Procesja św. Floriana w wersji skróconej
Kolejne pokolenia pamiętają o gradobiciu sprzed dwóch stuleci.
Deszcz pokrzyżował plany organizatorów, rzucanie jajkami trzeba było przenieść z łąk na boiska, ale rolnicy cieszyli się, że po dniach suszy wreszcie popadało.
– Gdyby przyszło mi porównać imprezy konne, w których uczestniczę, to tę traktuję jako jedną z najważniejszych, choćby ze względu na to, że traktuje się tu nas bardzo dobrze – mówiła Sandra Stroka na klaczy Boliwia. Raciborzanka z Płoni jest aktywną amazonką, korzysta z okazji, by pojeździć konno w okolicy. Bywa w Pogrzebieniu regularnie.
4 maja miała miejsce 134 piesza i 10 konna procesja św. Floriana. Kilkudziesięciu uczestników konno i w bryczkach wyruszyło spod siedziby sióstr salezjanek do krzyża przy ul. Lipowej, później na ulicę Wiejską, następnie Lubomską, Klasztorną, Brzezką na pamiątkę gradobicia i dotarło do Oratorium. Słynne rzucanie jajkami odbyło się na boiskach oratoryjnych, bo warunki pogodowe przeszkodziły w zorganizowaniu rzutów na łąkach. – Czy deszcz nam przeszkadza? Długo na niego czekaliśmy, szczególnie ci co żyją z pola – podkreślał Eugeniusz Kura, sołtys Pogrzebienia. Ostatnio więcej jest takich „skróconych” wersji procesji, bo częściej leje deszcz niż świeci słońce. – Ja pieszo pokonuję trasę, bo moja krew nie pozwala mi usiedzieć – uśmiecha się Eugeniusz Kura.
Ks. Robert Wróblewski, miejscowy proboszcz modlił się pod krzyżami o urodzaje i uniknięcie gradobicia jakie nawiedziło te ziemie w 1887 roku. Dr Kornelia Lach, pasjonująca się lokalnymi zwyczajami, wyróżnia pogrzebieńską procesję ze względu na kultywyowany nieprzerwanie zwyczaj, bez względu na pogodę. – Rzucanie jajkami gotowanymi na twardo to niezwykły zwyczaj. Małe dzieci potrafią zrozumieć jakiej wielkości był ówczesny grad – podkreśla.
(ma.w)
Najnowsze komentarze