Mali wdzięczni pacjenci
Oddział ten jest inny od pozostałych, ma wymagających, ale niezwykle wdzięcznych pacjentów, których leczenie jest równie odpowiedzialne, co satysfakcjonujące, jeśli tylko uzyskuje się pozytywne efekty. Na raciborską pediatrię, kierowaną przez ordynator dr n.med. Urszulę Ciechanowską, trafiają dzieci zarówno kilkudniowe, jak i te starsze, włącznie z młodzieżą, która nie ukończyła jeszcze 18 roku życia.
Pomoc znajdują tam najczęściej mali pacjenci z chorobami układu oddechowego oraz zakażeniami przewodu pokarmowego. Leczone są również dzieci z zakażeniami wirusowymi i bakteryjnymi dotyczącymi innych układów, np. dróg moczowych. Mniejszą grupę stanowią pacjenci z problemami kardiologicznymi, którymi opiekuje się lek. med. Jadwiga Rapnicka. Niestety, również u dzieci występują choroby nowotworowe układu krwiotwórczego np. białaczka, a także różne guzy. Tacy mali pacjenci wstępnie są diagnozowani na oddziale, a następnie kierowani do ośrodków specjalistycznych.Diagnostyka u najmłodszych pacjentów, którzy zazwyczaj nie potrafią powiedzieć co im dolega, a w dodatku bardzo się boją, jest trudna i wymaga sporego medycznego doświadczenia. Doktor Urszula Ciechanowska jest jednak przekonana, że kilkadziesiąt lat pracy, które posiadają lekarze, ułatwia to zadanie, pozwalając właściwie ocenić rodzaj schorzenia, a następnie sposób leczenia. Bardzo pomocny w podejmowaniu tych decyzji jest dział diagnostyczny szpitala. Medycy korzystają też z bardzo dobrego laboratorium mikrobiologicznego oraz laboratorium analitycznego, jak również z pracowni rentgenowskiej wyposażonej w tomograf komputerowy i USG.
Niebezpieczne wirusy
Ciągle dużym problemem u dzieci są choroby wirusowe, na które nadal nie ma celowanego leczenia. Niebezpieczne są zwłaszcza powikłania chorób zakaźnych, m.in. ospy wietrznej: zapalenia płuc, mózgu, czy zakażenia tkanek miękkich. – Ostatnio dość często rozpoznajemy mononukleozę zakaźną, która może przebiega jak angina, niestety ponieważ jest chorobą wirusową, nie będzie ustępować pod wpływem leczenia antybiotykami. Dzięki szczepieniom opanowany został natomiast problem zachorowań na odrę, podobnie zresztą jak i na świnkę i różyczkę, których w ostatnich latach prawie w ogóle nie obserwujemy – wyjaśnia specjalista pediatra. Pani doktor przypomina, że na oddziale prowadzona jest diagnostyka w kierunku rotawirusa i adenowirusa. Dzięki temu np. wiadomo, że spowodowanej nimi biegunki nie leczy się antybiotykami, które dodatkowo obciążają dziecko. Istnieje też możliwość oznaczenia prokalcytoniny, której wysoki poziom wskazuje na infekcje bakteryjną, a więc konieczność zastosowania antybiotyku. Pomoc znajdują tam najczęściej mali pacjenci z chorobami układu oddechowego oraz zakażeniami przewodu pokarmowego. Leczone są również dzieci z zakażeniami wirusowymi i bakteryjnymi dotyczącymi innych układów, np. dróg moczowych. Mniejszą grupę stanowią pacjenci z problemami kardiologicznymi, którymi opiekuje się lek. med. Jadwiga Rapnicka. Niestety, również u dzieci występują choroby nowotworowe układu krwiotwórczego np. białaczka, a także różne guzy. Tacy mali pacjenci wstępnie są diagnozowani na oddziale, a następnie kierowani do ośrodków specjalistycznych. Diagnostyka u najmłodszych pacjentów, którzy zazwyczaj nie potrafią powiedzieć co im dolega, a w dodatku bardzo się boją, jest trudna i wymaga sporego medycznego doświadczenia. Doktor Urszula Ciechanowska jest jednak przekonana, że kilkadziesiąt lat pracy, które posiadają lekarze, ułatwia to zadanie, pozwalając właściwie ocenić rodzaj schorzenia, a następnie sposób leczenia. Bardzo pomocny w podejmowaniu tych decyzji jest dział diagnostyczny szpitala. Medycy korzystają też z bardzo dobrego laboratorium mikrobiologicznego oraz laboratorium analitycznego, jak również z pracowni rentgenowskiej wyposażonej w tomograf komputerowy i USG.
Niebezpieczne wirusy
Ciągle dużym problemem u dzieci są choroby wirusowe, na które nadal nie ma celowanego leczenia. Niebezpieczne są zwłaszcza powikłania chorób zakaźnych, m.in. ospy wietrznej: zapalenia płuc, mózgu, czy zakażenia tkanek miękkich. – Ostatnio dość często rozpoznajemy mononukleozę zakaźną, która może przebiega jak angina, niestety ponieważ jest chorobą wirusową, nie będzie ustępować pod wpływem leczenia antybiotykami. Dzięki szczepieniom opanowany został natomiast problem zachorowań na odrę, podobnie zresztą jak i na świnkę i różyczkę, których w ostatnich latach prawie w ogóle nie obserwujemy – wyjaśnia specjalista pediatra. Pani doktor przypomina, że na oddziale prowadzona jest diagnostyka w kierunku rotawirusa i adenowirusa. Dzięki temu np. wiadomo, że spowodowanej nimi biegunki nie leczy się antybiotykami, które dodatkowo obciążają dziecko. Istnieje też możliwość oznaczenia prokalcytoniny, której wysoki poziom wskazuje na infekcje bakteryjną, a więc konieczność zastosowania antybiotyku.
Szczepić czy nie szczepić?
Szczególnym okresem jest zima i wczesna wiosna, kiedy rośnie liczba małych pacjentów. Najwięcej jest wówczas przypadków zapalenia płuc i biegunek rotawirusowych. Liczba dzieci zaszczepionych na rotawirusy niestety ciągle jest zbyt mała. Ponieważ szczepienia przeciwko tym szczepom są odpłatne, dlatego większość maluchów nie jest szczepiona. Przeciwko rotawirusom dziecko można zaszczepić tylko do 6 miesiąca życia. W tym okresie rodzice muszą ponosić jednak inne dodatkowe koszty związane z przyjściem na świat nowego członka rodziny, np. kupić całą wyprawkę. Gdy w rodzinie jest to kolejne dziecko, zakup szczepionki to potężny wydatek. – Absolutnie namawiam do szczepień. Widziałam już zbyt wiele dzieci z poważnymi powikłaniami i gdyby zostały wcześniej zaszczepione przebieg choroby byłby lżejszy, a być może w ogóle by nie zachorowały. W ostatnich latach nie odnotowujemy przypadków śmiertelnych, natomiast jeszcze 15-20 lat temu rzeczywiście dużo dzieci umierało, głównie z powodu chorób infekcyjnych, w tym z powodu biegunek – wspomina ze swojej praktyki traumatyczne zdarzenia doktor Urszula Ciechanowska. Przypomina, że nigdy nie zostało potwierdzone, że szczepienia mogą prowadzić do chorób neurologicznych, wręcz przeciwnie, są dowody naukowe na to, że choroby te nie mają z nimi związku. – Istnieją rozmaite lobby antyszczepieniowe i pod ich naciskiem niektórzy rodzice nie szczepią dzieci. A przecież np. tężec jest chorobą śmiertelną i jeśli dziecko zachoruje, szanse na wyleczenie są znikome. Nigdy nie wiadomo, czy dziecko nie ulegnie np. wypadkowi komunikacyjnemu, nie dojdzie do masywnego zanieczyszczenia ran i zakażenia tężcem. Nie chciałabym wtedy być w skórze rodzica, który nie zaszczepił swego dziecka – ostrzega pani doktor. Aby wielokrotnie nie męczyć małego pacjenta zastrzykami, można podać dziś szczepionki skojarzone, tzw. wieloważne, zawierające w jednej strzykawce nawet sześć antygenów. Te nowej generacji szczepionki są dobre i bezpieczne, jednak barierą znów jest cena. – Jestem przekonana, że nastawienie społeczeństwa do szczepień byłoby bardziej przychylne, gdyby były one tańsze – uważa pani ordynator.
W szpitalu z mamą
Zmieniła się mentalność, ale również zasady działania szpitala. Dziś oddział pediatrii przygotowany jest na to, aby dzieci nie musiały pozostać tam same. Jeżeli więc mama wyrazi chęć, wówczas przyjmowana jest wraz z dzieckiem. Łóżek dla mam jest wprawdzie osiem, ale gdy ich zabraknie mamy mogą bez problemu spać na karimacie, czy siedzieć przy dziecku na krzesełku. Wyjątek oczywiście stanowią mamy karmiące, dla których miejsce leżące zawsze musi się znaleźć. – Rodzice bywają różni, jedni rozumieją, że trzeba dziecko ukłuć, by podać lek lub zrobić badania, inni mają nam za złe nawet to, że dziecko jest chore i musiało się znaleźć w szpitalu. Niestety nie ma jeszcze metod pobierania krwi czy leczenia mniej inwazyjnego, choć w pediatrii bardzo by się przydały. Na oddziale mamy jednak świetne pielęgniarki, które starają się tak wykonywać iniekcje dzieciom, aby były możliwie najmniej bolesne – przyznaje pani doktor. Pacjentami na pediatrii opiekuje się 13 pielęgniarek oraz czterech lekarzy, w tym jeden na kontrakcie, a także lekarze dyżurujący. Na oddziale jest 21 łóżek oprócz ośmiu już wspomnianych dla mam. Oczywiście zawsze pierwszeństwo mają pacjenci, jeśli więc brakuje miejsc mama musi poczekać, aż któreś z łóżek się zwolni. Zdarzało się, że trzeba było pożyczać łóżka z innych oddziałów. Obecnie poza pediatrią żaden inny oddział raciborskiego szpitala nie ma kontraktu na leczenie dzieci. Lekarze rejonowi po stwierdzeniu ewidentnego zapalenia wyrostka czy niezbędnej pomocy chirurgicznej lub laryngologicznej, małych pacjentów kierują do Szpitala Wojewódzkiego w Rybniku. – Panuje tendencja, żeby dzieci były leczone na oddziałach dziecięcych, a więc tam, gdzie jest ładnie, kolorowo i gdzie lekarze mają doświadczenie w pracy z dziećmi. Wyjazd poza Racibórz może by trudny dla rodziców, myślę jednak, że już sam pobyt na oddziale dziecięcym dla małego pacjenta jest bardziej korzystny – uważa ordynator. Szczególnie, że na pediatrii dba się nie tylko o zdrowie pacjenta, ale również jego dobre samopoczucie. Na oddział przychodzą więc wolontariusze – studenci Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej z Raciborza z Fundacji „Dr Clown”, którzy poprzez zabawę likwidują stres i napięcia spowodowane nietypową i często bardzo trudną sytuacją chorego dziecka. Organizowany jest Mikołaj i Dzień Dziecka. Natomiast panie nauczycielki ze Szkoły Podstawowej nr 13 i Gimnazjum nr 1 prowadzą normalne szkolne zajęcia. Poza tym dzieci odwiedza pani bibliotekarka, która przynosi książki i organizuje konkursy.
Higieny nigdy za wiele
Szpital to ostateczność, dlatego warto dołożyć wszelkich starań, aby dziecko na oddział nie trafiło. – Najważniejsze są zasady higieny, przenoszenie infekcji odbywa się bowiem głównie poprzez brudne ręce. Z moich obserwacji wynika również, że dzieci bardzo mało przebywają na świeżym powietrzu, zwłaszcza w okresach jesienno-zimowych. Niezdrowe jest też przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach, zwłaszcza wśród chorych, co sprzyja szerzeniu się zakażeń. Koniecznie trzeba wietrzyć pomieszczenia. Nierzadko się zdarza, że mama wchodząc na oddział zamyka okno. Tymczasem ilość nagromadzonych drobnoustrojów sprzyja infekcjom – tłumaczy pediatra Urszula Ciechanowska. Pani doktor doskonale zna swoich pacjentów, w zawodzie praktykuje ponad 30 lat. Od początku swojej kariery zawodowej związana jest Raciborzem, gdzie trafiła zaraz po ukończeniu studiów. Ordynatorem oddziału jest od ok. 15 lat. – Dzieci są bardzo wdzięcznymi pacjentami. Trafna ocena choroby i właściwie zastosowana terapia sprawia, że szybko i pięknie zdrowieją. Podnosi to nas na duchu i wynagradza wszystkie wysiłki związane z trudną diagnostyką. Praca z małymi pacjentami jest więc zdecydowanie bardziej optymistyczna niż z dorosłymi – zapewnia doktor Urszula Ciechanowska.
Ewa Osiecka
Najnowsze komentarze