Świątynia na styku trzech diecezji
Markowice, to dziś jedna z bardziej atrakcyjnych dzielnic, do której przeprowadza się coraz więcej mieszkańców Raciborza. Tym samym rozrasta się też miejscowa Parafia św. Jadwigi, a duży kościół powraca do swej świetności sprzed lat, ponownie wypełniając się wiernymi.
Markowicka parafia liczy sobie ok. 800 lat. Obecny kościół wybudowany i konsekrowany w 1877 r., powstał w miejscu małego drewnianego kościółka z 1623 r. również pod wezwaniem św. Jadwigi. Jak głosi legenda, kościółek ten rozebrano, kiedy mury nowej świątyni sięgnęły stropu. Z tego okresu zachował się zabytkowy marmurowy krzyż ufundowany przez wiernych w 1856 r. oraz równie cenne – obraz św. Jadwigi i figurka św. Nepomucena.
Budowę kościoła, pod którego kamień węgielny położono w 1874 r. nadzorował ówczesny proboszcza ks. Teodor Neuman. Piękna neogotycka świątynia służyła wiernym Markowic oraz okolicznych wiosek. Dopiero z czasem, gdy powstawały nowe kościoły, miejscowości te usamodzielniały się tworząc własne parafie: Kuźnia Raciborska w 1892 r., Raszczyce w 1921 r., Nędza w 1926 r. i Babice w 1981 r.
Dbali o jego świetność
Wkład w rozwój markowickiego kościoła wnosili kolejni duszpasterze. Ks. Leon Urbański, proboszcz parafii w latach 1932–1950, ufundował tabernakulum. Spoczął też na nim obowiązek usuwania szkód jakie wyrządziła II wojna światowa. Naprawy wymagały m.in.: zniszczona konstrukcja muru wieży, mur i przypory kościoła, uszkodzony dach, a także konieczne było uporządkowanie obejścia świątyni. Prace te, w ciągu swej dziewięcioletniej bytności w parafii kontynuował następny proboszcz, ks. Leon Pakuła. W tym czasie przy wsparciu parafian wymieniono np. pokrycie dachu z czarnego łupku na płyty eternitowe. Nowymi, mniejszymi trzeba było zastąpić neogotyckie obrazy drogi krzyżowej, które zdjęte w celu renowacji niestety nigdy nie wróciły na swoje miejsce.
Ks. dr Jan Szkatuła przejmując probostwo, rozpoczął swe urzędowanie od rozbudowy w 1961 r. zakrystii oraz wykonania schodów i piwnicy, w której mieściła się kotłownia. Przeniesiono też chrzcielnicę, aby w jej miejsce ustawić ambonę. Pozwoliło to na wykonanie wejścia i schodów prowadzących do niej z rozbudowanej zakrystii. Przeprowadzono też szereg prac przy ołtarzu głównym i ołtarzach bocznych. W 1968 r. po raz kolejny zmieniono obrazy drogi krzyżowej. Rok później na skutek wadliwego działania ogrzewania nadmuchowego konieczne było pomalowanie wnętrza kościoła oraz przemalowanie dwóch fresków z połowy XX wieku w prezbiterium.
Jubileusze 750-lecia istnienia parafii oraz 100-lecia istnienia kościoła obchodzone w 1977 r. skłoniły ks. Jana Chodurę, który sprawował funkcję proboszcza w latach 1974 – 1980 do przeprowadzenia gruntownego remontu. Pomalowano m.in. ściany, sufity, ołtarze, figury, obrazy i ławki. Ponadto stare neogotyckie organy zastąpiono nowymi, znacznie większymi.
Z Bierdzan do Markowic
Ks. Chodura wyjeżdżając na misje do Togo pozostawił parafię ks. infułatowi Marianowi Żaganowi. Dziś już emerytowany duszpasterz swe obowiązki proboszcza w markowickiej parafii wypełniał 30 lat.
Wcześniej, przez 15 lat będąc proboszczem w Parafii św. Jadwigi w Bierdzanach zasłynął z odkrycia pięknych malowideł, które znajdowały się w tym kościółku. Na ich ślad naprowadziło go powiedzenie Józefa Lompy: „Wyglądasz, jak bierdzańska śmierć”. Ta właśnie śmierć wraz z wieloma innymi scenami religijnymi, tworzącymi tzw. biblię dla ubogich została zamalowana kilkoma warstwami olejnej zielonej farby. Zdaniem ks. Żagana w ten sposób chciano rozświetlić pozbawiony elektryczności i otoczony starymi rosłymi dębami mały drewniany kościółek.
Po objęciu probostwa w Markowicach zdecydował o pokryciu dachu kościoła i jego wieży blachą miedzianą. Roboty przeprowadzono w latach 1983 – 1985. Następnie z jego inicjatywy wyremontowano prezbiterium. Wykonane zostały też nowe schody do ołtarza, a miejsce piaskowca zastąpił strzegomski granit, którym w następnych latach wyłożono całą posadzkę świątyni. Ponadto usunięto znaczną część balasek, oddzielających prezbiterium od nawy, a stół ofiarny oraz ambonę wykonano z nowych materiałów. W 1988 r. kościół został ponownie pomalowany. W ławkach zamontowano ogrzewanie elektryczne. Niewykorzystaną piwnicę i kotłownię zamieniono na kaplicę przedpogrzebową wraz z pomieszczeniem chłodni. Gruntownej renowacji poddano również mechanizm zegarowy wraz z tarczami. To jednak tylko część z wielu prac, które ks. infułat Marian Żagan zadysponował w kościele.
– A pamiętam jak przyjechaliśmy do Markowic, weszliśmy do kościoła i usiedliśmy w ostatniej ławce. Ksiądz wtedy powiedział: „Nie będę miał tu nic do roboty. Tu jest wszystko zrobione” – wspomina gospodyni opiekująca się księdzem, Franciszka Kraiczek.
Markowicka parafia jest chyba jedyną na tym terenie, która posiada własny kort tenisowy. Maleńka salka katechetyczna zamieniona została na wygodny dom parafialny, w którym można organizować imprezy dla 80 osób, jest też tam salka gimnastyczna i siłownia. Nieopodal plebanii wiedzie droga na cmentarz, wybudowana staraniem ks. Żagana, z myślą o bezpieczeństwie wiernych, którzy dotychczas w kondukcie chodzili ruchliwą ulicą. Jego dumą jest piękny kilkunastometrowy modrzew, który przed 30 laty, jako maleńkie drzewko, przywiózł z Bierdzan.
Ksiądz związany był mocno z młodzieżą, z którą wyjeżdżał w góry – zimą na narty, a latem na wycieczki, m.in. w Tatry Wysokie i Beskidy. Zawsze pod namioty i z własnym kociołkiem, w którym gotowano jedzenie. Do dziś u części już dorosłych parafian pozostało umiłowanie do wędrówek.
– Najtrudniejsze były rozstania, gdy po wspólnie spędzonych latach w parafii, młodzi ludzie wyjeżdżali za granicę, na zawsze – wspomina z żalem ks. infułat.
Ten nadzwyczaj duży kościół, w którym jest ok. 500 miejsc siedzących przeżywał wielkie wydarzenia. Należą do nich coroczne odpusty, na które przybywało zawsze 33 księży. Ks. Żagan uważa, że nie mogło być inaczej, skoro parafia położona jest na styku trzech diecezji: opolskiej, gliwickiej i katowickiej.
Przez 100 lat w Markowicach były siostry ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej w Leśnicy. Gdy przed trzema laty opuściły swój dom zakonny znajdujący się w sąsiedztwie kościoła, ks. Żagan chciał zamienić go na dom dla emerytowanych księży. Koszty zakupu budynku przerosły jednak jego oczekiwania. Dziś obiekt stoi pusty i niszczeje.
Kontynuuje tradycyjne duszpasterstwo
Od dwóch lat proboszczem parafii św. Jadwigi w Markowicach jest ks. Józef Ibrom – wcześniej dyrektor Diecezjalnego Domu Formacyjnego i proboszcz Parafii św. Piotra i Pawła w Nysie.
Cieszy go rosnąca liczba mieszkańców, którzy budują domy w atrakcyjnych zakątkach Markowic.
– Nasza parafia, która liczy dziś 1800 wiernych rozwija się. Mamy coraz więcej dzieci, co jest rzadkością w innych parafiach. Kiedyś planowano zlikwidować szkołę, a dziś brakuje w niej miejsc. Podobnie jest z przedszkolem – mówi ks. Józef Ibrom.
Wszystko jednak ma dwie strony.
– Ponieważ ludzi przybywa, trudno ich zintegrować z parafią. Najłatwiej robi się to przez dzieci, szczególnie gdy idą do komunii. Inicjatywę przejmują również sami parafianie. Na ul. Wita Stwosza, gdzie jest kilka nowych domków, mieszkańcy organizują festyn uliczny, w ten sposób integrują się i nawet proboszcza zapraszają – uśmiecha się ks. proboszcz.
Wśród ważnych dorocznych wydarzeń oprócz odpustu, co roku odbywa się festyn parafialny, a także procesje na św. Marka i św. Urbana. Pomimo, że w Markowicach jest pięciu rolników, w ubiegłym roku zorganizowano tam dożynki powiatowe.
Przy kościele działają grupy religijne, np. „żywego” różańca, są ministranci i marianki. Parafia jest aktywna, ludzie są bardzo zaangażowani w jej życie. Dbają o kościół i jego obejście, sprzątają, utrzymują zieleń.
– To tradycyjna parafia z typowym duszpasterstwem. Mój poprzednik, ks. infułat, który mieszka tu z nami, był doskonałym duszpasterzem, a dobrych rzeczy nie należy niszczyć, dlatego kontynuuję jego pracę – podkreśla ks. Józef Ibrom.
Historia kościoła opisana została w pierwszej części pracy dyplomowej inżynierskiej „Elementy projektu rehabilitacji zabytkowego kościoła w Raciborzu–Markowicach” Izabeli Czogały z Markowic.
Ewa Osiecka
Najnowsze komentarze