Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Profesor o duszy Ślązaka

19.06.2012 00:00 red

Nie istnieje dziś Śląsk bez ludzi, szczególnie tych wybitnych, których więź ze swym ojczystym regionem przejawia się w pielęgnacji i popularyzacji jego dziedzictwa kulturowego. Dlatego tak ważna jest idea uhonorowania postaci nieprzeciętnych, Ślązaków, których osiągnięcia wnoszą znaczący wkład w rozwój różnych sfer życia społecznego, naukowego, kulturalnego oraz gospodarczego Śląska.

Z myślą o osobach i instytucjach szczególnie zasłużonych w krzewieniu i propagowaniu śląskiego dorobku kulturowego, co roku przyznawana jest Nagroda Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie. W tym roku w gronie laureatów znalazł się prof. dr hab. Norbert Honsza – germanista, historyk literatury i kultury, krytyk literaci, publicysta, znawca stosunków polsko-niemieckich. Nagrodę otrzymał wspólnie z Adamem Makowiczem – legendą jazzu, wybitnym pianistą i filantropem mieszkającym w Stanach Zjednoczonych.

Przyznające nagrody Towarzystwo Przyjaciół Śląska w Warszawie powstało z inicjatywy dra Józefa Musioła, prawnika, dziennikarza i literata, przede wszystkim zaś Ślązaka z dziada pradziada. Nie tylko zgromadził on Ślązaków w Warszawie, ale także zadbał o uhonorowanie najwybitniejszych postaci tego regionu, w gronie których znaleźli się m.in.: kompozytorzy Henryk Mikołaj Górecki i Wojciech Kilar, reżyser Kazimierz Kutz, znawca i popularyzator języka polskiego Jan Miodek, piłkarz Gerard Cieślik, aktorzy Franciszek Pieczka i Olgierd Łukaszewicz, pianista Piotr Paleczny, bp Alfons Nossol, chirurg i kardiolog Andrzej Bochenek, a nawet Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny. Nagroda przyznawana jest od 1995 r.

Śląskie korzenie

Profesor Norbert Honsza urodził się w Wodzisławiu Śląskim. W swych zainteresowaniach naukowych i dydaktycznych nie mógł więc pozostać obojętny na sprawy Śląska, który jawi się jako swoisty fenomen kulturowy.

– Jestem Ślązakiem przez całe życie. Z Wodzisławia, przez Racibórz, gdzie pracowałem w szkole na Ocicach wyemigrowałem do Wrocławia. Tam studiowałem germanistykę i związałem się z Uniwersytetem Wrocławskim. Jestem Ślązakiem, który stał się Dolnoślązakiem – mówi o swych korzeniach prof. Norbert Honsza.

Wykładowca na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie kierował Zakładem Współczesnej Literatury i Kultury Niemieckiej w Instytucie Filologii Germańskiej, był równocześnie profesorem Uniwersytetu Opolskiego, Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie oraz Uniwersytetu w Ostrawie.

– Organizowałem germanistykę na Uniwersytecie w Katowicach. W okresie powojennym miałem znakomite relacje z wieloma wybitnymi Ślązakami m.in. pisarzami i dziennikarzami Wilhelmem Szewczykiem, Zdzisławem Hierowskim, Tadeuszem Kijonką, a niektóre kontakty przetrwały do dzisiaj, gdyż już 40 lat znamy się z Kazimierzem Kutzem – wspomina.

Pan profesor nie spotkał się też z większymi problemami tych czasów, choć zajmował się językiem niemieckim profesjonalnie, nauczał go, wykładał literaturę.

– Nikt nie zabraniał mi publikować w języku niemieckim w pismach wrocławskich. Dlatego mam tyle publikacji naukowych, które powstały właśnie w okresie PRL. Być może jednak pracując w zawodzie akademickim, kiedyś łatwiej było o sprawach śląskich pisać, przemycając pewne treści w pismach naukowych, niejako poza cenzurą, ponieważ adresowane były do węższego grona czytelników niż pisma codzienne – opowiada.

Choć literatura śląska i postaci z nią związane nie stanowią głównego nurtu zainteresowań naukowych prof. Norberta Honszy, nie obcy są mu tacy pisarze, jak np.: Josef von Eichendorff, Gerhart Hauptmann, czy Horst Bienek, czemu dawał wyraz w swoich publikacjach oraz referatach wygłaszanych podczas konferencji.

Wybitne osiągnięcia naukowe wykazujące związki ze Śląskiem, postawiły prof. Norberta Honszę wśród laureatów „Nagrody Kulturalnej Śląska Kraju Dolnej Saksonii 2003” przyznawanej przez dolnosaksoński rząd krajowy. To prestiżowe wyróżnienie wręczane przez Niemców już od 1977 r. otrzymała równolegle pisarka i psycholożka Olga Tokarczuk. Dla śląskiego naukowca nagroda miała ogromne znaczenie, gdyż była zwieńczeniem wieloletnich dążeń do prowadzenia polsko-niemieckiego dialogu pozbawionego nienawiści i ksenofobii. Pan profesor uważa, że przyznana po dziewięciu latach Nagroda Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie jest kontynuacją niemieckiego wyróżnienia.

– Być może rozczaruję Panią, ale nie mam takiego „zwierzęcego” przywiązania do śląskości. Powiedziałem w Warszawie, że moja śląskość wypływa z korzeni, z pewnej postawy moralnej, etycznej, przywiązania do tych ziem, ale bez zatracania się – dziś jesteśmy Europejczykami. Niemniej to przywiązanie, pielęgnowanie kultury małych ojczyzn jest potrzebne wszystkim krajom dbającym o swoje tradycje, dlaczego więc my nie mamy pielęgnować swoich śląskich, góralskich czy mazurskich korzeni? Ludowość, choć ostatnio zmieniła swoje oblicze, będzie istniała zawsze, przez kolejne tysiąclecia, ponieważ ludzie właśnie w małych ojczyznach przeżywają swoje codzienne troski i radości. Żyjąc w nich idealnie byłoby nie zasklepiać się, widzieć co dzieje się na świecie. Mieć otwartą perspektywę. To jednak zależy od wielu okoliczności, od wykształcenia, możliwości kontaktu z zagranicą itd. – twierdzi prof. Norbert Honsza.

Pan profesor ceniony za swą wiedzę wielokrotnie otrzymywał propozycje tzw. visiting professor wykładając całymi semestrami w Siegen, Bochum, Hamburgu. Kontakt z niemieckimi naukowcami i niemiecką dydaktyką następnie profitował dla dydaktyki polskiej, gdyż wracając do Wrocławia wprowadzał różne innowacje do swych seminariów. Ponadto prowadził wykłady i odczyty w Tokio, Vancouver, Stambule, Zurychu, Lipsku, Wiedniu, Amiens i Stockholmie.

– Nigdy nie miałem powodu, aby opuścić Polskę. Wiedziałem, że jak dobrze napiszę, to zawsze zostanie to opublikowane w kraju lub za granicą. Poza tym jestem przywiązany do Śląska, lubię wyjeżdżać, dłużej bywałem w Monachium i Berlinie, jeździłem na zagraniczne kongresy, ale zawsze wracałam na swój Dolny Śląsk – przyznaje naukowiec.

Pracowity uczony

Wśród wielu osiągnięć, do których z pewnością zaliczyć można przynależność do krajowych i zagranicznych towarzystw naukowych, prof. Norbert Honsza był również dziekanem wydziału filologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego, wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Germanistów Polskich, a także prezydentem Towarzystwa Polsko-Niemieckiego oraz Polsko-Austriackiego.

Nad obowiązki administracyjne stawiał jednak przede wszystkim pracę naukową. Rezultatem jej jest ponad 1000 publikacji m.in. z zakresu literatury niemieckiej, komparatystyki, literatury popularnej, stosunków polsko-niemieckich i badań interdyscyplinarnych. Wydał też 50 książek np. o Tomaszu Mannie, Heinrichu Böllu, Günterze Grassie, Peterze Handkem i Kurcie Tucholskym. Wypromował ponad 50 doktorów.

Ponieważ zawsze przejawiał słabość do dziennikarstwa pracował we wrocławskim niemieckojęzycznym dzienniku „Arbeiterstimme”, redagował serię naukową „Germanica Wratislaviensia”, był współredaktorem czasopisma Uniwersytetu Wrocławskiego „Zbliżenia. Polska – Niemcy”, a także współwydawcą czasopisma Wyższej Szkoły Studiów Międzynarodowych w Łodzi „Zbliżenia Interkulturowe. Polska – Niemcy – Europa. Polityka. Kultura. Społeczeństwo”

– Mogę sobie wiele rzeczy zarzucić, z pewnością jednak nie to, że nie byłem pracowity. Tak jest w każdym zawodzie, gdy chce się coś osiągnąć – przekonuje.

Obecnie pana profesora skusiła praca w Wyższej Szkole Studiów Międzynarodowych i Dyplomacji w Łodzi, gdzie ma swoją katedrę. Ponadto za namową ówczesnego rektora raciborskiej uczelni prof. Joachima Raczka, wykłada w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu. Decyzja ta pozwoliła na utworzenie kierunku germanistyki na tej uczelni. Taki kierunek nie mógłby powstać, gdyby rektor nie zatrudnił samodzielnego pracownika naukowego.

– Przez stary sentyment do Śląska zdecydowałem się również na pracę w Raciborzu. Mam tu sympatycznych studentów, a ich znajomość języka jest lepsza niż studentów w Łodzi – twierdzi prof. Norbert Honsza.

Ewa Osiecka

  • Numer: 25 (1049)
  • Data wydania: 19.06.12