środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Jak przeżyć (bez)bolesne narodziny

08.05.2012 00:00 red

Macierzyństwo to najpiękniejsze chwile kobiety. Zanim jednak w ramiona szczęśliwej matki trafi jej ukochane dziecko, czeka ją moment trudny i bolesny – poród. Jak pomóc przejść przez ten moment pacjentce wyjaśnia kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego raciborskiego szpitala Dariusz Kujawski.

– Panie doktorze, dlaczego warto rodzić w raciborskim szpitalu?

– Chociażby dlatego, że raciborski Oddział Ginekologiczno-Położniczy jest ze wszech miar nowoczesny. Mam możliwość porównania, bo pracowałem kiedyś w Rybniku, potem Wodzisławiu. Wiem jaką mają te oddziały bazę łóżkową, socjalną, jak są wyposażone w sprzęt. Oddział raciborski w niczym im nie ustępuje, a wręcz może z tamtymi rywalizować. Znajduje się w nim ok. 50 łóżek, sale są dwu-, trzyosobowe. Porodówka też jest bardzo dobrze wyposażona, z salą cięciową w pobliżu. Architektura sali porodowej umożliwia z jednej strony intymność rodzących, z drugiej stałe monitorowanie prawidłowości przebiegu porodu przez personel medyczny. Rodzącej może oczywiście towarzyszyć bliska osoba, najczęściej mąż.

– To ważne, aby kobieta, która rodzi czuła, że jest pod dobrą opieką.

– Tak, opieka położniczo-pielęgniarska na naszym oddziale jest na bardzo wysokim poziomie. W godzinach dopołudniowych personelu jest sporo, wtedy wykonujemy planowane zabiegi. Po południu i w nocy na sali porodowej są dwie położne, podobnie jak na pozostałych odcinkach. Zawsze jest dwóch lekarzy dyżurnych. Czasami jest dwóch ginekologów, czasami ginekologowi towarzyszy chirurg. To stwarza w sytuacji zagrożenia możliwość natychmiastowej interwencji.

– Ile kobiet ciężarnych korzysta z państwa specjalistycznej pomocy?

– Przeciętnie jest ok. 60 porodów miesięcznie. Dziś wzrasta ich liczba, choć z pewnością nie jest ona spektakularna, bo generalizując problem porodów to problem społeczny. W obecnych czasach kobiety odkładają moment zajścia w ciążę, dlatego rodzących Polek jest zdecydowanie mniej niż kilka lat temu.

– Istnieje kilka rodzajów porodów, jaki z pana doświadczenia jest najlepszy?

– Polecam oczywiście poród naturalny, może być też – jak najbardziej – w wodzie. Jeśli jednak są wskazania, to trzeba zrobić cięcie cesarskie. Nie jestem pasjonatem cięć cesarskich, tak po prostu, bez konkretnego powodu. To nie tylko niebezpieczna operacja, trzeba pamiętać również o innych możliwych konsekwencjach dla rodzących się dzieci, np. ryzyko wystąpienia astmy u dziecka jest czterokrotnie większe po cięciu, niż przy porodzie fizjologicznym. Pacjentka czasem nie myśli, że może swą decyzją wywołać niekorzystne skutki dla dziecka. Ponieważ technika medyczna poszła bardzo do przodu, więc i wskazania do cięcia są obecnie dużo szersze niż 20 lat temu, a ryzyko zostało ograniczone do minimum. Należy jednak pamiętać, że zawsze jakieś niekorzystne czynniki mogą wystąpić. To przecież poważna operacja i należy rozważyć, czy pacjentka nie może urodzić normalnie.

– Czy zdarzają się wyjątkowe porody?

– Porodówka to takie miejsce, gdzie mamy do czynienia z dużą dynamiką zmian. Czasami w przeciągu kilka minut sytuacja może się diametralnie zmienić. Nie ma drugiego takiego działu medycyny, gdzie tak szybko trzeba podejmować nowe decyzje. Zarówno pacjentka rodząca jak i jej rodzina są nastawieni bardzo pozytywnie w chwili przyjęcia do szpitala i nikt nie dopuszcza myśli, że mogłoby się coś złego zdarzyć. To dodatkowy czynnik obciążający dla lekarza położnika. Świadomość często innych oczekiwań pacjentki nie ułatwia lekarzowi podjęcia nowych, trudnych decyzji. A czasem trzeba je podejmować w kilka chwil, aby np. ciążę ukończyć cięciem cesarskim.

– Dziś nie tylko jest mniej porodów, ale i przesuwa się granica wieku kobiet decydujących się na ciążę.

– W swojej karierze zawodowej miałem pacjentki, które dopiero po 40. roku życia założyły rodzinę i postanowiły zajść w ciążę. Taki poród ze względu na wiek zwykle kończy się cięciem.

– Co pan sadzi o porodach rodzinnych, czy obecność bliskich pomaga kobiecie?

– Myślę, że tak. Obecnie zdecydowana większość porodów to porody rodzinne. Jeszcze parę lat temu był to przejaw mody, dziś pacjentka tylko sporadycznie rodzi bez osoby towarzyszącej.

– Jedno, dwoje, troje dzieci?

– Zdarzają się ciąże bliźniacze. Zwykle przy trójce lub większej liczbie dzieci, pacjentka trafia do kliniki. Od roku, a więc od momentu kiedy jestem w Raciborzu, już trzy lub cztery pacjentki urodziły bliźniaki.

– Czy pacjentki mogą rodzić u państwa bezpiecznie?

– Porodówka w Raciborzu jest bardzo dobrze wyposażona. Od niedawna mamy wysokiej klasy aparat USG z możliwością doskonałej oceny płodu oraz oceny przepływów dopplerowskich, a więc rzeczywiście ocena stanu płodu jest na bardzo wysokim poziomie. Mamy też nowy aparat do kardiotokografii (KTG), a niezależnie posiadamy aparaty starsze, w dobrym stanie, które nie zdążyły się jeszcze wysłużyć. Mam nadzieję, że pacjentki to docenią.

– Czy poród musi boleć?

– Nie, można zastosować znieczulenie zewnątrzoponowe. Przy tego typu znieczuleniu poród może trwać jednak dłużej i może być więcej powikłań. Nie każda pacjentka musi się na to decydować. Chciałbym jednak, aby kobiety mogły z tego skorzystać, jeśli oczywiście nie ma przeciwwskazań natury anestetycznej i nie zagraża to ich zdrowiu lub życiu. Zwolennicy tej metody twierdzą, że jeśli można ból wyeliminować, to czemu tego nie zrobić. Też tak uważam. Wszystko jest kwestią odpowiedniego prowadzenia pacjentki. W połowie roku zaplanowano otwarcie nowego traktu operacyjnego i wówczas zreorganizowana zostanie praca wszystkich pionów, również anestezjologicznego. Pojawią się wtedy możliwości wykorzystania jednego z lekarzy. W tym kierunku czynione są już pewne działania.

– Pomagają państwo nie tylko kobietom rodzącym, ale i chorym.

– Na ginekologii wykonujemy pełny zakres operacji ginekologicznych, łącznie z operacjami radykalnymi, które wykonuje się w onkologii ginekologicznej. Wykonujemy operacje z zakresu uroginekologii u kobiet z trudnościami w utrzymaniu moczu, w porozumieniu z urologiem Jackiem Madejskim, który asystuje nam przy operacjach. Współpracujemy z Instytutem Onkologii w Gliwicach, gdzie konsultujemy pacjentki po operacjach ginekologicznych.

– Szefuje Pan raciborskiemu Oddziałowi Ginekologiczno-Położniczemu od ubiegłego roku…

– Dokładnie od 1 lipca jestem kierownikiem oddziału. Praktykuję 28 lat. Rozpoczynałem pracę w Rybniku. Kierowanie oddziałem, to duża satysfakcja zawodowa. Mam bardzo fajny zespół lekarzy, którzy chcą dużo zrobić, rozumiemy się. Niestety obecnie mam znacznie mniej czasu niż miałem poprzednio. To jedyny minus, i na to, że ciągle nie ma mnie w domu narzeka moja żona.

– Dziękuję za rozmowę.

Ewa Osiecka

  • Numer: 19 (1043)
  • Data wydania: 08.05.12