środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Woda zdrowia doda jeśli jest święcona

07.08.2012 00:00 red

Pielęgniarki, katechetki, misjonarki oraz opiekunki – siostry z klasztoru Annuntiata wypełniają tu śluby zakonne.

– Każda z nas wie, że może otrzymać przeznaczenie misyjne i wyjechać daleko od ojczystych stron, rodziny, najbliższych.  – mówi s. Jolanta Radomyska katechetka, asystentka siostry przełożonej Weroniki Nowak.

W Raciborzu znajduje się Dom Prowincjalny Sióstr Służebniczek gdzie wstępują młode dziewczyny, by rozpocząć swoje zakonno-misyjne życie. Powstała nawet pieśń „Kochana Annuntiato tyś nas tu przyjęła...” wzruszająca w swej wymowie szczególnie w momentach, gdy siostry opuszczają klasztor, aby wyjechać w dalekie kraje. Zawsze jest to wielkie przeżycie i niejednej z misjonarek wyciska łzy z oczu.

W raciborskim klasztorze mieszka 70 sióstr. Pierwszym momentem, w którym młode dziewczyny zapoznają się z życiem zakonnym jest postulat, który trwa rok, kończy się obłóczynami i przyjęciem do nowicjatu. Nowicjuszki wyjeżdżają do Sulejówka pod Warszawę, aby odbyć trwający dwa lata nowicjat, po którym składają pierwsze śluby zakonne. Potem przez pięć kolejnych lat, co roku składają śluby czasowe. Okres ten pozwala zastanowić się nad swoim życiem i podjąć ostateczną decyzję przed złożeniem ślubów wieczystych, które składają na całe życie.

Przeznaczenie w niebieskiej kopercie

Siostry jeszcze przed złożeniem ślubów wieczystych otrzymują swoje przeznaczenia misyjne. Przełożona Generalna z Rzymu przesyła je w charakterystycznych niebieskich kopertach, a siostra prowincjalna z kolei, informuje siostry o dokonanym wyborze. W dzień św. Wojciecha siostry, które otrzymały przeznaczenie misyjne jadą do Gniezna, by tam z innymi polskimi misjonarzami otrzymać krzyże misyjne. – Obecnie nie mamy już takich uroczystych pożegnań, jak bywało to kiedyś. Jednak dzień wyjazdu sióstr zawsze jest szczególny i pamiętamy o nich w modlitwie w czasie mszy św., jak też otaczamy je modlitwą każdego dnia. Dziś dzięki internetowi wiemy dużo szybciej, kiedy siostra dotrze na miejsce przeznaczenia i jak powitali ją tubylcy – opowiada siostra Jolanta.

Zakonnice trafiają do bardzo różnych miejsc. Obecnie w 18 krajach Afryki, Ameryki i Azji przebywają 52 siostry. Najwięcej, bo osiem sióstr jest w Ghanie. Poza tym 17 sióstr pracuje w ośmiu państwach europejskich. Wykonują tam bardzo różne prace od tych najbardziej skromnych, pokornych, którymi służą drugiemu człowiekowi po bardziej nobilitujące, jak np. dyrektorek szkół, pracownic uczelni czy kierowniczek klinik. – Oczywiście kliniki na misjach są raczej odpowiednikiem polskich ośrodków zdrowia. Taką klinikę w Nowej Gwinei prowadziła np. s. Kinga, głównie szukając sponsorów i przygotowując projekty, które pomagały w zdobywaniu pieniędzy dla ludzi, wśród których pracowała. Gdy zmarła, a miała zaledwie 46 lat, pozostawiła po sobie pustkę, którą trudno zapełnić. Dziś wielu Papuasów jest jej wdzięcznych za to, że dla nich pracowała niosąc im Boga i poświęcając się dla nich – opowiada s. Jolanta Radomyska.

Biały umie wszystko

Matka Generalna prosi siostrę przełożoną o misjonarki z konkretnym wykształceniem, np. pielęgniarki, nauczycielki, katechetki. Ponieważ dziś siostry nie zawsze mają potrzebny zawód,  wiedzę uzupełniają na kursach dokształcając się w kraju przeznaczenia misyjnego. Siostra Jolanta twierdzi jednak, że każda wyuczona profesja czy doświadczenie wyniesione z domu rodzinnego podczas takiego wyjazdu mogą się przydać. Na przykład siostry, które pracują w Etiopii, nigdy nie zaczynają swej pracy od głoszenia Ewangelii. Tamtejsi ludzie nawet tego nie chcą. Misjonarki uczą ich natomiast podstawowych prac przysposabiających do życia, jak np. podstawowej higieny, uprawy pola, czy pszczelarstwa. – Zaskakujący był dla mnie pierwszy list s. Anny Trzepacz, w którym opisuje, że – jako pielęgniarka – pomaga miejscowym ludziom... budować ule. Ponieważ tubylcom wydaje się, że biały człowiek powinien umieć wszystko, do sióstr przychodzą z najróżniejszymi problemami oczekując pomocy, np. gdy boli ich ząb, czy trzeba naprawić rower – opowiada siostra Jolanta. Do największych problemów należy brak higieny, z tego powodu w wioskach umiera bardzo dużo dzieci. Miejscowe mamy często nie potrafią zapobiegać chorobom. Siostry uczą ich więc, jak dbać o czystość jednocześnie oszczędzając życiodajną wodę. Zakonnice cieszą się też ogromnym zaufaniem miejscowej ludności. Bywa, że przychodzą chorzy, którym siostry nie są w stanie pomóc. Wystarczy jednak trochę wypitej wody święconej i wiara, że otrzymali ją od „białej” siostry czyni, że czują się zdrowsi.

Zamyka oczy podopiecznym

Siostry, które pozostają na stałe w Domu Prowincjalnym w Raciborzu podejmują się pracy w szkołach, kościołach, a przede wszystkim udzielają się społecznie. Zajęcia religii prowadzi np. pięć sióstr katechetek. Znana raciborzanom s. Urszula Lepszy pracuje od świtu do nocy jako pielęgniarka, przemierzając miasto na swym rowerze. Wspomaga ja inna pielęgniarka s. Dominika Gnyp. Siostra Adriana Zrada współpracuje zaś z hospicjum – przejęta cierpieniem drugiego człowieka i niesamowicie współczująca, nie jeden raz zamyka oczy swym podopiecznym. Potrzebny najmłodszym i uczącym się Dom dla dzieci im. bł. Jana Pawła II prowadzi s. Zygmunta Sikacka, a s. Antonia Gruntowska zajmuje się biednymi z Raciborza i okolic. Obie siostry wraz z s. Jolantą Radomyską roztaczają też opiekę nad rodzinami dzieci, w tym niepełnosprawnych. – Siostra Antonia dla przychodzących do klasztoru po jedzenie ludzi, jest „matką”, którą zawsze można prosić o wsparcie. Dlatego dwoi się i troi, aby pomagać wielodzietnym rodzinom, dbając aby nie zabrakło im chleba i czegoś do chleba. Szuka pomocy dla ludzi biednych, którzy niejednokrotnie nie mają gdzie mieszkać i co jeść. Widząc jej zaangażowanie mieszkańcy okolicznych dzielnic Raciborza dzielą się tym, co mają, by wspierać jej pracę – opowiada s. Jolanta Radomyska. Ona sama pracuje jako katechetka w szkole specjalnej. Po raz 12. zorganizowała „Wakacje z Bogiem”, które wspierają m.in. raciborscy przedsiębiorcy i Urząd Miasta w Raciborzu oraz indywidualni sponsorzy. Wyrazem zaś podziękowania są tradycyjnie wręczane darczyńcom stroiki świąteczne przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Siostra Jolanta składając życzenia wielkanocne dołącza też kopertę z prośbą o wsparcie i z numerem konta Towarzystwa Pomocy Dzieciom Upośledzonym. – W tym roku zniechęcona nieustannym proszeniem o pomoc finansową powiedziałam do św. Józefa, że pojadę pod warunkiem, że nie będę musiała chodzić i szukać sponsorów. Z zaskoczeniem odkryłam, że niemal wszystkie firmy, do których zaniosłam koperty przesłały pieniądze na konto. Jestem wdzięczna za wielkie serce dla dzieci upośledzonych, naszym darczyńcom. Pamiętamy o Was w codziennej modlitwie. Dzięki tej hojności obecnie w Jastarni wypoczywa 16 uczniów ze szkoły specjalnej, większość z nich za darmo. Św. Józefie, a jednak chciałeś, abym pojechała z moimi podopiecznymi nad morze – śmieje się s. Jolanta Radomyska.

Ewa Osiecka


Jubileusze

60. rocznicę złożenia ślubów zakonnych obchodziły siostry: Franciszka Rothegell, Bogumiła Polok, Cecylia Dreszer i Józefa Siekiera, a seniorka 96-letnia s. Darina Stankiewicz ma już za sobą 70 lat posługi zakonnej

  • Numer: 32 (1056)
  • Data wydania: 07.08.12