Rewolucja śmieciowa: kto oszczędzi, kto dopłaci?
Radni w mieście głosują nad kolejnymi uchwałami w sprawach zmian w gospodarce odpadami. 1 lipca przyszłego roku wejdzie w życie podatek śmieciowy. Zapłacimy go miastu, a dotychczasową umowę z firmą wywożącą śmieci rozwiążemy. Sprawdź, ile wyniesie stawka podatku i jaki dokument będzie ci niezbędny, by przystąpić do nowego systemu. Jeśli prześpisz rewolucję urząd wyliczy podatek za ciebie i stawka będzie dotkliwie wysoka.
1 lipca 2013 roku zaczną obowiązywać nowe przepisy w zakresie gospodarki odpadami. Mieszkańcy będą obciążeni nowym podatkiem, tzw. śmieciowym. Wcześniej urząd miasta rozda im deklaracje by dowiedzieć się kto ma ten podatek opłacać.
– Która z zapowiadanych zmian jest kluczowa?
– Państwo nałożyło na gminy przejęcie władztwa nad śmieciami, przestanie nimi rządzić mieszkaniec. Obecnie raciborzanin zawiera umowę z przewoźnikiem na odbiór śmieci. Od 1 lipca 2013 roku takie umowy przestaną obowiązywać, żadne nowe nie zostaną podpisane.
– Jakie zadania nakłada ustawa na samorząd?
– Gmina musi znaleźć przewoźnika, który odbierze śmieci od mieszkańca. Poszuka go w drodze przetargu – tak każą przepisy. Nam jest on niepotrzebny, bo mamy własne Przedsiębiorstwo Komunalne. Jednak przepisy państwowe nie przewidują odstępstw. Liczymy, że znajdzie odzew inicjatywa Związku Miast Polskich, którą reprezentuje Inowrocław. Chce on wprowadzenia możliwości odstąpienia od przetargu w wypadku gdy samorząd ma własne przedsiębiorstwo i firmę przewozową.
– Wówczas miasto skorzystałoby na takiej nowelizacji?
– Mamy własne składowisko, własnego przewoźnika, a za unijne pieniądze zbudowaną kompostownię, gdzie musimy zachować trwałość projektu. W większości krajów UE i całej Skandynawii gdy gmina jest właścicielem takich przedsiębiorstw zleca zadanie bezprzetargowo. To się musi wtedy odbywać bez zysku. Nawet jak PK da niższą cenę od obowiązującej aktualnie, to do przetargu może stanąć duży koncern i dać cenę jeszcze niższą aby przejąć rynek. Tak wykosi sobie konkurencję, a my nie odtworzymy już PK po latach bezczynności w sferze odpadów komunalnych. Kilkaset osób związanych jest z przedsiębiorstwem – pracownicy i ich rodziny. Oni dotkliwie odczują likwidację miejsc pracy.
– To czym miasto aktualnie dysponuje w systemie gospodarowania odpadami w takim przypadku zostanie bezpowrotnie utracone?
– Od wielu lat uważaliśmy, że w infrastrukturę sfery odpadów komunalnych należy inwestować. Do dzisiaj ta polityka była sensowna. Oferujemy niskie ceny – 12,50 zł w budynkach jednorodzinnych i od 6 do 8 zł od osoby w zasobach wielomieszkaniowych. W innych gminach kubeł potrafi kosztować nawet 20 zł!
– Przetarg będzie nastawiony na cenę, zatem końcowy odbiorca na nim skorzysta, bo zapłaci mniej za wywieziony kubeł? Skąd te obawy?
– Mieszkaniec faktycznie na razie nic nie straci. Zaniepokoi się gdy stawka wzrośnie 3 – 4-krotnie, co przy braku konkurencji będzie możliwe. Krajowa Izba Gospodarki zrzesza m.in. podmioty śmieciowe i zrobiła symulacje. Wyszła stawka 15 zł na głowę. Według mnie nieakceptowalny jest podatek powyżej 10 zł. Dziś za jeden kubeł płaci się 12,50 zł. To taki ryczałt na dzień dzisiejszy.
– Dziś ludzie wyrzuacją odpady i mają problem z głowy. Segregują w dzwonach, mają kubły, płacą za wywóz. Nie spodziewają się zmian, te wydają się im wręcz niepotrzebne, miasto czy spółdzielnia radzą sobie z utrzymaniem czystości. Po co zmieniać to, co dobrze funkcjonuje?
– To będzie obowiązek dla każdego z mieszkańców. Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie nie rozumieją po co to wszystko. Słyszą tylko, że ustawa się zmieniła. Dlatego rozpoczynamy akcję informacyjną. W kablówce polecą filmiki, zamieścimy je też na stronach internetowych miasta. Mowa jest w nich o zmianie jaka nadejdzie, zmianie systemu i konieczności złożenia deklaracji. Ale jedno co mogę zapewnić, tam gdzie się przyzwyczaili, staramy się żeby zostało po staremu.
– Deklaracja będzie wzorowana na PIT-ach, za pomocą których rozliczamy się z fiskusem. Trafi do ok. 15 tys. domostw. Dlaczego będzie trzeba ją wypełnić?
– Każdy musi ją złożyć. Toczą się rozmowy by Nowoczesna wzięła na siebie rozdanie i zbiórkę deklaracji dla spółdzielców. Do końca lutego przez dwa miesiące potrwa zbiórka deklaracji. Wyznaczymy punkty, w szkołach, miejscach pożytku publicznega, w urzędzie. Deklarować będziemy ile osób mieszka w danym budynku, bo od tej liczby będzie naliczany podatek. Miejskie strony internetowe też będą zawierać deklarację do ściągnięcia.
– Dotąd urząd miał do czynienia z podobną rzeszą podatników tylko w przypadku opłacania podatku od nieruchomości. Gdy nadchodzi czas zapłaty kolejki do kasy ustawiają się przez całe piętro.
– Statystyki podpowiadają, że 30% populacji nie złoży deklaracji. Boimy się żeby nie było u nas drugiego Mediolanu, gdzie śmieci zalegają na ulicach. Deklaracje w formie pitu pozwolą nam stwierdzić osoby faktycznie zamieszkałe, bo dostęp do danych o zameldowanych osobach mamy w urzędzie. Na około 15 tys. deklaracji wszystkich nie sprawdzimy. Interweniować będziemy przy drastycznych różnicach między liczbą ludności ze spisu powszechnego a zadeklarowaną. Mamy 56 tys. osób zamieszkałych, a 2,5 tys. osób przebywa tu czasowo, np. studenci.
– Samorządy spotykają się w sprawie przyszłej polityki śmieciowej. Po co te narady?
– W ramach subregionu służą wymianie poglądów. Są w okolicy miasta bez składowisk i przewoźników, np. Pszów. Rybnik ma składowisko ale przewoźnicy są tam tylko prywatni. My porównujemy się do Leverkusen, nasi partnerzy nie wyobrażają sobie takich rozwiązań u siebie, tam odpowiada za odpady sfera komunalna. Otworzyliśmy się jako państwo na ekspansję firm zachodnich nie chroniąc rynku firm rodzimych. To jest niezrozumiałe totalnie.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze