Połączyły ich głębokie uczucia i praca
Życie nie rozpieszczało ich, a ciężka praca była nieodzownym elementem ich codzienności. Pomimo trudów z jakimi przyszło im nieustannie się zmagać, wspólnie przeżyli 55 lat. Tyle właśnie czasu upłynęło od 6 lipca, kiedy to w 1957 r. związek małżeński zawarli państwo Leokadia i Franciszek Cymermanowie.
On urodził się w Raciborzu, a ona pochodzi z Niegowej (powiat myszkowski), skąd jej rodzice przyjechali na Śląsk i zamieszkali w Nasiedlu, na terenie gminy Kietrz.
– Mąż budował tam szkołę. Mieszkał w pobliżu mojej siostry, którą odwiedzałam – wspomina pani Leokadia początki ich znajomości.
Pan Franciszek jest mistrzem budowlanym. Pracował początkowo w Miejskim Zarządzie Budynków Mieszkalnych, które to przedsiębiorstwo prowadziło budowy na terenie okolicznych wsi.
Pani Leokadia pochodzi z licznej rodziny, miała 14 rodzeństwa. Jej ojca zabili Niemcy, gdy wrócił na urlop z przymusowych robót w Niemczech. Miała wtedy sześć lat. Pobili go za stodołą wraz z 12 innymi osobami.
Panu Franciszkowi przyszła żona spodobała się od pierwszego wejrzenia. Po trzech miesiącach znajomości pobrali się. Pani Leokadia miała 17, a pan Franciszek 19 lat. Po odbyciu służby wojskowej państwo Cymermanowie przeprowadzili się do Branic. Ostatecznie jednak osiedli w Raciborzu, gdzie mieszkają już 50 lat.
Po wojsku pan Franciszek zatrudnił się na kolei. Przepracował tam 15 lat jeżdżąc w parowozach pociągów dalekobieżnych. Potem przez 12 lat prowadził własną firmę betoniarsko-kamieniarską w Nasiedlu. Wcześniej przez sześć lat praktykował w zawodzie kamieniarza w jednym z zakładów w Pietrowicach Wlk. W końcu zdecydował się na kurs czeladnika. Instruktor docenił jednak jego duże doświadczenie w zawodzie i skierował go na egzamin mistrzowski. Ciężka robota kamieniarza nadwyrężyła zdrowie pana Franciszka. Choroba zmusiła go do przejścia na rentę i znalezienia nowej pracy. Od 16 lat do dziś zatrudniony jest w ochronie szpitala. Nieustannie też wspiera żonę, która uskarża się na problemy z kręgosłupem.
Pani Leokadia, pomimo kłopotów zdrowotnych jest również nieustannie kobietą pracującą. Wcześniej przez 20 lat zatrudniona była w WSS (obecnym PSS Społem) godząc życie zawodowe z obowiązkami matki, a potem babci.
Pan Franciszek pamięta, jak wspólnie z małżonką najmowali się do pracy w polu u miejscowych gospodarzy, a czasem rozładowywał wagony z węglem.
Państwo Cymermanowie są rodzicami czworga dzieci: Bożeny, Marysi, Bogusi i najmłodszego Andrzeja. Doczekali się też 17 wnucząt i 16 prawnucząt.
(ewa)
Najnowsze komentarze