Poniedziałek, 3 czerwca 2024

imieniny: Klotyldy, Leszka, Tamary

RSS

O stajniach po raz wtóry

29.05.2012 00:00 red

W połowie kwietnia na łamach raciborskich portali internetowych rozgorzała gorąca debata dotycząca losów raciborskich stajni kawaleryjskich i leżących obok koszar na Ostrogu. Zarówno w licznych artykułach jak i komentarzach nie wystrzeżono się błędów merytorycznych, co gorsze jednak, cała debata i wysuwane w niej argumenty są w dużej mierze niepełne, problem historycznych zabudowań wojskowych jest bowiem w obecnej rzeczywistości w dużej mierze zagadnieniem kompleksowym.

O koszarach i stajniach pisano od lat, sam kilkakrotnie to uczyniłem. Mam jednak wrażenie, że nikt tak naprawdę nie przejmował się dotychczas tą sprawą. Z tego co wiem, nie jestem tego pewny, koszary były czy też są własnością mniejszości niemieckiej. Remont budynku jest bardzo drogi, z wielkim prawdopodobieństwem mniejszości nie stać na remonty. Stajnie zaś, jak sądzę, to zupełnie odrębna sprawa. Jeżeli tak, to biada całemu kompleksowi, bo wielu właścicieli lub nie do końca wyjaśnione sprawy własności tych obiektów to dla nich wyrok śmierci.

Z jednym należy się zgodzić – sprawa ta, niezależnie jak zostanie rozwiązana, a takich spraw jest w mieście dużo więcej, budzi uzasadniony sprzeciw społeczności lokalnej. Ludzie protestują niestety jedynie na łamach mediów, co nie ma żadnego wpływu na słabiutko radzące sobie (i to od lat) z problemami i wezwaniami współczesności władze naszego miasta. Zacytuję tutaj słowa Stanisława Jerzego Leca – człowieka z równie nieuczesanym życiorysem co aforyzmy, które stworzył  „Opinia publiczna (w naszym mieście) powinna być (od wielu już lat) zaalarmowana swym nieistnieniem. Brak tej ostatniej będziemy jeszcze odczuwali długo – dopóty, dopóki nie zbudujemy społeczeństwa obywatelskiego. Jest to proces trudny, niektórym społeczeństwom nie udało się go nigdy zrealizować.

Zabytek i co z tego

Wspomniany wyżej historyczny kompleks zabudowań kawaleryjskich jest z pewnością, jak należy sądzić, wpisany na listę zabytków – więc zabytkowy i godny zachowania. Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach wydał jednak pozwolenia na ich rozbiórkę, motywując decyzję fatalnym stanem technicznym budynków, który zagraża bezpieczeństwu osób postronnych. Pytanie tylko, co robili miejski i wojewódzki konserwatorzy zabytków od wielu lat? Ustawa z 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. z dnia 17 września 2003 r.) nakłada na konserwatorów szereg obowiązków związanych z nadzorem konserwatorskim, na właściciela zaś szereg sankcji za niezabezpieczenie i w konsekwencji zniszczenie zabytku. Pytanie tylko, czy kontrole konserwatorskie były, czy sporządzano protokoły pokontrolne i czy właściciel (jeżeli był) wywiązywał się z zaleceń pokontrolnych. W normalnym kraju, w funkcjonującym demokratycznym państwie prawnym powyższe standardy postępowania zostałyby zachowane, widząc zaś stan naszych stajni z pewnością nie.

Wspomniana wyżej ustawa nakłada na właściciela (posiadacza) zabytku obowiązek zapewnienia warunków do naukowego badania i dokumentowania obiektu oraz popularyzowania i upowszechniania wiedzy oraz jego znaczenia dla historii i kultury (zwykle lokalnej). O spełnieniu tych warunków przez właściciela nie będę się tutaj wypowiadać, bo musiałbym użyć szalenie niecenzuralnych słów.

Inne pytanie, czy opłaca się je jeszcze ratować i czy rozbiórka oraz budowanie czegoś nowego nie będzie tańsze niż konserwacja. Na pierwszy rzut oka mury i koszar i stajni, choć zalewane od lat deszczami i niszczone mrozami, są solidne.

Słyszy się też argumenty, że koszary oraz stajnie szpecą i odstraszą przyszłych użytkowników aquaparku. Bardziej od wspomnianych ruin od wielu lat szpecą i brudzą okolicę okoliczne firmy i żywy ruch kołowy, który powoduje ciągłe zakurzenie okolicy. Jest rzeczą oczywistą, że najważniejsze dla miasta są miejsca pracy, ale widać jak na dłoni, że brud w okolicy jest ogromny, urągający wielu przepisom prawnym oraz zagrażający zdrowiu pracującym tam i mieszkającym w okolicy osobom.

Niechciane tradycje?

Inna, ważna kwestia. Wiele miast, miasteczek, nawet wsi w Polsce odkrywa i pielęgnuje swoje dawne tradycje wojskowe. W Wielkopolsce, na Pomorzu, także na Śląsku pojawiają się grupy zapaleńców, którzy, tak jak w Nysie odnawiają forty, stare pruskie umocnienia, organizują cykliczne gry wojenne, odtwarzają stare pruskie regimenty, chociaż to przecież niby obce narodowo tradycje. Nie obce, bo śląskie, a jak Państwo wiecie, Śląsk ma przebogatą, bardzo zmienną historię. Śląsk nigdy nie był pod jakimkolwiek zaborem, więc nie ma tu żadnych obcych, historycznych tradycji – są wielokulturowe i wielonarodowe. W Raciborzu zaś są Waregowie, czasem Sobieski – i to wszystko. Mam wrażenie, widać to po stajniach na Ostrogu i stajniach sztabowych na Podwalu, że w Raciborzu wszystko co historyczne, na dokładkę pruskie, ulega zagładzie. Racibórz ma zaś wspaniałe tradycje kawaleryjskie, które mogłyby być atutem w promocji miasta. No ale może władze uznały, że Raciborzowi idzie już tak dobrze, że nie warto tym się zajmować?

Kompleksowość jest konieczna

Wracam teraz do wspomnianego na początku problemu kompleksowości. Sprawa jest prosta. Sam zamek, niejako w pojedynkę, nigdy nie zarobi na siebie. To samo tyczy się w zasadzie aquaparku. Jeżeli natomiast w okolicy powstałby cały kompleks sportowo-rekreacyjny, którego atrakcje przyciągałyby ludzi z daleka i bliska – to co innego – taki kompleks mógłby być dla wszystkich właścicieli dochodowy.

Wszystko bowiem, jak już kiedyś, przed ośmiu bodaj laty pisałem, należy potraktować właśnie tak, a nie inaczej. Jeżeli obok zamku i aquaparku wybudujemy lub stworzymy coś jeszcze – małą stadninę z końmi, ujeżdżalnię, tereny jeździeckie, strzelnicę, korty tenisowe, małe pole golfowe za strzelnicą, dwie, trzy inne drobne atrakcje, to te obiekty mogą na siebie zarabiać. Przykład: raciborzanie i ich dzieci – jest takich coraz więcej – aby pojeździć konno muszą udawać się poza miasto. Tu właśnie byłaby wspaniała, historyczna okazja na zmienienie tego stanu rzeczy. Wokół stajni są tereny do jazdy konnej, widziałem już nie raz jeźdźców galopujących przy wałach i żwirowniach.

Należałoby też pomyśleć o kilku imprezach cyklicznych, które z biegiem czasu stałyby się wizytówką miasta oraz zastrzykiem finansowym dla wielu wspomnianych podmiotów. Były już nieśmiałe głosy podnoszące konieczność wręcz stworzenia muzycznego festiwalu czy też konkursu Mendelssohnowskiego. Są wszelkie warunki do jego stworzenia, jest się czym pochwalić, Arnold Ludwig Mendelssohn był wybitnym kompozytorem, jego wuj Feliks jeszcze genialniejszym, protoplasta rodu zaś Moses Mendelssohn jednym z najwybitniejszych myślicieli niemieckiego oświecenia. Jakiż tu potencjał do wykorzystania! Jestem pod wrażeniem koncertu wielkanocnego, który miał tradycyjnie już miejsce w kościele farnym w Raciborzu. Mamy więc raciborskich i lokalnych artystów, aby dać początek realizacji tegoż przedsięwzięcia.

Razem Panowie, w jedności tkwi siła

Jeden z raciborskich dziennikarzy pisał w listopadzie 2010 roku o wynikach wyborów samorządowych w Raciborzu niemal z patosem mniej więcej tak: „Wojnar wziął wszystko”. Miasto i gminę. Stan taki jest dla demokracji zabójczy, musi powodować patologie, ale o tym nie pora i nie miejsce pisać. Stan taki może jednak czasami oznaczać dalekosiężne planowanie i współdziałanie np. władz miasta i powiatu. Pod warunkiem, że mają one pomysł na takie działanie. Że wspólnie szukają dobrych, nowoczesnych, atrakcyjnych pomysłów na miasto, z wykorzystaniem środków unijnych, bo z innymi ciężko. Ja nie widzę niestety żadnego współdziałania, tym bardziej jakiejkolwiek rozsądnej, kompleksowej koncepcji na Ostróg.

Pomyślcie o starszych – oni są tu przyszłością!

Należy stwierdzić raz jeszcze, że zamek w zarządzie starostwa czy gminny aquapark nigdy same i z osobna na siebie nie zarobią. Aquapark musi być do tego nowoczesny, przystosowany dla rzesz osób starszych, które powinny tłumnie go odwiedzać i to na receptę czy też ze zniżką z kasy chorych.

W rozwiniętych krajach zachodnich przygniatająca większość starszych ludzi chodzi na nowoczesne, przystosowane głównie dla nich baseny wodne. Powoduje to masowe oszczędności kas chorych, gdyż starsi ludzie o wiele rzadziej chodzą do lekarza z wieloma dolegliwościami, głównie aparatu ruchowego. Ba, co ważniejsze, niedochodowe zwykle aquaparki, które są przystosowane do obsługiwania ludzi starszych, zmniejszają swe straty, czasem nawet wychodzą na swoje. Jeżeli nie są zaś przystosowane, to przynoszą straty. Mam nadzieję, że władze miasta wybrały projekt nowoczesny, przyjazny starszym, tym samym dobry ekonomicznie dla siebie. Wiem dokładnie czyją matką, według popularnego przysłowia, jest nadzieja. Nie traćmy jej jednak przedwcześnie. Poczekajmy na koniec budowy.

PS. Podziękowania dla Pana Henryka Sowika za udostępnienie zdjęć koszar na Ostrogu. O nich oraz o raciborskich kawalerzystach w kolejnych artykułach.

Piotr Sput

  • Numer: 22 (1046)
  • Data wydania: 29.05.12