środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Tartaki wyznaczały drogę ich życia

02.10.2012 00:00 red

Urokliwa Człopa – miasteczko położone pośród lasów i jezior –  była wymarzonym miejscem na romantyczny związek dwojga młodych ludzi. Związek zbudowany na prawdziwych uczuciach, ponieważ przetrwał 55 lat.

Zanim jednak pani Helena poznała pana Mariana Kowalskiego, musiała pokonać wraz z matką i siostrą długą drogę z malutkich Klesów (obecna Ukraina) najpierw do Jarocina, gdzie przez pół roku mieszkały w barakach. Ojciec pani Heleny poszedł na wojnę, gdy miała dziewięć miesięcy. Trafił do obozu w Dobiegniewie, a po wyzwoleniu przeszedł 29 km pieszo do Człopy. W 1946 r. znalazł rodzinę w Racendowie, skąd zabrał ją do swego domu.

– Pamiętam podróż bryczką z Krzyża, do którego przyjechaliśmy pociągiem. Była zima, wokół biegały wilki. Siostra nieustannie pytała, czy w Człopie, do której jechaliśmy jest na pewno światło – wspomina pani Helena.

Pan Marian natomiast pochodzi z Rakoniewic k. Wolsztyna, gdzie jego ojciec był dyrektorem Powszechnej Kasy Oszczędności. W czasie wojny wywieziony został wraz z matką i trójką rodzeństwa do Niemiec, a jego ojciec trafił do Francji. Po powrocie do domu służby bezpieczeństwa starały się upokorzyć byłego dyrektora np. zaprzęgając go do ręcznego beczkowozu do wywozu nieczystości.

Ponieważ rodzina pana Mariana posiadała tradycje stolarskie, od najmłodszych lat szykowano go do tej profesji. Miał objąć po dziadku dużą stolarnię w Wąbrzeźnie k. Torunia. Niestety, po wojnie  została zabrana prawowitym właścicielom i upaństwowiona. Ukończył jednak szkołę rzeźbiarsko-stolarską w Cieplicach, a następnie w podraciborskich Rudach zdobył tytuł technika technologii drewna.

Pobyt na Zachodzie wpłynął również na jego życie. Nie dostał się na studia, dlatego zaraz po szkole z nakazu pracy trafił na Ziemie Odzyskane. W Przedsiębiorstwie Przemysłu Drzewnego w Szczecinku rozpoczął od organizacji produkcji w zaniedbanych tartakach poniemieckich. Ciągnąca się jednak za nim przeszłość spowodowała, że na prawie trzy lata powołany został do wojskowego batalionu karnego. Zatrudniony najpierw przy wyrębie drzew, a potem na lotnisku, próbował przetrwać trudny okres.

– Najważniejsze było, aby być blisko kuchni i mieć miejsce do spania. Dostałem używaną odzież, m.in. schodzone buty i kobiecy płaszcz przestrzelony na wysokości piersi. Miejsca po kuli po obu stronach okrycia zostały zacerowane – opowiada.

Po wyjściu z wojska dostał się do tartaku w Człopie. Tam przeżył najpiękniejsze chwile, poznał swą przyszłą żonę. Panią Helenę dostrzegł na ulicy miasteczka, dlatego z jej ojcem umówił się na wspólne łowienie ryb. Gdy zarzucała wędkę, haczyk zaczepił o jego ubranie. – I tak zostałem złapany – śmieje się. Państwo Kowalscy pobrali się na Wielkanoc, 23 kwietnia 1957 r.

W 1962 r. młodzi małżonkowie i już wówczas rodzice Marka i Elwiry przenoszą się do Połczyna Zdroju. Pan Marian znajduje zatrudnienie w tartaku produkującym elementy mebli giętych. Dwa lata później trafia do Kuźni Raciborskiej.

Życia bez pracy nie wyobrażała sobie również pani Helena wędrująca za swym mężem. Zatrudniona była w prezydium miejskiej rady narodowej, a potem jako księgowa w tartaku w Kuźni Raciborskiej. Problemy ze zdrowiem zmusiły ją do przejścia na rentę. Nie ugięła się jednak i znalazła pracę w raciborskiej Spółdzielni Inwalidów, a następnie w zakładach cukierniczych Raciborzanka i Mieszko.

Wspólnie z mężem często wyjeżdżali do Człopy, którą szczególnie upodobał sobie pan Marian. Z dziada pradziada jest też zapalonym pszczelarzem. Do niedawna był prezesem Związku Pszczelarskiego w Raciborzu. Drugą pasją wywodzącą się także z rodzinnej tradycji jest myślistwo. – Gdy mąż odwiedził mnie po urodzeniu syna, najpierw pochwalił się, że kupił broń, a potem zapytał jak się czuję – żartuje pani Helena.

Brudna woda w Kuźni Raciborskiej spowodowała, że zamieszkali w Raciborzu. Pani Helena wzięła kredyt na zakup pralki automatycznej. Gdy jednak uświadomiła sobie, że w kuźniańskiej wodzie nie da się prać, wpłaciła je – w tajemnicy przed mężem – na książeczkę mieszkaniową. Początkowo pan Marian niechętny przeprowadzce, szybko zżył się z Ostrogiem, gdzie państwo Kowalscy mieszkają już 29 lat. Swoje pasje przekazują nie tylko dzieciom, ale również wnukom, których doczekali się pięcioro.

(ewa)

  • Numer: 40 (1064)
  • Data wydania: 02.10.12