiej – mówi dyrektor.
Kolejny donos
To nie pierwszy raz, kiedy za sprawą donosu przez szkołę przetaczają się kontrole. Zdaniem dyrekcji ich wyniki świadczą jednak, że zarzuty zawarte w donosach nie potwierdzają się. – Trzy lata temu zostaliśmy bardzo dokładnie sprawdzeni przez szereg instytucji. Nagonka zaczęła się od zawiadomienia, że uczniowie budują mi dom. Prawda jest taka, że jedna z kilkunastu firm, z którymi miałem zawarte stosowne umowy, które budowały mi dom rzeczywiście miała wynajętą grupę uczniów wraz z nauczycielem z naszej szkoły. Ta sama firma realizowała wówczas zadanie również na ulicy Długiej. Nie miałem wpływu na to, na którą budowę kierowani są uczniowie. Sprawdzano wówczas bardzo dokładnie tę firmę, szkołę oraz mnie osobiście. Nie stwierdzono wówczas w tym zakresie żadnych nieprawidłowości – mówi Andrzej Brzenczka.
Uczeń musi być na bieżąco
Czy to normalne, że uczniowie pracują w firmach? – Trzy lata temu sytuacja wyglądała podobnie jak dziś. Zgodnie ze statutem szkoły możemy a wręcz musimy współpracować z prywatnymi firmami. Nauczyciele wraz z uczniami z różnych zawodów wykonywali prace w różnych miejscach w Raciborzu. Z tego co pamiętam, między innymi to na ulicy Elżbiety, Długiej, Zborowej, Staszica, na ulicy Klasztornej. To były prace ogólnobudowlano-malarskie na zlecenie między innymi wspólnot mieszkaniowych. Prace wykonywali nasi uczniowie wraz z nauczycielem z CKP, ale na zlecenie danej firmy, z którą szkoła zawiera stosowną umowę odpłatną. Do tej pory współpracujemy z prywatnymi podmiotami, bo to najlepszy sposób aby uczniowie byli na bieżąco z nowoczesnymi technologiami oraz narzędziami, które obecnie stosuje się w danym zawodzie. W praktyce wygląda to tak, że firma budowlana wynajmuje u nas nauczyciela z uczniami danego zawodu. Po stronie firmy jest zapewnienie materiałów i narzędzi. Jest to taka lekcja, w terenie która pozwala głównie uczniom zapoznać się ze środowiskiem pracy w firmie, gdzie w praktyce nasi uczniowie wykonują zgodnie z programem nauczania w danym zawodzie prace ogólnobudowlane, malarskie, wykończeniowe, instalacyjne oraz elektryczne, itd. – mówi dyrektor.
Co wpisywali uczniowie?
Podczas październikowej kontroli uczniowie szkoły odpowiadali na pytania, czy w ramach zajęć wykonują jakiekolwiek prace na rzecz nauczycieli. Najpierw pracownicy kuratorium przepytali 15 proc. uczniów, a następnie zobowiązali kadrę szkoły do przeprowadzenia ankiety wśród 100 proc. uczniów. Jakie były wyniki? – Czternastu uczniów stwierdziło, że wykonywało jakieś czynności na rzecz nauczycieli, ale w mojej ocenie nie wszyscy zrozumieli pytanie – zaznacza wicestarosta. – Uczniowie wpisali mycie auta nauczyciela, przegrywanie plików na komputer, wiercenie dziur, naprawę komputera, pakowanie auta, chodzenie do punku ksero, cięcie drzewa, czyszczenie prywatnej kosiarki – wylicza Andrzej Chroboczek.
Adrian Czarnota
Najnowsze komentarze