środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Po co księdzu CELIBAT

02.10.2012 00:00 red

Babice, podobnie jak Studzienna i parafia św. Mikołaja mają nowego, młodego proboszcza. Tyle, że jest to już rejon diecezji gliwickiej. Ks. Jarosław Buchenfeld swoją funkcję objął 9 września, w 13. roku swojego kapłaństwa. Ma 37 lat i pochodzi z małej miejscowości Babienica koło Lublińca.

– Co księdzu dał Ruch Światło Życie? Co w nim jest takiego pociągającego?

– Myślę, że jest to miejsce, w którym przede wszystkim odkryłem żywą relację z Panem Bogiem. Tam się zrodził fundament mojej żywej wiary. Było to w roku ‘93. Ruch ten jest środowiskiem szeroko pojętego rozwoju, nie tylko duchowego, także odkrywania talentów, na przykład organizacyjnego czy pełnienia różnych posług. Proponuje wręcz pewien styl życia – to jest coś, do czego jeszcze dążę. Myślę, że niesamowite w Ruchu jest to, że kładzie on akcent na osobową relację z Bogiem. Także dzisiaj Ruch daje przestrzeń rozwoju, tworzenia relacji, inspiruje młodych. Duchowym założycielem, przewodnikiem Ruchu Światło Życie był nieżyjący już Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Dzieli nas spora odległość czasowa od  tamtych lat, kiedy żył i działał. Dzisiaj tego nie ma, nie możemy zobaczyć go, a on nie może nas pociągać swoim przykładem. Ale ja miałem niesamowitą przyjemność przyglądania się pracy ks. Bogdana Kicingera, który był dla mnie świadkiem spotkania z żywą osobą ks. Blachnickiego. Inaczej mówiąc, spotkanie mojego poprzednika z nim wydało owoce, w postaci życia ks. Kicingera, których mogłem doświadczać. Pozostały jego ideały. Potrafił inaczej pewne rzeczy zobaczyć, korzystał z dobrych pomysłów i był dobrym obserwatorem, a potem z nich tworzył nowe propozycje. Na przykład ideał małej grupy, wywodzący się właściwie z harcerstwa. Pan Jezus też działał przez małą grupę apostołów. Jest to dobry sposób, gdy grupka młodych ludzi gromadzi się i pod przewodem kogoś, kto jest parę kroków dalej w wierze, wspólnie wzrasta.

– Jak to się stało, że został ksiądz tu proboszczem?

– Z dekretu ks. bp. Jana Kopca. Święcenia przyjąłem w 2000 roku w gliwickiej katedrze. Pochodzę z małej miejscowości Babiniec koło Lublińca. Byłem 6 lat wikarym w Zabrzu w parafii św. Franciszka, a potem rezydentem w parafii św. Bartłomieja w Gliwicach, ponieważ pełniłem decyzją ks. bpa Wieczorka funkcję Koordynatora Ruchów, Wspólnot i Stowarzyszeń. Nadal pozostaję w Ruchu, ale zostałem odwołany z funkcji moderatora diecezjalnego Ruchu Światło Życie. Rzeczywistość parafii nie zajmuje sto  procent czasu, także pozostaje dla mnie na pewno pole do działania i myślę, że Ruch będzie miał ze mnie jeszcze jakiś pożytek. Będzie tu w naszym babickim domu na pewno Szkoła Animatora w weekendy (5 w roku) – formacja duchowa animatorów oazowych i oczywiście rekolekcje letnie zostają. Bo formacja w Ruchu polega na pracy w ciągu roku w małych grupach przyparafialnych oraz na rekolekcjach letnich 15-dniowych.

– Czy będą jakieś zmiany w parafii w Babicach?

– Chciałbym się na razie przyjrzeć tej parafii, ludziom. Na ten moment nie widzę potrzeby radykalnych zmian. Chcę nawiązać kontakt z ludźmi, zobaczyć czym żyją i wtedy będę szukał, co można by im zaproponować, czy coś trzeba by zmienić. Problemy są takie jak wszędzie, nikt na razie nie znalazł lekarstwa na ich rozwiązanie. Na bieżąco robimy to, co przynosi codzienność – na przykład łatanie dachu. Nie przyglądałem się jeszcze dokładnie liczbie mieszkańców, parafian. Zameldowanych jest 861 osób, ale informacje mówią o 650 mieszkańcach Babic. Kolęda jest takim momentem, gdzie będę miał okazję poznać parafian osobiście, zobaczyć tych, którzy może mają inne priorytety niż aktywność w Kościele, czy mają inne powody, które oddaliły ich od Boga. Zobaczywszy konkretnego człowieka będę mógł dopiero wtedy coś bliżej powiedzieć.

– Będzie ksiądz uczył w szkole? Jak ksiądz postrzega dzisiaj obecność religii w szkole, bo jest to temat wywołujący spore emocje?

– Nie będę pracował w szkole. Katechezy uczyłem przez ostatnich 12 lat na prawie wszystkich poziomach za wyjątkiem szkoły zawodowej.  Jak wszystko w życiu ma swoje plusy i minusy. Ale myślę, że wiele się przez te ponad 20 lat zmieniło w naszej rzeczywistości polskiej. Przeszliśmy transformację ustrojową, a potrzeby, przyzwyczajenia i styl życia ludzi zmieniły się, powrót więc do tego, co było jest raczej niemożliwy. Zadaję sobie czasem pytanie, który z rodziców, czasem i bardzo religijnych miałby czas i przywoził by swoje np. 8-letnie dziecko na katechezę po południu do swojej parafii? Większość przecież długo pracuje. Wielu polityków dzisiaj krzyczy o braku sensu religii w szkole. Tak samo można krzyczeć o braku sensu lekcji wychowania fizycznego. Jeżeli traktujemy szkołę tylko w wymiarze przekazu wiedzy, a nie kształtowania postaw. Wszystko zależy jak kto postrzega człowieka i w jakim wymiarze chce wyjść naprzeciw jego potrzebom. Jestem przekonany, że człowiek z natury jest osobą religijną, nastawioną na Boga. Szkoła i parafia są miejscami, gdzie człowiek może się realizować duchowo. I myślę, że w szkole nie tylko powinna być obecna religia katolicka, ale też i te, których przedstawiciele tam uczęszczają – ewangelicy, muzułmanie, prawosławni – mają do tego prawo. Zastanawiam się, czy na poziomie szkoły średniej nie byłoby lepiej, żeby młodzież w ramach też swojej osobistej, już dorosłej decyzji przychodziła na spotkania w swojej parafii. Religia w szkole obejmuje swoim zasięgiem na pewną większą liczbę ochrzczonych niż w innej sytuacji. Będę tu przygotowywał młodzież do bierzmowania, w małej skali – bo obejmie to kilka osób.

– Zdarzyło się kiedyś księdzu nie udzielić komuś rozgrzeszenia?

– Zdarzyło się, ale spotkania te oparte były zazwyczaj na świadomości tych ludzi, że nie mogę im z ramienia Kościoła udzielić rozgrzeszenia. Pozytywnie widzę jednak chęć przyjścia do spowiedzi w takich sytuacjach. Czasami muszę mocno bronić racji Kościoła, bo ludzie domagają się i forsują swoje racje.

– Jak ksiądz postrzega dzisiaj Kościół, kapłaństwo, potrzebę celibatu? Wydaje się, że Kościół nie wychodzi dzisiaj do ludzi, a kapłani wydają się mało dostępni.

– Kościół jest dla mnie wspólnotą. Na pewno dla każdego księdza Bóg jest na pierwszym miejscu, ale potrzebujemy też materialnej rzeczywistości, świadomości konkretnych twarzy. Nawiązujemy relację z konkretną wspólnotą ludzi, są to inne więzi niż na przykład w małżeństwie. Może trzeba zapytać, co pochłania dzisiaj księdza? Często jest zabieganie o to, co materialne, bo to jest widoczne i doceniane. Tak jak społeczeństwo, tak konsumpcyjny styl życia dotknął nas, księży, zwłaszcza młodych. Z drugiej strony życie w przestrzeni religijnej, zawodowy obowiązek czytania Pisma św. powinien nas skłaniać do refleksji, do ciągłego odnawiania świadomości, że jesteśmy dla ludzi. Celibat między innymi po to jest, aby mieć więcej czasu dla tych, którzy są w potrzebie: rozmowy, rady. Trzeba też zdroworozsądkowo rozeznać, co jest konieczne, co muszę zrobić, w co inwestować, a co będzie już grubą przesadą. Muszę powiedzieć, że ks. Bogdan, mój poprzednik, bardzo dbał o kościół, plebania też jest w dobrym stanie, więc nie powinno to pochłaniać mnóstwa mojego czasu. Co do Kościoła jako rzeczywistości istniejącej od wieków i jego reformowania, to tradycja potrzebuje czasem oczyszczenia. W tak zwanej nowoczesności też nie wszystko jest to przyjęcia i zastosowania. Są pewne rzeczy, które się nie przedawniają, jak duchowość benedyktynów czy śpiewy gregoriańskie. Renesans polega na tym, że jedne ośrodki umierają, a inne, które to dobrze pielęgnują, wychodzą.   Trzeba na nowo spojrzeć na Kościół i wyjść do ludzi. Staram się być na bieżąco z tym, co daje nam papież Benedykt XVI i jestem tym zachwycony, jest to dla mnie niesamowite doświadczenie. Po papieżu wizjonerze Janie Pawle II przychodzi ktoś, kto obwołuje rok wiary nawołując do nowej ewangelizacji, czyli przekazywania „starych” treści ewangelicznych w nowej jakości. Wie, co jest współczesnemu człowiekowi potrzebne.

Rozmawiała Aleksandra Zimoń–Wielocha

  • Numer: 40 (1064)
  • Data wydania: 02.10.12