Szewińska chciała mu dać medal
Jest ktoś, kto po fatalnych dla Polski Igrzyskach Olimpijskich w Londynie zaistniał tam i chodzi z podniesioną głową
Środowisko sportowe Raciborza zna go jako sprawnego organizatora wielu imprez, fachowca z urzędu. Teraz Aleksander Pordzik dzierży tytuł pierwszego raciborzanina, który rozsławił tutejszy sport literaturą.
Telefon od mec. Ryszarda Parulskiego sprawił, że serce Aleksandra Pordzika zaczęło mocniej bić. Nic w tym dziwnego, gdyż wiadomość od koordynatora konkursu „Sport w Sztuce”, w którym wziął udział była jedną z najbardziej oczekiwanych.
Medalista olimpijski i wielokrotny mistrz świata w szermierce pogratulował panu Aleksandrowi brązowego medalu olimpijskiego, którym uhonorowano jego twórczość poetycką. Tym samym znalazł się w ścisłym gronie laureatów konkursu sztuki, który towarzyszył tegorocznym igrzyskom. Został też pierwszym raciborzaninem, który zaistniał w ogólnopolskim wydarzeniu literackim w dziedzinie sportu.
Trzecie miejsce zaskoczyło nie tylko autora wyróżnionych wierszy, ale również całą rodzinę. O swym udziale w tym prestiżowym przedsięwzięciu pan Aleksander powiadomił najbliższych dopiero w kilka dni po ogłoszeniu wyników. – Tylko córka wiedziała, że wysłałem wiersze na konkurs. Musiałem się przecież przed kimś otworzyć – wspomina.
„Widziane z trybun”
Aleksander Pordzik, wieloletni pracownik raciborskiego magistratu, znany działacz i miłośnik sportu od przeszło 40 lat pisze wiersze do szuflady. Los zrządził, że podczas marcowego spotkania zarządu Klubu Olimpijczyka „Sokół” otrzymał archiwalny numer „Magazynu Olimpijskiego”. w którym była informacja o ogłoszonym w maju 2011 r. konkursie artystycznym „Sport w sztuce”.
Konkurs ten przygotowany przez PKOL nawiązuje do pięknej 100-letniej tradycji umacniania więzi między ideą sportu olimpijskiego, a twórczością artystyczną i intelektualną. W tym roku pomysł jego ponownego włączenia do programu igrzysk odrodził się po 64 latach od ostatnich zorganizowanych również w Londynie.
– To zupełny przypadek, że właśnie ten egzemplarz magazynu trafił do mnie. Napięty termin nadsyłania prac oraz otwarty charakter konkursu, a więc również dla profesjonalistów, sprawił że odłożyłem pismo w przekonaniu, że nie jest on dla mnie – opowiada Aleksander Pordzik.
Pomimo pozornie małych szans, konkurs nie dawał mu spokoju. Szczególnie, że w swojej twórczości do szuflady posiadał kilka wierszy sportowych, które mieściły się w konwencji. Co zaś najważniejsze, nigdy nie były publikowane. Krótko przed upływem terminu zgłoszeń pan Aleksander wysłał sześć swoich utworów, tytułując całość „Widziane z trybun”.
– Nie wiedziałem, z którego mam zrezygnować, ponieważ wszystkie pasowały do konkursu. Traktowały o tenisie, boksie, lekkiej atletyce, koszykówce i kolarstwie, a ostatni miał charakter podsumowujący – wymienia pan Aleksander.
– Potem na kilka miesięcy zostałem uśpiony tym, że nic się nie działo. W czerwcu zacząłem sprawdzać strony konkursowe PKOL, ale nic nie znalazłem – wspomina.
Ciszę przerwała 15 czerwca rozmowa z mecenasem Parulskim, który oprócz decyzji jury, przekazał mu zaproszenie na uroczystość wręczenia nagród. Niestety pan Aleksander nie mógł pojechać do Warszawy, aby odebrać z rąk Ireny Szewińskiej medal, ponieważ przebywał wtenczas na urlopie. Ma jednak nadzieję, że okazja do jego wręczenia nadarzy się już w październiku, podczas jubileuszu 25-lecia Klubu Olimpijczyka „Sokół”, na którym chętnie goszczono by również tę znaną sportsmenkę – matkę chrzestną raciborskiego klubu.
Wernisaż prac nagrodzonych w konkursie „Sport w Sztuce” odbył się 28 lipca w Polonijnym Centrum Olimpijskim w Londynie.
Pamiętnik wierszem spisany
Znany ze sportowych zamiłowań Aleksander Pordzik nie obnosił się swą twórczością. Powstałe w ciągu 40 lat wiersze często oddawały stan jego duszy, czasem stresy i problemy. Dobry okres do pisania przypadł na lata 80., kiedy np. podczas samotnego urlopu w Krynicy Morskiej całkowicie poświęcił się pisaniu. Jego twórczość stała się więc swoistym pamiętnikiem, do którego trudno mu było dopuścić innych.
– Tylko z pozoru wydaję się być życiowym optymistą. Często nachodzą mnie myśli związane z czymś ostatecznym. Łatwo mnie też zranić, stąd poczucie zagrożenia czy krzywdy, które pobrzmiewają w niektórych strofach – przyznaje.
Przejawem więc odwagi była decyzja o zebraniu i opublikowaniu wierszy w pierwszym tomiku „Wnętrze szuflady”. Zbiór wydany zostanie jeszcze w tym roku, a na swych 120 stronach pomieści strofy ok. 60 wierszy ujętych w pięciu cyklach.
– Gdy w 2007 r. przestałem pracować w urzędzie, wziąłem się za porządki. Blisko dwa lata zajęło mi inwentaryzowanie swego stanu posiadania, do tego doszła jeszcze autokorekta tego, co napisałem wcześniej – opowiada.
Sport fascynacją życia
W wierszach pana Aleksandra oprócz osobistych jest wiele sportowych refleksji. Zamiłowanie do tej dziedziny posiadł po ojcu, który w wolnych chwilach od pracy w absorbującej bankowości, interesował się sportem. Inspirował go też brat przejawiający duży sportowy talent.
Aleksander Pordzik urodził się w małej podopolskiej wiosce, a do Raciborza wraz z rodzicami trafił z Opola w 1956 r. Ukończył SP nr 9 przy ul. Kasprowicza, zdał maturę, rozpoczął studia prawnicze. Sport tak bardzo zdominował jego życie, że poświęcił mu całą karierę zawodową. Po pół roku pracy w OSiR, a następnie dwu innych zakładach otrzymał propozycję objęcia szefostwa Miejskiego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki. Pomimo wielu zmian i reorganizacji jakie przeszedł w następnych latach ten wydział magistratu, pan Aleksander zawsze pozostawał wierny sprawom sportu. W latach 1974–2008 na zmianę był kierownikiem lub inspektorem odpowiedzialnym za sprawy kultury fizycznej, rekreacji i turystyki w mieście. Pełnił szereg funkcji społecznych m.in. sekretarza Rady Sportu, wiceprezesa MKS „Victoria”, wiceprezesa ZM TKKF. Od 25 lat działa w Klubie Olimpijczyka „Sokół”, którego był współzałożycielem, a przez jakiś czas również członkiem Zarządu i komisji rewizyjnej.
Sam chętnie też uprawiał sport grywając w koszykówkę, tenisa, brydża czy też kręgle, które rozpowszechnił nie tylko w mieście, zdobywając tytuły mistrza i wicemistrza Raciborza. Swą sportową pałeczkę przekazał dzieciom. Najstarszy syn Arkadiusz ukończył AWF, a nawet został wicemistrzem Polski juniorów w sztafecie 4 x 400 m.
Dziś pan Aleksander oddaje się pisaniu, a także pracy kuratora przy Sądzie Rejonowym w Raciborzu, wracając do kiedyś zaniechanego prawa. Ono podobnie jak sport wyznacza wartości, których przestrzeganiu – pomimo życiowych przeciwności – zawsze był wierny.
Ewa Osiecka
Zapoczątkował w Raciborzu plebiscyty, a następnie konkursy na najlepszego lub najpopularniejszego sportowca i szkoleniowca, organizował bale sportowca. W ramach „Dni Opawy w Raciborzu” i „Raciborza w Opawie” przyczynił się do integracji środowiska sportowego obu partnerskich miast. Ponadto był organizatorem i koordynatorem wielu dużych imprez, m.in. Mistrzostw Polski w zapasach, pływaniu, akrobatyce sportowej, szachach, warcabach, lekkoatletyce, tenisie ziemnym. Przygotowywał zakończenia lub rozpoczęcia etapów oraz lotnych premii wielu międzynarodowych wyścigów kolarskich.
Najnowsze komentarze