środa, 22 maja 2024

imieniny: Heleny, Wiesławy, Romy

RSS

Jedyną miłością jest żona, a pasją – kanarki

30.10.2012 00:00 red

Młodzieńcza miłość i upór w zdobywaniu serca swej wybranki w końcu przerodziły się w głębokie uczucie, które pani Krystyna i pan Horst pielęgnują wspierając się wzajemnie 55 lat. Tak długo są bowiem razem państwo Langnerowie, świętując swój kolejny małżeński jubileusz.

Gdy się pobierali 8 października 1957 r. pani Krystyna miała niespełna 18 lat, a pan Horst – 19 lat. Zobaczył swą przyszłą żonę w jej rodzinnych Szonowicach, w momencie gdy spadała ze schodów wylewając na siebie wiadro z melasą. Pani Krystyna pochodziła z licznej ośmioosobowej rodziny, dlatego już jako 15-latka po szkole dorabiała w szonowickiej Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian, gdzie badano rośliny. Ponieważ był to listopad, w centrum zainteresowania pracowników stacji były buraki.

Pan Horst znalazł się w Szonowicach zupełnie przypadkowo, dotrzymując towarzystwa swemu koledze, który stawiał tam słupy sieci energetycznej. On sam pochodził z utytułowanej rodziny właścicieli betoniarni w Kuźni Raciborskiej. Po wojnie wraz z rodziną osadzony został w obozie i wywieziony do Niemiec. Aby wrócić do Kuźni Raciborskiej musieli przemianować się z Langnerów na Michalskich. Dopiero w latach 90. XX wieku przywrócono im rodowe nazwisko.

Pan Horst popadł w konflikt z ojcem i już jako 14-letni chłopiec musiał usamodzielnić się znajdując zatrudnienie w Rafamecie. Ponieważ był nieletni, gdy tylko w zakładzie pojawiła się kontrola, ukrywano go w szafce na ubrania. Tak przetrwał w zakładzie pięć lat.

Podczas swego pobytu w Szonowicach pan Horst zauroczony nieznajomą dziewczyną za wszelka cenę chciał się z nią umówić. Płocha nastolatka, która nie myślała jeszcze o poważnym związku, początkowo unikała chłopaka, ukrywając się u swych starszych sióstr. Ten jednak nie dawał za wygraną i postanowił odnaleźć ją w majątku, w którym mieszkała z rodzicami i rodzeństwem. Uporem, urokiem osobistym i powierzchownością przystojnego młodzieńca podbił serca całej rodziny pani Krystyny. Zaproszony na Święta Bożego Narodzenia, szczodrze obdarował prezentami swą wybrankę serca. Przełomowy był jednak wspólny Sylwester, podczas którego wzruszył ją smutną rodzinną historią, a jednocześnie odkrył swe uczucia wyznając jej miłość.

Gospodarna pani Krystyna przypadła do gustu również mamie pana Horsta, która przytaknęła wyborowi syna. Dlatego po ślubie, w tajemnicy przed ojcem, pomogła urządzić im mieszkanko, które znaleźli przy ul. Dąbrowskiego w Raciborzu. Pani Krystyna po urodzeniu pierwszej córki Barbary zatrudniła się w kuchni zakładu głuchoniemych, gdzie przepracowała przeszło 20 lat. Natomiast pan Horst zaraz po ślubie odrabiał wojsko na kopalni. Zły stan zdrowia zmusił go jednak do zmiany pracy, którą znalazł w Raciborskim Przedsiębiorstwie Budowlanym. Potem przez sześć lat aż do renty w 1980 r. jeździł jako kierowca autobusu w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji.

Kiedy na świecie miała pojawić się druga córka Maria, państwo Langnerowie, a właściwie wtenczas jeszcze Michalscy przeprowadzili się do nowego mieszkania na ul. Chopina. Poddasze, które zajęli okazało się brzydkie i zarobaczone. Na domiar, pani Krystyna gotując w szkolnej kuchni, w której przygotowywano posiłki dla ok. 400 osób, pracowała często na dwie zmiany, siedem dni w tygodniu. Cały więc ciężar prowadzenia domu spoczął na mężu. Pewnej niedzieli, z sufitu odpadł kawał tynku i wpadł prosto do jedzenia, które przygotowywał pan Horst. Oburzony stanem mieszkania zaczął szukać pomocy w urzędzie miasta, a nawet komitecie partii. Wsparł ich ówczesny komendant straży pożarnej, który uznał, że z dwójką małych dzieci nie mogą w takich warunkach żyć. Po wielu staraniach otrzymali wymarzone mieszkanie w bloku przy ul. Odrzańskiej. Mieszkają tam już 50 lat.

Pan Horst w nowym miejscu mógł też w pełni oddać się swej pasji, którą były kanarki. Po dziadku odziedziczył zamiłowanie do ptaków. Poczynając od 1957 r. sukcesywnie rozwijał swą hodowlę. W szczytowym momencie posiadał nawet 150 skrzydlatych podopiecznych. Przez 15 lat był prezesem Polskiego Związku Hodowców Kanarków, a także organizatorem najlepszych wystaw w Polsce. Potwierdza to duża liczba pucharów i oznak do dziś zajmujących poczytne miejsce w domu.

Państwo Langnerowie doczekali się dwóch wnuków i jednej wnuczki.

(ewa)

  • Numer: 44 (1068)
  • Data wydania: 30.10.12