W tej pieczeni zabrakło mięsa
Solar zainstalujesz za jedną trzecią jego ceny. O ile mieszkasz w Raciborzu i nie zraża cię papierkowa robota.
Posiedzenie komisji rozwoju zapowiadane jako szerokie forum na temat energii odnawialnej ograniczyło się do krótkiej dyskusji z producentami solarów i raportu skromnej reprezentacji gmin.
Miało być tak: przyjeżdża wójt wzorcowej gminy, zdradza tajemnicę sukcesu, a nasi samorządowcy ją kopiują i stosują na własnym podwórku. Raciborszczyzna staje się zagłębiem Odnawialnych Źródeł Energii i okazuje wdzięczność temu, który wskazał jej drogę rozwoju. W rolę drogowskazu wciela się niezmiennie Leonard Malcharczyk. Jego zamiary rozbiły się o prozę codzienności. Z gości, których ranga miała sięgać najwyższych kręgów władzy pojawili się producenci i dystrybutorzy solarów oraz trójka urzędników z gmin i to niższego szczebla. Biznesmeni skorzystali z okazji, bo posiedzenie relacjonują trzy lokalne media, zyskali więc spodziewany rozgłos. Na koniec ochoczo rozdawali wizytówki, bo klienta można znaleźć wszędzie. Frekwencja urzędników była żałosna. Nie przyjechali przedstawiciele tych gmin, które zamierzają wejść na poważnie w elektrownie wiatrowe – Pietrowic Wielkich, Rudnika i Krzanowic. Zabrakło kogoś z magistratu, lidera w ekodotacjach, choć stamtąd do starostwa jest ledwie 10 minut piechotą.
Pokazał się Kornowac z ambitnym planem obłożenia kolektorami całej gminy. Zaszokowała Kuźnia Raciborska, gdzie tylko 36 mieszkańców było gotowych inwestować w ekologiczny kocioł a ankiet rozdano 12 tysięcy. – To czym wy tam palicie? – dziwił się przewodniczący. – Pewnie czym się da – zażartował radny Łukasz Kocur, ale chyba trafił w sedno, bo wysłannik Kuźni się nie śmiał. Nieśmiało dały o sobie znać Krzyżanowice, gdzie w jeden dzień rozdano 25 dotacji do kolektorów słonecznych.
Zamiast analizy sytuacji w powiecie i tak oczekiwanej przez Malcharczyka platformy wymiany doświadczeń połączonej z promocją ciekawych rozwiązań, radni dostali garść informacji o dobrej kondycji dwóch raciborskich firm z branży solarnej. Gdy taka prezentacja rodzimej, ale jednak komercyjnej oferty odbywa się za pieniądze podatników – nie jest za dobrze. Szef komisji starał się, by posiedzenie tak nie wyglądało, dopytywał, robił podsumowania i komentował. Istotne, że udało mu się wypuścić w świat apel przedsiębiorców, by ograniczyć biurokrację w procedurze dotowania instalacji solarnych. Możliwości są spore – zamiast 13 tys. zł klient zapłaci 4 tys. zł. Ale wcześniej czeka go wypełnianie mnóstwa papierowych świstków. Wielu to zniechęca. – Niech powiat pomoże gminom wypracować proste procedury – radzili radnym goście z SGS Service i firmy Ensol.
Przewodniczący wpadł jeszcze na pomysł, by wydać broszurkę zachęcającą do inwestycji w odnawialne źródła energii. Taki wniosek przyjęła jego komisja. Na koniec wypowiedział się urzędnik z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, przytaczając statystyki. Okazało się, że gminy naszego powiatu sięgnęły po dofinansowanie rzędu 8,6 mln zł przy 732 mln zł wydanych na całym Śląsku i można tu popracować nad lepszym wynikiem w staraniach o dotacje.
maw
Na początku Leonard Malcharczyk zapraszał do siebie wójtów lub ich zastępców. Nie przyjeżdżali, więc skierował anonse do szefów komisji branżowych w radach gmin. I tu także napotkał brak zainteresowania. Teraz już tylko informuje, o czym będzie traktowało posiedzenie i pojawiają się urzędnicy, ale coraz niższego szczebla. Wygląda to tak jakby innym nie zależało na rozwoju Raciborszczyzny albo są tak zajęci pracą, że nie mają czasu na spotkania przy kawie. Starosta od dawna twierdzi, że dogadać się z gminami we wspólnych przedsięwzięciach nie jest łatwo. A jest z tym jeszcze trudniej, gdy za zapraszającym ciągnie się atmosfera niechęci jego ziomków z macierzystej gminy.
Najnowsze komentarze