środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Do ludzi przemawia głowa, wody nie rozumieją

08.05.2012 00:00 red

Z Mirosławem Lenkiem, prezydentem Raciborza rozmawiamy o sposobie naliczania nowego podatku śmieciowego.

– Uważa pan, że w wątek ważny dla przyszłych losów samorządu – formę naliczania wysokości podatku śmieciowego – wmieszaliśmy politykę artykułem „Woda przegrała z głową”. A przecież to na sesji padło zdanie, że wola większości politycznej rady zdecydowała jak będzie liczony ten podatek.

– To jakieś nieporozumienie. Temat przyszłości śmieci jest tak ważny i kosztowny dla mieszkańców, że nie może zależeć od czyjejś woli politycznej czy jakiegoś lobby – spółdzielczo-wspólnotowego albo mieszkańców domków jednorodzinnych. Górnolotne stwierdzenie o woli politycznej, wygłoszone na sesji przez wiceprzewodniczącego Jarosza, spotkało się z moim oburzeniem, czemu dałem wyraz w trakcie obrad. Temat śmieci trzeba rozsądnie rozważyć, wszystkie za i przeciw. Na dziś nie wiem jaki wariant przyjmie rada w tej kwestii, zdecyduje głosowanie we wrześniu. Do tego czasu wszystkim należy się rzetelna informacja. W tym artykule znalazłem zalążek do kłótni jaka trawi całą Polskę, a ludzie mają tego dość. Lektura nie powinna skłaniać do kolejnych kłótni, bo to jest niepotrzebne. Gazeta powinna rzetelnie przedstawić problem, zwłaszcza, że jest on trudny i dyskusyjny. Ustawa dopuszcza wybór jednego z czterech wariantów liczenia podatku, każdy z nich jest prawnie możliwy. Zawsze będzie ktoś, w kogo nowe rozwiązania uderzą.

– Urzędnicy poświęcili sporo czasu i pracy, by przygotować nowatorski wariant liczenia podatku w nawiązaniu do zużycia wody. Omawiano go szeroko w trakcie komisji, by na sesji z niego zrezygnować. To budzi zdziwienie.

– Bardzo się cieszę, że mój zastępca tak przyłożył się do opracowania wariantu z wodą. Ten miernik wydawał się sensowny do momentu dyskusji w gronie członków komisji. Nie byłem jego zwolennikiem, nie zajmowałem konkretnego stanowiska w trakcie tamtych obrad. Wcześniej wydał mi się sprawiedliwy w zastosowaniu. W przypadku pogłownego ci, co produkują mniej śmieci zapłacą za tych, co śmiecą bardziej. Wariant wodny nakazywał bogatszym płacić za mniej zamożnych. Choć nie zawsze duże zużycie wody cechuje bogatego mieszkańca. Woda potrzebna jest np. wielodzietnym rodzinom.

– Napisaliśmy, że na pana zdanie wpłynęli emeryci ze śródmieścia, z którymi spotkał się pan dzień przed sesją, zaproponował nawet głosowanie w tej sprawie. Polemizuje pan z taką interpretacją, co więcej twierdzi, że zdania w ogóle nie zmieniał. Czyli był pan od razu za pogłownym?

– Na sesji rekomendowałem pogłowne. W zasadzie ono już teraz obowiązuje, zarówno na osiedlach bloków jak i w domach jednorodzinnych. Podstawą do wyliczenia obciążenia za wywóz śmieci jest tu osoba zamieszkująca w lokalu. W blokach jest to opłata ryczałtowa od lokatora, a przy ustaleniu liczby kubłów potrzebnych do obsługi gospodarstwa domowego potrzebna jest liczba jego członków. Ludzie przywykli już do takiego systemu. Nie twierdzę, że jest to najsprawiedliwszy system. Co do wpływu emerytów, to poprosiłem ich o udział w teście, by poznać zdanie ludzi w sprawie liczenia podatku śmieciowego. To oni poprosili mnie bym wyjaśnił sprawę przyszłości gospodarki odpadami. Przypadek zdecydował, że spotkaliśmy się akurat przed sesją. Cenię sobie ich zdanie, to grono szacownych ludzi. Niemal w 100% byli za pogłownym, a przecież jako emeryci produkują mniej śmieci niż młode rodziny z dziećmi.

– Na sesji podparł pan się ich opinią przy rekomendowaniu pogłownego. Ich zdanie posłużyło panu jako argument w dyskusji.

– Zgadza się, ale argument przede wszystkim dla mnie. Nie było to instrumentalne podejście do sprawy a jedynie pierwsza okazja, by skonfrontować urzędowe zamiary ze zdaniem mieszkańców. Dzięki opinii emerytów zyskałem pierwszy sygnał w tej sprawie. Ich zdanie stanowiło impuls do obrania kierunku jakim powinniśmy podążać w rewolucji śmieciowej. Będę słuchał zdania kolejnych raciborzan, do jesieni zamierzam zorganizować kilka spotkań z mieszkańcami, poświęconych m.in. tematyce podatku śmieciowego.

– Czyli pogłowne będzie na pewno systemem obliczania wysokości opłat za śmieci?

– Większość miast idzie w pogłowne. Nawet moi sąsiedzi z ulicy są bardziej przekonani do tego sposobu naliczania nowego podatku niż wariantu wodnego. Bo jest to dla nich bardziej zrozumiałe, a „woda” do ludzi nie przemawia. Obawiam się, że w przypadku zastosowania tego sposobu liczenia wzrosłaby jeszcze oszczędność wody, a to musiałoby się przełożyć na wzrost jej ceny w mieście, bo koszty stałe wodociągów nie maleją. Tymczasem wolałbym nie podnosić tych stawek, czemu dałem wyraz w tym roku zamrażając ceny wody i ścieków.

– Mówi pan, że nowe rozwiązania muszą w kogoś uderzyć. Ten cios będą musieli przyjąć mieszkańcy bloków czy domów jednorodzinnych?

– Moim zdaniem nikt nie będzie narażony na większe koszty wywozu śmieci niż inni. Naszym wspólnym celem musi być taka organizacja gospodarki odpadami, która będzie generować najmniejsze koszty. To dlatego zamierzamy spełnić wymagania dla lokalizacji w Raciborzu instalacji regionalnej. Wywóz , segregacja i składowanie odpadow poza Raciborzem z pewnością byłoby kosztowniejsze.

– Polemizuje pan z naszym odbiorem dyskusji na sesji na temat wprowadzenia sektorów w mieście, gdzie jeden sektor byłby uprzywilejowany w wysokości stawek za śmieci.

– Pytał o to radny Roman Wałach, bo uważa, że na dzielnicach lepiej niż w blokach segreguje się odpady u źródła. Sektorowość według niego miałaby zapewnić dzielnicom niższe opłaty za śmieci. Później wycofał się z tej propozycji, po tym jak zainteresowanie wyrazili panowie Jarosz i Wojnar. Może było to przekorne, ale radny Wałach przemyślał swój pomysł, po czym zeń zrezygnował. W artykule zostało to przemilczane. Rozumiem, że gazeta chce być ciekawa i kontrowersyjna i prowokować do dyskusji i ten cel osiągnęła, ale informacja nie powinna służyć celom doraźnym.W takich tematach powinna jednak zachować dystans i nie iść w kierunku typowych dla internetu kłótni.

– Niebezpieczeństwem systemu z pogłownym jest zupełny brak zachęt do segregowania śmieci. Nie obawia się pan tego zagrożenia?

– Tak jest już teraz. Jeśli ja co dwa tygodnie nie umiem zapełnić kubła, to jaką mam zachętę by segregować? Tylko taką, że mi się powie wprost, że te worki do segregacji nie są za darmo. Plastik czy szkło trzeba jeszcze dosegregować, sprzedać – to są koszty systemu. Musimy dopuścić do siebie rzecz bezsprzeczną: gdy koszty całego systemu będą niższe, to przełożą się na mój rachunek. A jak nie będziemy segregować, to koszty systemu wzrosną i wszyscy to odczujemy w postaci wyższych rachunków, niezależnie czy mieszkamy w bloku czy domu. Segregacja jest w cenie wywozu śmieci, w wysokości podatku śmieciowego, trzeba to sobie uświadomić. To świadomość ekologii i zdrowia.

– Skoro wiadomo, w którym kierunku iść z obliczaniem stawek nowego podatku, to co jeszcze spędza sen z oczu urzędników jeśli chodzi o śmieciową tematykę?

– Ogromną pracę do wykonania mamy wśród tych mieszkańców, którzy pomimo podpisanych umów na wywóz śmieci nie segregują odpadów, a ich część spalają.

Rozmawiał Mariusz Weidner

  • Numer: 19 (1043)
  • Data wydania: 08.05.12