Zakonna parafia z bawarską Madonną
W miniony weekend mieszkańcy Płoni, podczas trzydniowego festynu świętowali jubileusz 80-lecia istnienia swego Kościoła pw. św. Paschalisa. Powstanie własnej parafii zawdzięczają ojcom franciszkanom, którzy w latach 20. minionego wieku przybyli do Raciborza. Do dziś jest to jedyny zakon męski w mieście.
– Franciszkanie pojawili się w Raciborzu nie przypadkiem. Ponieważ po pierwszej wojnie światowej nastał trudny okres i nie było księży, o duszpasterską pomoc do zakonu braci mniejszych zwrócił się raciborski dziekan ks. Wilhelm Pfleger – opowiada gwardian Klasztoru pw. św. Paschalisa w Raciborzu, proboszcz o. Lucjan Dawid Franek.
Do momentu pojawienia się zakonników, mieszkańcy Płoni przynależeli do parafii Św. Jana Chrzciciela na Ostrogu. Po pierwszej wojnie światowej, ówczesny proboszcz, ksiądz dziekan Wilhelm Pfleger, w porozumieniu z kurią Archidiecezji Wrocławskiej, zdecydował o wybudowaniu świątyni na Płoni. Kościół ten miał być pod wezwaniem Corpus Christi, a na miejsce jego budowy wybrano parcelę położoną pomiędzy ul. Rybnicką a ul. Szkolną. Ze względu na koszty, Franciszkanie odstąpili od tego pomysłu. Ostatecznie ojciec Ksawery Zgolnik postanowił na potrzeby zakonu zaadaptować gospodę z dużą sala taneczną (Weinquelle) przy ul. Sudeckiej. Część jej zamieniono na cele klasztorne, a w sali urządzono prowizoryczny kościół. Ołtarz dla nowej świątyni ofiarowali franciszkanie ze swojej bazyliki w Panewnikach, ambonę ufundował magistrat, zakupiono też 30 ławek. Dobudowana została wieża kościelna. Z Opolda w Turyngii przywieziono natomiast dwa stalowe dzwony o nazwie św. Franciszek i św. Antoni.
W krótkiej historii dzielnicy Płonia i jej mieszkańców „Ocalić od zapomnienia” Aleksandry Gajdy można przeczytać, że w pierwszy dzień Zielonych Świąt, a było to 23 maja 1920 r., gdy rozbrzmiały dzwony kościoła na Ostrogu, ksiądz dziekan Pfleger wraz z ojcami i braćmi na powozach udali się do kościoła na Płoni. Ludność płońska powitała franciszkanów przy starej szkole. Dziekan dokonał benedykcji świątyni i powierzył zakonnikom duszpasterstwo nad mieszkańcami Małej i Wielkiej Płoni. Niebawem też franciszkanie wystawili obok kościoła okazały klasztor.
– Zbudowany został w 1936 r. z myślą o nowicjacie braci i kleryków. Faktycznie zamieszkali w nim tylko bracia, których również później przeniesiono. Pozostał duży budynek, w którym dziś przebywa tylko kilku ojców, a wśród nich starsi zakonnicy, którzy wspomagają parafię, np. w prowadzeniu nabożeństw w języku niemieckim – wyjaśnia proboszcz o. Lucjan Dawid Franek.
Cud ocalenia
Po długich staraniach, 1 stycznia 1932 r. kardynał Bertram z Wrocławia wydał zarządzenie o erygowaniu nowej parafii na Płoni pw. Św. Paschalisa Baylona – patrona stowarzyszeń i kongresów eucharystycznych. 22 kwietnia tegoż roku do nowo utworzonej wspólnoty kościelnej wprowadzony został pierwszy proboszcz o. Serafin Warke.
Obecny proboszcz o. Lucjan Dawid Franek, pełni swą funkcję od trzech lat. W parafii pracują także o. Jakub Włodarczyk, który jest wikarym domu i o. Barnaba Lewkowicz – wikary parafii, ponadto duszpasterze o. Metody Grzesiek, o. Karol Głowacki, o. Jan Franosz, o. Marceli Dębski, o. Kajetan Uljasz i br. Łukasz Zarzeczny. Zakonnicy służą również pomocą duszpasterską w innych parafiach, m.in. stale pomagają w DPS w Krzyżanowicach i raciborskim DPS przy pl. Jagiełły.
Zakonna parafia na Płoni nie jest duża, wraz z wiernymi dzielnicy Obora liczy ok. 1800 mieszkańców. Z myślą o parafianach z Obory, przed 10 laty wybudowany został kościółek pw. Matki Bożej Anielskiej na ok. 100 osób. Dlatego na Płonię przychodzą tylko przy okazji większych uroczystości kościelnych.
Obecnie wystrój Kościoła Św. Pachalisa różni się od tego, który był na początku. Bardziej nowoczesne wnętrze zdobi figura Matki Boskiej znajdująca się w centralnej części świątyni. Figura jest kopią cudownej Matki Bożej z Altötting w Bawarii. W 1937 r. o. Oswald przywiózł ją z Monachium do Raciborza i poświęcił podczas misji świętych. Dla kościoła jest cennym zabytkiem, gdyż do dziś zachowały się tylko cztery takie kopie w Europie.
W czasie drugiej wojny światowej figurka Matki Bożej stała się powodem represji ze strony Niemców. Władze miejskie pomyliły rzeźbę z Matką Boską Częstochowską, której nie życzyły sobie w niemieckim mieście. Zażądały usunięcia figurki z kościoła. Proboszcz o. Cherubin wykazał się wtenczas dużym sprytem, przemalował Matkę Boską na jasny kolor. Z okazji 80-lecia parafii figurę oddano do renowacji. Wielkie było zdziwienie konserwatorów, gdy odkryli kamuflaż zakonnika.
Matce Boskiej przypisuje się cudowne ocalenie Płoni przed zniszczeniami wojennymi. W 1945 r., kiedy Rosjanie wyzwalali Racibórz, miasto zarzucane bombami fosforowymi tonęło w ogniu. Wielkim pożarem zagrożona była również Płonia. Dla ratowania dzielnicy o. Cherubin wyjął figurkę z bocznego ołtarza i podążając ulicami dzielnicy, niósł ją na rękach. Płonia przetrwała pożogę niemal bez większych strat, zniszczone zostały tam tylko cztery domy. Od tej pory mieszkańcy są bardzo mocno przywiązani do swej Matki Boskiej. Jako podziękowanie za uratowanie od zagłady dwa razy dziennie odmawiany jest w kościele różaniec.
– Obok figury maryjnej na ołtarzu znajdują się też rzeźby postaci związanych z życiem franciszkańskim, jest więc np. patron – św. Franciszek, patron parafii – św. Paschalis Baylon, św. Konrad z Parzham – patron braci zakonnych furtianów otwierający furty klasztoru przed przybyszami oraz św. Antoni, który karmił żebraków – wylicza ksiądz proboszcz.
Skupieni wokół parafii
Życie parafii urozmaica wiele ciekawych wydarzeń, m.in. odprawiane są tam trzy pasterki, w tym jedna w języku niemieckim dla mieszkańców całej Raciborszczyzny. Przez 10 lat, dzięki zaangażowaniu raciborskich muzyków – państwa Biskupów, w święto Trzech Króli organizowane były koncerty kolęd. Ponadto z obrzędami jesienno-zimowymi łączy się niespotykany gdzie indziej kult macierzyństwa Matki Bożej. Charakterystycznym elementem obchodów są uroczyste nieszpory połączone z procesją z cudowną figurką wokół kościoła, w drugą niedzielę października. W tej rolniczej dzielnicy odbywają się też nabożeństwa o urodzaje.
Przy kościele działa ok. 20-osobowy Chór św. Cecylii, który uświetnia życie parafialne, np. podczas świąt czy Triduum Paschalnego. Do jego świetności przyczyniła się charyzmatyczna postać organisty Piotra Joszko, który prowadził go od 1964 r. aż do swojej śmierć w 2004 r. Muzyka stała się jego życiem, a swą pasją potrafił zarazić innych ludzi. Obecnie na organach gra Jan Hetman, również mieszkaniec Płoni.
Franciszkanie starają się wokół kościoła skupić dzieci i młodzież. Nie jest to łatwe ponieważ w dzielnicy istnieje tylko szkoła podstawowa, a tym samym młodych ludzi jest nie dużo. A jednak od wielu lat prężnie działa koło Marianek, które skupia ok. 30 dziewcząt, gdy dodać do tego prawie 20 ministrantów, okazuje się, że w życiu parafii bierze udział połowa z liczącej 99 uczniów miejscowej placówki. Wspólnie ze szkołą organizowane są jasełka, a ostatnio także jubileuszowy festyn, który nie mógłby się odbyć bez występów najmłodszych mieszkańców dzielnicy. Ponadto zakonnicy organizują spotkania dla młodzieży starszej.
Po powodzi – żyć trzeba dalej
Płonia położeniem swym przypomina wyspę, gdyż oblana jest z dwóch stron wodami Odry. To właśnie ta rzeka przyczyniła się w 1997 r. do poważnych zniszczeń. Powódź zaskoczyła nieuprzedzonych mieszkańców.
– Najgorsze było to, że ludzie stracili cały dobytek, patrzyli jak giną ich zwierzęta, którym nie mogli pomóc. Często nie wytrzymywali tego psychiczne. Dlatego musimy mieć tu trochę silniejszą wiarę w Opatrzność Bożą, że gdy przyjdzie większy deszcz od razu nas tu wszystkich nie zaleje – mówi o. Lucjan Dawid Franek.
Powódź, która dotknęła mieszkańców nie oszczędziła też kościoła i klasztoru. Woda sięgała pod samo tabernakulum, a więc na wysokość ok. 1,70 m. Zniszczenia w kościele były duże, mury nasiąknęły wodą, która stała w dzielnicy kilka dni.
– Pomimo własnych dramatów, mieszkańcy przyszli z pomocą parafii. Kościół oczyszczony został z naniesionego przez rzekę mułu, potem osuszony i pomalowany. Świątynię odremontowano możliwie najszybciej jak było można, by znów mieć miejsce do spotkań z Panem Bogiem, który w trudnych chwilach pomaga się odnaleźć, bo żyć trzeba dalej – mówi ksiądz proboszcz.
W ostatnich latach przeprowadzono szereg prac przy kościele, m.in. wymienione zostało pokrycie dachu, odremontowano wieżę, a w tym roku odmalowano wnętrze. Mieszkańcy wykonują wiele bieżących prac przy obejściu świątyni, np. odnowili krzyż, naprawili schody.
– Ofiarność naszych parafian jest bardzo duża, wiele prac zostało już wykonanych i czas odpocząć od remontów. Choć z pewnością przy kościele zawsze coś jest do zrobienia, jak chociażby odświeżenie dziś już poszarzałej elewacji. To jednak kolejny duży koszt, na który nas na razie nie stać – twierdzi proboszcz.
O. Lucjan Dawid Franek pochodzi z Kotulina w gminie Toszek. Był już wcześniej na wielu placówkach m.in. w Gliwicach, Wrocławiu, Krynicznie i Kłodzku. W ciągu swego pobytu w Raciborzu zżył się z mieszkańcami, z którymi kiedyś będzie musiał się rozstać. Taki los franciszkanina, który ślubując m.in. brak przywiązania do rzeczy materialnych żyje w ciągłej podróży.
Ewa Osiecka
Najnowsze komentarze