Dantejskie sceny z udziałem uczniów
Ekonomik ze skromnym naborem pyta o równość szans powiatowych szkół.
Liczna reprezentacja Zespołu Szkół Ekonomicznych wzięła udział w lipcowym posiedzeniu komisji oświaty. Szukała tam przyczyn słabego naboru na nowy rok szkolny. Uznano bowiem, że winę za mizerię naborową ponosi starostwo.
Podczas obrad, które odbyły się nietypowo, bo w wakacje (radni mają miesięczną przerwę w sprawowaniu mandatu) i poza starostwem, w zawodówce, starosta Adam Hajduk, który ostatnimi czasy nie szczędził cierpkich słów pod adresem ekonomika, stwierdził, że jednak liczył na lepszy efekt w pozyskiwaniu pierwszoklasistów. – Stawiałem na 5 nowych oddziałów w szkole – przyznał. Tymczasem są tylko trzy. Zdaniem nauczycieli i dyrekcji powinien być jeszcze jeden. Dlaczego go zabrakło?
Flagowy okręt szkoły – profil technik ekonomista pozwolił stworzyć z chętnych dwie klasy, które rozpoczną naukę od września. Tylko na planach skończył za to kierunek spedytor, zdaniem pedagogów z ZSE „bardzo opłacalny, zapewniający zatrudnienie”. Według nich klasa powstałaby bez problemu gdyby tylko starostwo zechciało przedłużyć termin naboru, bo chętni do nauki w ekonomiku byli. – Musieliśmy odsyłać dzieci i rodziców, bo nie mieliśmy już dla nich oferty. Odchodzili z płaczem, działy się dantejskie sceny. Gdy interweniowali w starostwie, słyszeli tam, że nauczycielom z ZSE nie zależy na uczniach tylko na własnych pensjach – mówiła członkom komisji Iwona Sobczak odpowiadająca za rekrutację do szkoły. Rozgoryczenie jej kolegów jest tym większe, że w Zespole Szkół Mechanicznych na przedłużenie naboru zezwolono. – Jest w nas pewien żal z tego powodu – dyrektor Zenon Sochacki adresował go do władz powiatu. Dlaczego tak się stało nie wiedział przewodniczący komisji Adrian Plura, a nie mógł odpowiedzieć wicestarosta Andrzej Chroboczek bo musiał wcześniej opuścić posiedzenie.
Według pedagogów z ekonomika jeszcze co najmniej 20 osób mogło uczyć się w ich szkole a tymczasem trafią do placówek w Kędzierzynie, Rybniku czy Wodzisławiu. Urzędnicy ripostowali: z praktyki wiemy, że zostaną na Raciborszczyźnie.
Przewodniczący Plura przekonywał, że o wyborze szkoły decyduje uczeń, a nie starostwo czy dyrektor placówki. Podał przykład z własnego podwórka (jest dyrektorem zespołu szkół w Rudach). – Zachęcałem moich absolwentów gimnazjum by poszli do szkół w Raciborzu. Mają bliżej do rybnickich. Nawet gdy starosta obiecał dać za darmo autobus uczniom, to i tak woleli uczyć się w Rybniku, bo leży 10 km bliżej ich miejscowości. Szef komisji obiecał rzetelną analizę naboru 2012. – Sprawdzimy wszystkie opinie i uwagi. Wyciągniemy wnioski. Być może będę musiał przeprosić, że zawaliliśmy – nie wykluczył Adrian Plura. Wyjawił też, że w samorządzie rozważa się wprowadzenie ograniczeń w przyszłych naborach do ogólniaków, bo w szkołach technicznych powiat widzi przyszłość edukacji.
(ma.w)
Nauczyciel z ZSE spytał starostę co jest bardziej opłacalne dla samorządu: utworzyć klasę 20-osobową (na którą powiat zyskałby subwencję z budżetu państwa) czy pozwolić by uczniowie wybrali szkoły w innych miastach? Usłyszał, że bilans raciborskich szkół jest dodatni bo przyciągają one więcej młodzieży spoza powiatu niż jej oddają na zewnątrz.
Najnowsze komentarze