Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Odlot przy sztaludze

17.07.2012 00:00 red

KRZYŻANOWICE. Judyta Adamczyk jest malarką i pochodzi z Krzyżanowic. Od dziecka próbowała swych sił ze sztuką. W końcu ukończyła studia na raciborskiej uczelni. Edukację skończyła na Uniwersytecie Opolskim na specjalności rzeźbiarskiej, aby rozpocząć pracę w Domu Kultury w Ozimku. Judyta znana jest m.in. z plenerów malarskich w gminie Krzyżanowice oraz warsztatów w ramach projektu Kreator.

– Już od dziecka ojciec wspierał moją działalność plastyczną. Sam jest malarzem i od zawsze udzielał mi cennych wskazówek. Wiele moich prac wysyłał na konkursy. Po kilku sukcesach malowałam głównie pod kątem konkursów – wspomina artystka. W wieku sześciu lat wygrała konkurs, na który namalowała dziecko na wózku inwalidzkim. Jurorzy z początku nie chcieli przyznać jej nagrody gdyż uważali, że sześcioletnie dziecko nie jest w stanie tak malować. – Kiedy malowałam podobny obrazek w pociągu pewna kobieta pytała czy to dziecko siedzi na traktorze – śmieje się absolwentka raciborskiej uczelni.

W czasach szkoły średniej, zafascynowana muzyką, skupiła się głównie na sylwetkach i portretach muzyków. Wiele osób prosiło Judytę o obraz swojego idola. Później nadszedł czas studiów w Raciborzu na kierunku edukacja artystyczna ze specjalnością malarstwo i witraż. – Szczególnie dobrze wspominam zajęcia z drem Grzegorzem Hańderkiem, u którego na zajęciach z rysunku wiele się nauczyłam.  Podobnie z malarstwem u dra Kazimierza Cieślika – wylicza. Na studiach w Opolu prof. Edward Syty pokazał malarce kolejne horyzonty.

Kierunek – ekspresja

Aktualnie prace Judyty Adamczyk można podziwiać w Bastionie św. Jadwigi w Nysie na grupowej wystawie pt. „Ja, człowiek”. Wcześniej była autorska wystawa w Muzeum w Wodzisławiu Śląskim i w Ozimku, gdzie pracuje. Na jej najnowszych obrazach utrwalone są głównie akty w skromnym wnętrzu. Wiele z nich to autoportrety. – Moje malarstwo od zawsze było bardzo ekspresyjne pod względem sposobu kładzenia farby i żywej kolorystyki. Istotną zmianą, jaką wprowadzam jest synteza kształtu i koloru. Wydaje mi się, że moje obrazy stają się bardziej zrównoważone. Coraz bardziej skupiam się na samym otoczeniu postaci, sam człowiek jest tylko przypominającą go sylwetą. Lubię niedopowiedzenia, chcę żeby kształty przypominały tylko to co maluję, a nie opisywały to dosłownie – wyjaśnia i podkreśla, że podczas malowania używa coraz bardziej grubych pędzli, które dają jej dużą swobodę. – Taki obraz powstaje szybko, w trzy, cztery godziny – dodaje. Taki proces tworzenia wynika również z charakteru artysty. Judyta nie ukrywa, że jest niecierpliwa i widać to na jej obrazach. Inni artyści o spokojniejszym temperamencie potrafią przesiadywać przed jednym obrazem tygodniami.

Praca nie taka zła

W Ozimku Judyta jest animatorem kultury, prowadzi zajęcia plastyczne z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi. – Staram się przekazać im jak najwięcej wiedzy, którą sama zdobyłam. Wiele satysfakcji sprawia mi zauważalny postęp u moich podopiecznych, cieszy mnie, że nowe eksperymenty plastyczne przynoszą im tak wiele radości. Momentami zastanawiałam się czy zbyt ambitnie nie podchodzę do zajęć z dorosłymi, myślałam, że panie po czterdziestce przychodzą na zajęcia żeby się zrelaksować i oderwać od obowiązków. One jednak bardzo się cieszą, że tyle opowiadam. Chyba potrzebują nowej wiedzy – mówi córka Bernarda Adamczyka. Praca z nimi i ich zapał bardzo cieszy, choć, jak przyznaje, na malowanie takie jak lubi ma coraz mniej czasu. – Praca zawodowa determinuje kiedy mogę poświecić się malarstwu. Czasem po prostu nie mam już na nic siły. Bywa jednak tak, że zarywam nocki przed sztalugą – wyjaśnia. A najlepiej się maluje samemu przy muzyce, z wyłączonym telefonem. – To intymny proces, w którym wyłączam się totalnie i odlatuję przy sztaludze – dodaje.

Radość i święty spokój

Judyta z Krzyżanowic cieszy się najbardziej kiedy ktoś jest zainteresowany obrazem, który jest już gotowy. Malowanie na zamówienie zbyt ogranicza twórcę. – Raczej interpretuję to co widzę, staram się odwzorowywać emocje, samo podobieństwo obrazu do rzeczywistości jest dla mnie mniej istotne. Nie wszyscy to rozumieją, nie każdy jest tego świadomy – tłumaczy.

Plany artystki to ciągły rozwój malarstwa, jeszcze grubszy pędzel, więcej ekspresji i niedopowiedzeń.

Najbliższym marzeniem jest natomiast więcej czasu wolnego na swobodne tworzenie w domu i jeszcze więcej energii, którą wkłada w zajęcia plastyczne i organizowanie imprez kulturalnych. – Nie wiem co będzie za 10 czy 20 lat, jak będzie wyglądać moje malarstwo, choć myślę, że głównym tematem moich prac nadal pozostanie człowiek, on najbardziej mnie fascynuje – kończy Judyta Adamczyk.

(woj)


Jeśli znasz osobę z pasją, która tworzy w zaciszu swego domu, proszę daj nam znać. Wspólnie doceńmy osoby, które są bogactwem naszego regionu. Tel. 662 074 637 lub

e-meil: m.wojnarowski@nowiny.pl

  • Numer: 29 (1053)
  • Data wydania: 17.07.12