50 lat później
Pół wieku po maturze spotkali się absolwenci Technikum Mechanicznego w Raciborzu.
Uroczysty zjazd zorganizowany w sobotę 9 czerwca. zainaugurowała msza św., po której byli uczniowie raciborskiego „Mechanika” zwiedzili swą szkołę. Na pierwsze spotkanie po 50 latach przyjechało 15 kolegów ze szkolnej ławy. – W 1957 r. w klasie I a o profilu budowa maszyn było nas 43. Po trzech latach nauki liczba uczniów tak zmniejszyła się, że połączono naszą klasę z klasą b, która na początku liczyła również ponad 40 uczniów – wspomina lata szkolne współorganizator spotkania Józef Mrowiec z Rybnika.W pamięć absolwentów szczególnie mocno wpisał się wychowawca, dziś już nieżyjący Stanisław Kucharczyk, który uczył matematyki i fizyki. Pan Józef wspomina go z wielkim sentymentem, jako świetnego matematyka oraz nauczyciela z powołania, którego nie miał już potem nawet na politechnice. – Spod jego ręki z naszej klasy wyszedł m.in. matematyk z tytułem profesora, który pracował na Uniwersytecie Wrocławskim, a obecnie na Uniwersytecie Illinois w Stanach Zjednoczonych – opowiada.Tak jak na prawdziwych uczniów przystało, chodzili również na wagary do Obory oraz na potańcówki szkolne z dziewczętami z liceum ogólnokształcącego i ekonomicznego. Do szkoły uczęszczali uczniowie z całej Polski, część z nich np. chłopcy z Warszawy, Sławkowa, z Rejowca w Lubelskiem, czy Rybnika mieszkali w internacie, część dojeżdżała z pobliskich miejscowości, a część stanowili uczniowie miejscowi. Do matury przystąpiło 27 osób. Egzaminy były pisemne z polskiego i matematyki. W technikum zdawało się także przedmioty zawodowe – materiałoznawstwo i wytrzymałość materiałów oraz należało zaliczyć projekt techniczny. Egzamin maturalny był formą przygotowania do zawodu szczególnie, że patronami tej szkoły były dwa zakłady Rafako i Rafamet w Kuźni Raciborskiej. – Większość z nas poszła na studia – mówi pan Józef. Potrzebę spotkania z dawnymi kolegami Józef Mrowiec miał już wcześniej. Udało się ją urzeczywistnić dopiero pod koniec ubiegłego roku przy pomocy trzech kolegów z Raciborza. – Gdy zadzwonił jeden z nich bardzo się ucieszyłem. Następnego dnia po telefonie wsiadłem w samochód i przyjechałem do Raciborza. Rozpoczęliśmy wspólne poszukiwania, w efekcie znaleźliśmy wszystkich, nawet tych którzy już nie żyją – opowiada. Podczas spotkania nie było też problemu z rozpoznaniem się. – Wszyscy postarzeliśmy się, ale podobieństwo zostało – śmieje się pan Józef. Absolwenci raciborskiego „mechanika” sobotnie popołudnie spędzili w restauracji „Racibor” na wspomnieniach również tych z lat szkolnych.
(ewa)
Najnowsze komentarze