Małżeństwa jak monumen ty – złote gody w Nędzy
19 września w restauracji Victoria w Nędzy odbyły się uroczystości związane z obchodami 50. i 60-lecia pożycia małżeńskiego. Wójt i pracownicy urzędu stanu cywilnego zaprosili wszystkich jubilatów z terenu gminy. Krystyna Tront, kierownik USC przypomniała, że w 1962 r. ślub w gminie wzięło 96 par. W tym roku złote gody obchodzi 18 małżeństw. Jedna para cieszy się z diamentowej rocznicy. Wszystkim życzyła kolejnych, długich lat w zdrowiu.
Wójt Anna Iskała porównała zgromadzone pary do kościoła w Trzęsaczu, który pomimo tego, że stoi na krawędzi klifu, opiera się naturze i opowiada swoją historię. – Jesteście przykładem dla młodych. Mieć kogoś bliskiego przy sobie jest bardzo ważne, coraz częściej sama to odczuwam. Wiem jak to jest się cieszyć ze wspólnego śniadania z mężem – mówiła do zgromadzonych.
Na uroczystości byli również obecni Andrzej Chroboczek, wicestarosta raciborski, Gerard Przybyła, przewodniczący rady gminy i Bożena Polaczek, kierownik GOPS-u.
Jubilaci zostali odznaczeni medalami, które przekazał prezydent RP oraz upominkami z urzędu gminy. Wszyscy wznieśli toast i spędzili południe przy kawie i ciastku.
Z jubilatami rozmawiali: Agata Paszek, Maciej Bednarz i Marcin Wojnarowski
Matylda i Jan Drobiaszowie z Zawady Książęcej. Diamentowi jubilaci stanęli na ślubnym kobiercu 60 lat temu. Ich historia zaczyna się tuż po II wojnie światowej, w 1948 r., kiedy oboje znajdują pracę w Czechach. On pochodzi z Zawady, ona z Ciechowic. Czuli, że są dla siebie stworzeni. Niestety i w tych trudnych czasach na piękne uczucie pada cień. Jan został powołany do wojska. W armii spędza łącznie trzy lata (w tym rok pracuje na kopalni), co oddala ustaloną wcześniej datę ślubu. Z wojska wraca 3 listopada 1952 r. i już za dziewięć dni żeni się ze stęsknioną Matyldą. Młoda żona od początku zajmowała się małym gospodarstwem, które jubilaci posiadają do dziś. Jan do emerytury pracował w Rafamecie. Urodził im się syn, który dał rodzicom wnuczka, a ten z kolei prawnuczka. Dziś małżeństwo spędza wspólny czas na uprawie swojego ogródka i domowych zajęciach. Radość dają im potomkowie. Co pomagało w trudnych czasach być razem? – Mąż był zawsze bardzo spokojny. W biedzie dawaliśmy sobie jakoś radę. Zawsze jakoś nam szło. Żyliśmy skromnie, ale zadowoleni z tego co mamy – mówi pani Matylda. Jej mąż podkreśla wagę zgody i spokojnych nerwów. Jubilaci na zdjęciu w towarzystwie wicestarosty, wójta i przewodniczącego.
Małgorzata i Józef Lazarowie z Ciechowic. Swoją rocznicę mają 6 stycznia. Poznali się na weselu i wtedy nie przypuszczali nawet, że jest to początek tak trwałego i szczęśliwego związku. Pan Józef był pracownikiem Rafako, a pani Małgosia pracowała w sklepie, ale po urodzeniu bliźniaków zaczęła zajmować się ich wychowaniem oraz domem. Państwo Lazarowie prócz bliźniaków doczekali się kolejnego dziecka, piątki wnucząt i aż czterech prawnuków. Jeśli dwie osoby się kochają to walczą i przejdą przez wszystkie trudności – mówią.
Magdalena i Zygfryd Linek z Górek Śląskich. Rocznicę ślubu świętują 9 czerwca. Swoją miłość znaleźli w zakładzie pracy w 1958 roku. Zygrfyd pracował w Zakładach Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu, Magdalena pracowała w przedszkolu jako kucharka. Wspólnie wybudowali dom, gdzie wychowali trzech synów. Są dziadkami trzech wnuków i wnuczki. Mówią, że zawsze byli zgodną parą, nie kłócili się, jednak w związku czasami trzeba ustąpić drugiej osobie. Najważniejsze jest dla nich wzajemne zrozumienie.
Rita i Konrad Klinikowie z Ciechowic. Rocznicę ślubu obchodzą 20 stycznia. Wesele brata pana Konrada okazało się idealnym miejscem na spotkanie wybranki-mimo że przyszli osobno to wyszli razem i tak jest aż do dziś. Pani Rita była pracownicą betoniarni w Kuźni Raciborskiej, zaś Pan Rylik wyjeżdżał często w delegacje, ponieważ pracował przy remontach kotłów w hutach i kopalniach. Wspólnie doczekali trójki dzieci, dwójki wnucząt i jednego prawnuka. – O swój związek trzeba walczyć, aby uczucie nie wygasło – wyjaśniają.
Renata i Jerzy Mainka z Nędzy. Rocznicę ślubu mają 27 stycznia. Pochodzą z tej samej wsi. Renata bardzo zainteresowała Jerzego i pewnego dnia zaczepił ją po nieszporach w kościele – tak rozpoczął się ich długoletni związek. On pracował na kopalni, później przeniósł się na kolej. Ona przed ślubem pracowała w betoniarni, a później w roszarni w Kuźni Raciborskiej. Kiedy przyszły na świat dwie córki, Renata zajęła się ich wychowaniem i prowadzeniem domu. Są dziadkami czterech wnuków i jednej wnuczki. Mają też trzech prawnuków. „Kto się czubi, ten się lubi”– tak brzmi ich ulubione powiedzenie. Trzeba sobie wybaczać – mówią.
Rita i Jan Cyconiowie z Zawady Książęcej. Pobrali się 6 stycznia. U młodej Rity w domu była sala taneczna, na której pewnego wieczoru poznała swojego przyszłego męża Jana. Jan przyznaje, że Rita wpadła mu w oko już wcześniej, w kinie. Para stworzyła rodzinę rolniczą. W ich gospodarstwie mieli konie, krowy i świnki. Małżeństwo cieszy się trójką dzieci i siedmiorgiem wnucząt. – Zawsze byliśmy dla siebie podporą. Czasem można się pokłócić, ale miłość musi być silniejsza – tłumaczą swój małżeński staż.
Irena i Alfred Krybusowie z Ciechowic. Poszli do ołtarza 2 czerwca. Przyznają, że pierwszy raz zaiskrzyło między nimi na zabawie weselnej u kuzyna Alfreda. Świeża miłość przetrwała długie lata. Alfred był górnikiem. Irena pilnowała domowego ogniska i dzieci, których mieli trójkę. Wielką radością są dla jubilatów wnuki, których mają siedmioro. Co pomagało im przeżyć razem długie lata? Odpowiadają, że praca, która wiąże.
Krystyna i Józef Wiencierzowie z Babic. Rocznica ich ślubu przypada 8 września. Szczęśliwym miejscem spotkania okazała się zabawa z okazji odpustu. Józef pracował w Rafamecie w Kuźni Raciborskiej, zaś Krystyna zajmowała się domem i czwórką ich dzieci. Państwo Wiencierzowie są szczęśliwymi dziadkami sześciu wnucząt. – Bo w związku potrzeba trochę szumu, żeby nie dopadła nas monotonia, do tego wystarczy miłość i brak upierdliwości – tymi słowami wytłumaczyli przepis na trwały związek.
Maria i Wilhelm Wieczorek z Nędzy. Rocznicę ślubu świętują 7 października. Początek ich znajomości już zwiastował ślub, ponieważ poznali się na weselu. Pan Wilhelm był pracownikiem kopalni a pani Maria zajmowała się domem i czwórką dzieci. Wspólnie doczekali się siedmiu wnucząt. – Zgoda i zrozumienie, bo wiadomo że bywają dni burzowe, ale na szczęście te słoneczne zdarzały się częściej – to nieco meteorologiczne wyjaśnienie tego długoletniego związku.
Ingeborga i Leon Kowaczek z Babic. Sakrament małżeństwa przyjęli 3 listopada. Przed ślubem znali się od małego, gdyż mieszkali blisko siebie. W dorosłym wieku spotykali się często na zabawach. Najważniejsza decyzja zapadła na weselu u znajomych. Przez cały czas towarzyszyły im miłość, zrozumienie i przebaczenie. To pozwoliło Leonowi, który był górnikiem i Ingebordze zajmującej się gospodarstwem na dochowanie się trzech synów. Ci dali rodzicom 5 wnuczków.
Ingrida i Jan Piwnikowie z Nędzy. Wierność aż do śmierci przysięgali sobie 8 sierpnia. Młody Jan trafił do wojskowej służby w Kuźni Raciborskiej. Tu, podczas zakupów, poznał swoją przyszłą żonę. Po wojsku został w Kuźni, gdzie pracował w Rafamecie. Ingrida pracowała w sklepie GS w Nędzy. Doczekali się trójki dzieci i tyle samo wnucząt. – Z wiekiem jest nam coraz łatwiej, kochamy się coraz bardziej – mówią zgodnie.
Helena i Rudolf Czerny z Górek Śląskich. Swoją rocznicę mają 15 września. Pochodzą z jednej wsi, znają się od dziecka, ponieważ chodzili do tej samej szkoły. Helena jako panna pracowała w browarze, później zajmowała sie domem i wychowywaniem dzieci. Rudolf był pracownikiem kopalni w Rydułtowach. Są rodzicami dwójki dzieci, syna i córki. Mają cztery wnuczki i dwie prawnuczki. Trzeba sobie wybaczać – podają przepis na udany związek.
Barbara i Ernest Kocurowie z Nędzy. Obchodzą rocznicę ślubu 23 czerwca. Oboje byli drużbami na tym samym weselu, podczas którego wpadli sobie w oko. Przez długie lata łączyła ich rodzina, budowa domu i praca. Urodziło im się trzech synów, którzy dali rodzicom pięcioro wnucząt. Znajomi znają Ernesta z rydułtowskiej kopalni, Barbarę z raciborskiej winiarni. Dziadkowie czekają obecnie na wnuka.
Róża i Leonard Kołodziejowie z z Łęgu. Rocznicę ślubu świętują 15 października. Pochodzą z tej samej wsi i to tam rozkwitło ich uczucie. Róża pracowała w Zakładach Elektrod Węglowych w Raciborzu, a Leonard na kopalni. Mają trójkę dzieci. Obecnie czas umila im trzech wnuków i wnuczka. Receptą na długi związek jest przebaczenie – mówią zgodnie.
Rita i Leon Stanek z Łęgu. Rocznica ich ślubu przypada 2 czerwca. Wpadli sobie w oko na zabawie. Rita pracowała w Rafamecie, jej mąż w betoniarni, a następnie też w Rafamecie. Doczekali się trójki dzieci i sześciorga wnuków, które sprawiają im wiele radości. – Byliśmy zgodnym małżeństwem – wyjaśniają.
Gertruda i Zygfryd Wadula z Nędzy. Ich rocznica przypada 2 lutego. Na wiejskiej zabawie Gertruda poznała kuzyna swojego szwagra, który od razu wpadł jej w oko, okazało się, że z wzajemnością. Zygfryd pracował na kopalni, gdzie przytrafiło mu się kilka wypadków, jednak ona nigdy go nie opuściła. Gertruda zajęła się domem i trójką dzieci, wspólnie doczekali się jeszcze sześciorga wnucząt. Ustępować, żyć zgodnie i kochać – to ich recepta na nieskończoną miłość.
Gerda i Rajnold Wałachowie z Zawady Książecej. Rocznicę swojego ślubu świętują 25 sierpnia. Poznali się na zabawie, gdzie tak dobrze czuli się w swoim towarzystwie, że postanowili zostać parą. Gerda pracowała na gospodarstwie i zajmowała się prowadzeniem domu, Rajnold na kopalni. Mają trójkę dzieci. Doczekali się dziesięciorga wnucząt i trzech prawnuczek. W małżeństwie trzeba iść na kompromis – opowiadają.
Maria i Władysław Kustosiowie z Nędzy. Pobrali się 20 stycznia. Poznali się na weselu u kuzyna Władysława. Młoda Maria była drużką panny młodej. Od tego czasu ich życie toczyło się podwójnym biegiem. Doczekali się jednego syna. On życie zawodowe spędził w Rafako, ona w kuźniańskiej betoniarni. Miłość i ustępstwo w związku należy, według jubilatów, uzupełniać zdrowym odżywianiem i unikaniem nerwów.
Ingryda i Franciszek Cieślikowie z Nędzy. Obrączki założyli sobie 25 sierpnia. Poznali się na wydziale mechanicznym kędzierzyńskich Azotów. Oboje też zostawili tam większość swojego zawodowego życia. W międzyczasie przyszła na świat trójka dzieci. Dziś Ingryda i Franciszek mają już siedmioro wnucząt i jednego prawnuka. W życiu towarzyszyły im zgoda i przebaczenie.
Najnowsze komentarze