Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Dbają o życie wewnętrzne pacjentów

24.07.2012 00:00 red

Wszechstronność interny nie bez powodu plasuje ją na pozycji królowej nauk medycznych. Z pewnością był to jeden, choć nie jedyny powód, dla którego utworzono w raciborskim szpitalu dwa oddziały wewnętrzne. Z doświadczenia bowiem wiadomo, że o wiele łatwiej pomagać pacjentom na oddziale mniejszym, gdzie zarówno lekarze, personel medyczny, jak i osoby nadzorujące ich pracę posiadają dużo większy kontakt z chorym.

– Niemal codziennie jestem na wizycie, widuję pacjentów na dyżurach i o każdym mogę coś powiedzieć, byłoby to prawie niemożliwe na oddziale dużym np. 70-łóżkowym – tłumaczy ordynator oddziału wewnętrznego II Bożena Sienkiewicz – specjalista chorób wewnętrznych.

Podział na dwa oddziały ma też swoje historyczne uwarunkowania. Przez lata drugi oddział wewnętrzny znajdował się w Krzanowicach, a pierwszy wewnętrzny w starym raciborskim szpitalu. Ponieważ lekarze Emanuel Jaszczołd i Józef Krężel specjalizowali się w chorobach serca, a doktor Paweł Prach był gastrologiem, być może preferencje byłych ordynatorów zdecydowały, że pierwszy oddział był bardziej kardiologiczny, a drugi, krzanowicki – gastrologiczny.

W 2000 r. krzanowicka gastrologia oraz okulistyka jako pierwsze zostały przeniesione do nowego szpitala. W Raciborzu zaczęła działać również stacja dializ, którą włączono do obecnego oddziału wewnętrznego II. Ostatecznie więc przemianowany został na oddział internistyczny o profilu gastrologiczno-nefrologicznym. W związku jednak z kolejnymi zmianami stację dializ ostatecznie odłączono od szpitala. Pani doktor Sienkiewicz przyznaje, że wszystko ciągle się zmienia, np. na początku przy oddziale była pracownia endoskopowa, którą następnie odłączono, a dziś rozważa się jej ponowne przyłączenie do oddziału.

Choroby pod szczególnym nadzorem

– W odróżnieniu od oddziału wewnętrznego I, który jest bardziej kardiologiczny, nasz oddział traktowany jest jako szerzej pojęta interna. Trafiają do nas głównie pacjenci z chorobami układu moczowego, nerek, z różnymi schorzeniami przewodu pokarmowego, np. jelit, żołądka, przełyku, wątroby. Ponadto diagnozujemy i leczymy objawowo choroby hematologiczne. Przyjmujemy na oddział pacjentów z wszelkiego rodzaju ostrymi zatruciami, poczynając od zatruć w celach samobójczych, po alkoholowe, które niestety są coraz częstsze. Mieliśmy już nawet pacjentów z ponad 5 promilami alkoholu, co jest dawką często śmiertelną, a jeszcze udało się nam ich wyprowadzić – wyjaśnia ordynator Bożena Sienkiewicz.

Pani doktor przestrzega też przed piciem piwa, którego spożycie w ostatnich latach gwałtownie wzrosło w Polsce. Mężczyźni często traktują je jako napój chłodzący, tymczasem regularne picie jednego-, dwóch piw może doprowadzić do poważnego uszkodzenia wątroby.

Dużo schorzeń leczonych na oddziale wewnętrznym II jest na pograniczu chirurgii i interny. Dotyczy to głównie schorzeń jamy brzusznej. Bywa, że po przeprowadzonej internistycznej diagnostyce chorzy trafiają na chirurgię.

Na oddziale znajdują się też pacjenci ze stwierdzaną posocznicą, czyli tzw. sepsą. Zwykle były to przypadki chorych gorączkujących, z różnymi infekcjami, bez poprawy w leczeniu ambulatoryjnym.

– Nie mamy tzw. procedury chemioterapii, zajmują się tym dzienny oddział chemioterapii i Instytut Onkologii w Gliwicach oraz oddziały hematologiczne. Przyjmujemy jednak pacjentów ze schorzeniami onkologicznymi. Prowadzona jest bowiem cała diagnostyka onkologiczna oraz leczenie objawowe, poprawiające komfort życia np. u chorych niestety często skazanych na powolną śmierć – mówi pani ordynator.

Przez internistów raciborskiego szpitala leczeni są też chorzy na cukrzycę zarówno typu pierwszego, jak i drugiego, łącznie z przestawianiem ich na insulinę. Coraz większa jest świadomość, jeśli chodzi o leczenie cukrzycy. Kiedyś uważano, że insulinoterapia to przesądzająca o życiu ostateczność. Obecnie pacjenci godzą się z koniecznością stosowania insuliny. Przy wypisaniu z oddziału otrzymują nawet „wyprawkę”, czyli aparat do pomiaru cukru, wstrzykiwacze do insuliny, a także pełny komplet broszur informacyjnych.

Obecnie wydłużył się średni czas życia i ludzie starsi, chcą możliwie najdłużej pozostać sprawni fizycznie i intelektualnie. Pacjenci przyjmowani na oddział nie zawsze mogą być jednak leczeni z oczekiwanym rezultatem. Ponieważ z naszego regionu wiele rodzin wyjeżdża za granicę, często osoby starsze są pozostawione same sobie. Pojawia się więc problem z zapewnieniem im opieki.

– Staramy się nie wypuszczać osamotnionego pacjenta bez kontaktu z rodziną. Dzwonimy do różnych ośrodków pomocy społecznej. W szpitalu mamy osobę, która zajmuje się takimi sprawami socjalnymi, jesteśmy zawsze z nią w kontakcie. Pacjenci ci jednak leżą w szpitalu często dłużej niż powinni – tłumaczy pani ordynator.

Potrzebne nie tylko kardiomonitory

Medycy oddziału internistycznego intensywnie współpracują z laboratorium, również mikrobiologicznym.

– Jesteśmy oddziałem, który poza chirurgią i oddziałem intensywnej terapii wykonuje chyba najwięcej posiewów krwi, moczu, kału. Mamy bardzo dobry kontakt z pracownią endoskopową, codziennie na bieżąco robione są badania gastroskopowe, kolonoskopowe, a więc górnego i dolnego odcinka przewodu pokarmowego. Zlecamy badania rentgenowskie, na bieżąco robione są tomografie komputerowe, badania naczyniowe nie mówiąc o wszelkiego rodzaju prześwietleniach. Utrzymujemy stały, bliski kontakt ze stacją dializ – wymienia doktor Bożena Sienkiewicz.

Pani doktor chciałaby jednak, aby na oddziale było więcej kardiomonitorów, które niezbędne są do monitorowania pacjentów w ciężkim stanie np. nieprzytomnych, zatrutych, we wstrząsie, pacjentów z objawami krwawienia z przewodu pokarmowego. Te istniejące po latach eksploatacji już się psują. Przydałyby się kolejne pompy infuzyjne, które umożliwiają precyzyjne odmierzanie i dawkowanie leku pacjentowi przez ściśle określony czas. Potrzebne byłoby też niewielkie przenośne USG, gdyż część badań wykonuje się przy łóżku chorego.

Zespół do zadań specjalnych

Na oddziale pracuje czworo lekarzy, a od kilku dni jest również młoda lekarka, z rozpoczętą specjalizacją z chorób wewnętrznych. Zespół jest w pełni profesjonalny, lekarze posiadają drugi stopień specjalizacji z chorób wewnętrznych, jeden z lekarzy kończy specjalizację z nefrologii, jego koleżanka dodatkowo jest specjalistą chorób zakaźnych z tytułem doktora nauk medycznych. Zespół jest też szeroko przeszkolony, troje lekarzy wykonuje badania USG jamy brzusznej, a dwie – badanie endoskopowe górnego i dolnego odcinka przewodu pokarmowego. Oprócz tego robione są biopsje jam ciała, biopsje szpiku do badań hematologicznych, zakładane są ostre cewniki dializacyjne do dializ, a jeden z lekarzy może nawet zakładać cewniki do wkłucia centralnego. Internistów wspiera zespół 18 pielęgniarek dyplomowanych i z licencjatem. Z całą biurokracją muszą zaś uporać się dwie sekretarki medyczne.

Oddział jest 35-łóżkowy, a pacjenci leżą w salach dwu- i trzyosobowych, jest też izolatka z węzłem sanitarnym. Rocznie trafia tam średnio 1300 pacjentów.

– Jesteśmy oddziałem, który ma dużo, bo ponad 1 mln zł nadwykonań rocznie, co jest związane z ciągle za niskim kontraktem z NFZ. Zwykle na początku roku możemy realizować zarówno procedury ratujące życie, jak i procedury planowe. Obecnie jednak znaleźliśmy się w takim momencie, że nie powinniśmy przyjmować pacjentów planowych. Jeśli jednak stwierdzamy, że ktoś długo czeka, a powinien mieć zrobione badanie wówczas go przyjmujemy – zapewnia pani doktor.

Profesjonalistka z Raciborza

Ordynator Bożena Sienkiewicz jest raciborzanką. Ukończyła I Liceum Ogólnokształcące w Raciborzu, a następnie Akademię Medyczna we Wrocławiu. W czasie studiów poznała męża, który rodzinną Nową Sól zamienił na Racibórz. Pani doktor obowiązki ordynatora pełni już kilka lat.

Ewa Osiecka

  • Numer: 30 (1054)
  • Data wydania: 24.07.12